ZIMOWE DHAULAGIRI

Tak to już jest, że niektóre szczyty dla danej nacji są wyjątkowe. W historii polskiego alpinizmu ciężko jest znaleźć szczyt, o którym można by napisać tyle, co o Dhaulagiri.

W 1980 roku zespół w skłądzie: Wojciech Kurtyka, Alex MacIntyre, Ludwik Wilczyński i René Ghilini, otworzył tam nową drogę na wschodniej ścianie w stylu alpejskim. Pięć lat później Jerzy Kukuczka z Andrzejem Czokiem jako drugi zespół w historii zdobywa Dhaulagiri zimą. A rok 1990 jest popisem Krzysztofa Wielickiego, który wschodnią ścianę pokonał samotnie. Dziś spróbujemy się przyjrzeć przejściu z 1985 roku i wyjaśnić, dlaczego Czok z Kukuczką byli drudzy, a jednak pierwsi zimą na “siódmym” szczycie świata.

Uczestnicy wyprawy w bazie
fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

Pod koniec 1984 roku z Polski wyruszyła wyprawa Gliwickiego Klubu Wysokogórskiego, której celem było pierwsze zimowe wejście na Dhaulagiri oraz poprowadzenie nowej drogi północną ścianą. Kierownikiem wyprawy był Adam Bilczewski. W wyprawie poza kierownikiem wzięło udział jeszcze 9 wspinaczy: Janusz Baranek, Andrzej Czok, Julian Ku­bowicz, Jerzy Kukuczka, Mirosław Kuraś, Andrzej Machnik, Janusz Skorek, Wacław Sonelski i Krzysztof Witkowski (lekarz).

Obóz II
fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

Wyprawa po wielu problemach logistycznych, w końcu założyła bazę wysuniętą 5 grudnia, która została doszczętnie zniszczona przez wiatr kilka dni później i przeniesiona do pobliskiego wąwozu lodowego. Spore opady śniegu i związane z tym zagrożenie lawinowe, zmusiły wspinaczy do zmiany planów z północnej ściany na drogę normalną. Rozpoczęła się mozolna praca na górze. Po ponad miesiącu zakładania kolejnych obozów, czekania na pogodę i jednym nieudanym ataku szczytowym, przyszedł czas na końcową próbę.

Droga wyprawy z 1985 roku
fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

19 stycznia, Czok, Kukuczka i Kuraś wyszli z obozu II i z powodu zasypania przez lawinę obozu III, zmuszeni byli iść od razu do “czwórki” na 7400. Następnego dnia rano, kiedy wspinacze zbierali się do wyjścia, ich namiot przysypała lawina. Był on postawiony w odpowiednim miejscu, więc nikomu nic się nie stało. Niestety podczas odkopywania namiotu, jak i jego zawartości, Kuraś odmroził palce w dłoniach, a Czok nie ubrał swoich ochraniaczy na buty, co będzie ważne dla dalszych losów tej wyprawy. Po spakowaniu całego obozu Czok i Kukuczka przenieśli obóz na 7600, a Kuraś, ratując swoje dłonie, zszedł na dół, do obozu II.


Janusz Skorek i Andrzej Czok na stokach Dhaulagiri
fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

21 stycznia 1985 roku, późnym popołudniem, przy mocnych opadach śniegu ograniczających widoczność Czok i Kukuczka znajdują proporczyk z flagą Nepalu. Jest to dla nich znak, że właśnie dokonali drugiego zimowego wejścia na Dhaulagiri, pierwszego bez dodatkowego tlenu i pierwszego w zimie kalendarzowej. Ta nieścisłość wynika z faktu, że japońska wyprawa zdobyła Dhaulagiri 13 grudnia 1982 roku również w warunkach zimowych, lecz nie była to jeszcze kalendarzowa zima.

Andrzej Czok podczas wspinaczki na Dhaulagiri 1985
fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

 Podczas zejścia zespół nie trafił w żleb sprowadzający z grani, co zmusiło wspinaczy do przeczekania nocy na wysokości 7800 bez sprzętu biwakowego. Czok w dodatku miał już odmrożone stopy, bo podczas przenoszenia obozu IV nie miał ochraniaczy i przemoczył buty. Rano jednak wspinacze dotarli do obozu IV i po całym dniu odpoczynku, wieczorem wyruszyli w stronę obozu II. Czok do obozu II dotarł jednak dopiero około godziny 22, sprowadzony na dół częściowo przez Kurasia. Kukuczka kolejną noc spędził poza namiotem i do “dwójki” dotarł dopiero o 9 rano. Jak widać, nie bez powodu uważano, że Czok i Kukuczka to jedni z najtwardszych himalaistów na Ziemi.

Janusz Skorek i Andrzej Czok nad obozem I
fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

Wyprawa skończyła się sukcesem, i dzięki działaniom lekarza wyprawy Krzysztofa Witkowskiego, Andrzej Czok skończył jedynie z amputacją koniuszków palców. Niestety wyprawę z kilkoma czarnymi palcami w dłoniach zakończył Andrzej Machnik, który odmrożeń nabawił się podczas zakładania obozów. Po spakowaniu sprzętu cała karawana wracała do cywilizacji, z wyjątkiem Jerzego Kukuczki. Ten, w śniegu po pas, szedł w stronę Przełęczy Francuzów, żeby dołączyć do wyprawy na Cho Oyu.

 

Więcej o tej i innych wyprawach możecie przeczytać w książkach dostępnych na http://www.ksiazkigor.pl/.


Tekst / Paweł Bańczyk

Źródła / Taternik, nr 1, 1985
Zdjęcie główne / Jerzy Kukuczka na szczycie Dhaulagiri, 1985. fot. rodzinne archiwum Jerzego Kukuczki

 

 

 

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023