DAVID LAMA – wspinacz XXI wieku

Rozmawiał / MACIEK CIESIELSKI
Zdjęcie otwarcia / fot. Red Bull Content Pool


Nie ma aktualnie wśród wspinaczy młodego pokolenia kogoś równie wszechstronnego jak bohater zamieszczonego poniżej wywiadu, David Lama. Spójrzmy tylko na ostatnie kilka miesięcy jego górskiej działalności – udana wyprawa do Indii, która zaowocowała nową drogą na dziewiczej, północnej ścianie Cerro Kishtwar. Po powrocie pierwsze powtórzenia trzech trudnych dróg wielowyciągowych: Donnervogel 8b, Stoanmandl 8b oraz Feuertaufe 8b i wytyczenie nowej wielowyciągowej drogi o trudnościach 8b+ w Ticino.

Jeśli do tego dodamy, że David ciągle wspina się sportowo na poziomie, który daje spore szanse na dostanie się do finałów podczas zawodów Pucharu Świata na trudność, a przy tym w bardzo słabych warunkach na początku czerwca tego roku przeszedł w jedenaście godzin północną ścianę Grandes Jorasses, naprawdę musimy stwierdzić, że mamy do czynienia ze wspinaczem o niezwykłej klasie.

Oczywiście, są pewne zastrzeżenia do poczynań młodego Austriaka, który jest z pewnością jednym z najbardziej medialnych wspinaczy świata. Chodzi mianowicie o dobicie spitów przez jego ekipę filmową podczas prób uklasycznienia Drogi przez Kompresor na Cerro Torre – zdanie głównego bohatera na temat zamieszania, jakie po ujawnieniu tego faktu przetoczyło się przez środowisko, również znajdziecie w naszym wywiadzie.

Oprócz tego David odpowiada na pytania dotyczące jego ostatniej wyprawy do Indii, podejścia do zawodów wspinaczkowych i planów – zarówno tych bliższych, jak i tych bardziej odległych. Zapraszamy do lektury!

Naszą rozmowę muszę chyba zacząć od tego, że jeszcze kilka lat temu kojarzyłem cię wyłącznie jako wspinacza sportowego, regularnie startującego we wszystkich możliwych zawodach. Dziś jesteś dla mnie jednym z najwszechstronniejszych zawodników na świecie, który gros swojego czasu poświęca na wspinanie alpejskie i wielkościanowe. Jak to się stało, że zainteresowałeś się górami? Czy nie obawiasz się, że obniży to twój poziom sportowy?

Dopiero w tym roku po raz pierwszy nie biorę udziału w zawodach. W ciągu ostatnich kilku lat różnorakie imprezy zdominowały moje życie, ale wspinam się od ponad piętnastu lat i tak naprawdę swoją przygodę z tym sportem zaczynałem w skałach, które zawsze pozostały moją prawdziwą i największą pasją.

Wspinaniem alpejskim zainteresowałem się jakieś sześć lat temu – chyba w 2006 roku pojechałem w Yosemite i tam wręcz zakochałem się w tym rodzaju działalności. Od tego momentu na zawodach osiągałem coraz gorsze wyniki, ale moja fascynacja prawdziwymi górami rosła z roku na rok.

David Lama na pięknych rysach drogi American Beauty, Chamonix, lipiec 2011
fot. Red Bull Content Pool

Czy możesz powiedzieć parę słów o twoim, bodaj pierwszym takim projekcie, czyli wielowyciągowej, trudnej, bo wycenionej na 8b drodze na Brento Centro? Pierwszy raz próbowałeś tej linii w 2008 roku. Jak ci się pracowało na tak wymagającej drodze znajdującej się na wielkiej ścianie? Było to przecież dla ciebie coś zupełnie nowego.

Pomysł wspinania na Monte Brento narodził się przed 2008 rokiem. Kiedy byłem młodszy, dużo wspinałem się w Arco. Za każdym razem, jak tam jechałem, widziałem tę imponującą ścianę i zastanawiałem się, dlaczego nie ma na niej jeszcze poważnej, klasycznej drogi. Jesienią 2008 roku razem z Jorgiem Verhoevenem(światowej klasy zawodnikiem startującym w edycjach Pucharu Świata – przyp. red.) podjęliśmy naszą pierwszą próbę – wspięliśmy się linią po lewej stronie ściany, a potem przetrawersowaliśmy do środka. Z powodu złej pogody nie mieliśmy szans na osiągnięcie wierzchołka, więc zjechaliśmy. Pół roku później spędziliśmy trzy dni w ścianie, szukając linii, którą można by pokonać klasycznie. Znaleźliśmy ją w końcu i w ciągu jednego roku spędziliśmy na niej łącznie pięć dni, patentując wszystkie ruchy. Potem podjęliśmy próbę zrobienia wszystkiego klasycznie. Wcale nie byliśmy pewni, czy nam się uda, bo ostatnie osiem wyciągów na Monte Brento – których łącznie jest dwadzieścia osiem – jest najtrudniejsze. Jednak udało nam się i poprowadziliśmy całość w jeden dzień, dokładnie w trzynaście godzin.

Po wytyczeniu nowej linii na Monte Brento zrobiłeś wiele powtórzeń wielowyciągowych dróg uważanych za najtrudniejsze tego rodzaju linie na świecie – Pan Aroma, Bellavista, Voie Petit to tylko te najbardziej znane. Która z nich była dla ciebie najbardziej wymagająca? I nie chodzi mi tylko o trudności związane ze wspinaniem klasycznym.

BellavistęVoie Petit zrobiłem już jakiś czas temu, a ponieważ od tego roku nie startuję w zawodach, a co za tym idzie – znacznej części mojego czasu nie pochłaniają specjalistyczne treningi i same imprezy, to udało mi się zrobić na wielkich ścianach dużo więcej. Najtrudniejsza była dla mnie Paciencia na północnej ścianie Eigeru, ponieważ jest długa, wiele wyciągów ma cyfrę wyższą niż 7b i są one bardzo wymagające. Poza tym trzeba czekać na dobre warunki.

David podczas otwierania nowego projektu na Taufenkopf w Zillertal, 2011
fot. Red Bull Content Pool

Na twojej stronie znalazłem informację, że zacząłeś również kolekcjonować trudne mikstowo-lodowe alpejskie klasyki, jak choćby Colton–MacIntyre na północnej ścianie Grandes Jorasses, którą w kiepskich warunkach pokonałeś w czasie zaledwie jedenastu godzin. Lubisz taki rodzaj wspinania? Zamierzasz jeździć w rejony takie jak Nepal lub Alaska?

Bardzo mi się to spodobało. Trzeba łączyć wiele rodzajów wspinania. Musisz być dobry w skale, lodzie i śniegu. I musisz wiedzieć, na co cię stać, ponieważ w większości przypadków po prostu nie wolno ci polecieć – to bardzo emocjonujące!

Kiedy wspinałem się na Colton–MacIntyre, warunki były bardzo złe. Prawie nie było lodu, a śnieg pokrywał odcinki skalne. Poza tym pogoda nie była dobra i wielu ludzi uważało, że zwariowaliśmy. Chcieli nas powstrzymać, ale ponieważ nie mieliśmy za dużo czasu, po prostu zaczęliśmy się wspinać…

Mniej więcej dwa lata temu zamieściliśmy w GÓRACH, moim zdaniem świetny, materiał Roberta Steinera o waszym tripie do Kirgistanu. Jak podobało ci się to miejsce, sama wyprawa i wspinaczki, które tam odbyliście? Poleciłbyś ten rejon naszym czytelnikom?

Ten kraj jest cudowny. Krajobrazy są niesamowite, a ściany wielkie i naprawdę wymagające. Co ważne, jest bardzo dużo możliwości wytyczania nowych dróg, a także uklasycznienia już istniejących. Wyjazd tam naprawdę się opłaca.

Jak wcześniej wspomniałeś, kilka lat temu odwiedziłeś mekkę wspinania wielkościanowego, jaką jest Dolina Yosemite. Z tego, co pamiętam, bardzo wysokie temperatury uniemożliwiły ci zrealizowanie zamierzonych celów. Chciałbyś wrócić w to miejsce i dokończyć rozpoczęte plany?

Dolina to rzeczywiste niezwykłe i świetnie nadające się do wspinania miejsce. Są tam duże ściany i piękne linie i któregoś dnia na pewno tam wrócę.

Dolina Yosemite i sam El Capitan to głównie rysy. Europejczycy, nawet ci bardzo dobrze wspinający się sportowo, z reguły mają na początku swojego pobytu w tym miejscu problemy z przestawieniem się i prowadzą drogi się na dużo niższym poziomie niż zwykle – jakie były twoje doświadczenia w tej materii?

Rysy, „flejki” i zacięcia często są najbardziej naturalnymi i logicznymi formacjami do poprowadzenia linii na ścianie, więc trzeba to zaakceptować i nauczyć się w takich formacjach działać! I chociaż nie jestem w tym idealny, to bardzo lubię się w nich wspinać.

David Lama podczas przejścia Bellavista 8c, Cima Ovest di Lavaredo, 2010
fot. Rainer Eder/Red Bull Content Pool

Zostańmy na chwilę przy tradycyjnej, własnej asekuracji. Wraz ze swymi przyjaciółmi z Teamu Mammuta spędziłeś kilka dni w słynnych brytyjskich Gritach. Co możesz powiedzieć o tym wyjeździe i o specyfice tamtejszego wspinania na własnej?

Tak naprawdę pierwszy raz udałem się w Grity jeszcze w 2007 roku. Pojechałem tam z Jorgem Verhoevenem i pierwszego dnia złamałem ząb – nie podczas wspinania, tylko w wypadku samochodowym. Następnego dnia Jorg przywalił o ziemię podczas próby OS na E7 6a. Mimo to uważam, że był to super wyjazd. Kiedy wróciłem tam w zeszłym roku, byłem już dużo bardziej doświadczonym kierowcą i bardziej ostrożniej wspinałem się podczas naszych prób OS.

Ostania zima była już drugą, podczas której spędziłeś kilka tygodni w Patagonii, realizując bardzo ambitny projekt, jakim jest uklasycznienie słynnej linii Maestriego (Droga przez Kompresor) na Cerro Torre. Niestety, fatalna pogoda – wydaje się to być czymś normalnym dla tego rejonu – po raz kolejny pokrzyżowała twoje plany – będziesz chciał tam wrócić i podjąć próbę realizacji tego planu po raz trzeci?

Wrócę tam w styczniu i spróbuję jeszcze raz. Wierzę, że uklasycznienie jest możliwe, jeśli tylko będą dobre warunki i trafi się w wystarczająco długie okno pogodowe.

Po twojej wcześniejszej wyprawie w ten rejon w mediach pojawiła się informacja, że towarzysząca ci ekipa filmowa osadziła na drodze wiele nowych spitów. Mógłbyś przybliżyć tę sprawę naszym czytelnikom i przedstawić swoje zdanie na ten temat?

Na pomysł klasycznego przejścia Cerro Torre wpadłem kilka lat temu i wraz z moim sponsorem, firmą Red Bull, stwierdziliśmy, że spróbujemy nakręcić profesjonalny film dokumentalny o tym projekcie. Zdecydowaliśmy, że najlepiej będzie wynająć zespół zawodowych przewodników górskich, którzy zadbają o bezpieczeństwo naszej ekipy filmowej. To oni stwierdzili, że musimy osadzić spity i założyć stałe oporęczowanie, by zapewnić dobrą asekurację filmowcom. Dopiero po fakcie zrozumiałem, że powinienem powiedzieć „stop” w tym momencie i przyznaję, że popełniłem błąd, pozwalając im na osadzenie przelotów.

Na szczęście w lutym wszystkie spity zostały usunięte (podczas akcji kierowanej przez jednego z największych ekspertów od tego rejonu, Rolando Garibottiego – przyp. red.), a my dostaliśmy nauczkę. Nasza ekipa filmowa nie dołoży już żadnych punktów stałych na Cerro Torre.

David z partnerami – Stephanen Siegristem i Denisem Burdetem – pod ścianą Cerro Kishtwar,
Indie 2011
fot. Stefan Schlumpf/Red Bull Content Pool

Jesteś profesjonalnym wspinaczem, masz kilku sponsorów, żyjesz z tego. Powiedz, czy w dzisiejszym świecie zawodowego outdooru zdarza się, że sponsor wywiera na swoich zawodników niezdrową presję, gdyż tak bardzo zależy mu na sukcesie medialnym?

Mam dobre relacje ze wszystkimi sponsorami i nigdy nie czułem takiej presji. Myślę, że żaden sponsor nie wpływa na swoich podopiecznych – tylko oni sami mogą się do czegoś zmusić.

Chciałbym również zapytać o twoją ostatnią ekspedycję, podczas której wytyczyliście nową drogę na północnej, niezdobytej dotąd ścianie Cerro Kishtwar. Góra ta jest znacznie mniej popularna niż na przykład również znajdujący się w Indiach Shivling lub Meru Peak. Jak znaleźliście ten piękny i niesamowity cel?

Region dookoła Cerro Kishtwar został dobrze poznany jakieś dwadzieścia lat temu, ale potem popadł praktycznie w całkowite zapomnienie. Z powodów politycznych nikt nie mógł tam podróżować. Kilka lat temu to się zmieniło i kiedy Stephan Siegrist dowiedział się o tej górze i pokazał mi zdjęcie, byłem wręcz zachwycony.

Powiesz mi coś o waszej nowej drodze? Znalazłem informację o bardzo zaawansowanej i imponującej próbie brytyjskiego doborowego zespołu w składzie Perkins i Murphy – czy wasza linia pokrywa się z tą propozycją?

Nasza droga prowadzi przez tysiącdwustumetrowy, bardzo logiczny ciąg lodu w prawej części ściany. Co ciekawe, linii tej nie widać, gdy patrzy się na ścianę. Można ją zobaczyć dopiero stojąc u podstawy góry. Lód miejscami osiąga nachylenie 85 stopni, a trudności odcinków skalnych dochodzi do stopnia 6.

Osiągnięcie szczytu zajęło nam cztery dni. Kolejny dzień poświęciliśmy na powrót do bazy. Nie użyliśmy żadnych spitów i wspinaliśmy się w stylu alpejskim. Dla mnie była to bardzo ciekawa wyprawa i interesujące doświadczenie, gdyż po raz pierwszy wspinałem się na takiej wysokości.

Tradycyjnie, ostatnie pytanie dotyczy twoich planów – chodzi mi głównie o te wyprawowe – możesz nam je zdradzić?

Jak wspominałem wcześniej, planuję w styczniu wrócić na Cerro Torre, a latem chciałbym pojechać do Pakistanu i nabrać więcej doświadczenia we wspinaniu na dużej wysokości.

Dziękuję za poświęcony nam czas.


Tekst został opublikowany w 211 (12/2011) numerze magazynu GÓRY.
Możesz go również przeczytać na naszym czytniku
 – czytaj.goryonline.com

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024