TRUDNO ZAISTNIEĆ BEZ MEDIALNEGO NAZWISKA

Nie da się ukryć, Dorota zaskoczyła nas wszystkich totalnie. No bo jak to: dziewczyna zalicza jeden ośmiotysięcznik po drugim – do sierpnia tego roku zdobyła ich w sumie dziewięć, z czego aż siedem w tym roku – i nikt w Polsce praktycznie nic o niej nie wie? O niezwykle udanym, a wciąż trwającym sezonie, śmiałym wyzwaniu i miłości do gór wysokich z DOROTĄ RASIŃSKĄ-SAMOĆKO rozmawia MONIKA WITKOWSKA.

Pierwsze nasze spotkanie miało miejsce na stokach K2. Ja schodzę już do bazy, Dorota idzie do góry. Szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy to ona, ale ponieważ wiem, że gdzieś musimy się minąć, po chwili wahania ryzykuję pytanie: „Dorota?”. Trafiłam. Radość jest obopólna, ale miejsce do dłuższej rozmowy dość niebezpieczne, bo narażone na lecące z góry kamienie. Obiecuję, że poczekam na nią w bazie.

Gdy niedługo potem dowiaduję się, że Dorota Rasińska-Samoćko stanęła na szczycie, cieszę się nie mniej niż ona. Super, że to zrobiła, zwłaszcza, że sześć dni wcześniej zdobyła Broad Peak, a 1 lipca stanęła na wierzchołku Nanga Parbat. Jednocześnie trudno mi pojąć, że w kraju, w którym tyle osób kibicowało Nirmalowi Nimsowi Purji, rodaczka, która realizuje podobny projekt, jest niemal nieznana. Myślę jednak, że już w najbliższym czasie to się zmieni, zwłaszcza, że szanse Doroty na Koronę Himalajów i Karakorum są naprawdę bardzo realne.

MASZ NA KONCIE JUŻ DZIEWIĘĆ OŚMIOTYSIĘCZNYCH SZCZYTÓW. MOŻE WYMIEŃMY…

Mount Everest, Manaslu, Annapurna, Lhotse, Makalu, Kanczendzonga, Nanga Parbat, Broad Peak i K2.

Na szczycie Annapurny, kwiecień 2022 r.
fot. arch. D. Rasińskiej-Samoćko

SIEDEM OSTATNICH ZROBIŁAŚ W TYM ROKU. IDZIESZ JAK BURZA. Z KILKU DZIEWCZYN, KTÓRE MAJĄ PODOBNY PROJEKT, WYPRZEDZA CIĘ TYLKO KRISTIN HARILA Z NORWEGII.

Zgadza się. Kristin w tym roku weszła jeszcze na Dhaulagiri, Everest i Lhotse [do 21 sierpnia 2022 r. – przyp. red.]. Jednak ma ona bardzo duży zespół, znaczącego sponsora, a agencja trekkingowa organizuje wejścia konkretnie pod jej kątem.

PRZYGODĘ Z NAJWYŻSZYMI GÓRAMI ZACZĘŁAŚ OD MOUNT EVERESTU?

Weszłam na niego 12 maja ubiegłego roku. Wiele osób komentowało, że zazwyczaj zaczyna się od łatwiejszych ośmiotysięczników, jak Manaslu lub Czo Oju, a ja od razu stratuję z Everestem. Ale dla mnie każda góra jest wyzwaniem. Mogą być takie warunki, że Manaslu okaże się trudniejsze od Everestu, bo na przykład pojawi się głęboki śnieg, wiatr, mgła…

SKĄD POMYSŁ TAK SZYBKIEGO WCHODZENIA NA NAJWYŻSZE GÓRY ŚWIATA?

Istotne znaczenie miała chęć sprawdzenia siebie – własnych możliwości i granic. Uwielbiam też góry i przebywanie na dużej wysokości, a witanie wschodu słońca powyżej 8000 metrów jest zawsze dla mnie wielkim przeżyciem. Na pewno też duże znaczenie miała fascynacja osiągnięciami polskiego himalaizmu – Rutkiewicz, Wielickiego… Tego rodzaju nazwiska działały na mnie inspirująco. Po górach chodzę od podstawówki i zawsze marzyłam, a wręcz byłam o tym wewnętrznie przekonana, że kiedyś pojadę w Himalaje i spróbuję wejść na Everest. Jednocześnie zawsze się obawiałam, że nie jestem dość dobra, wystarczająco szybka i… nadszedł moment, w którym uznałam, że trzeba spróbować. Mount Everest stanowił dobry wybór, bo ze względu na dużą liczbę wspinaczy trasa jest tam odpowiednio przygotowana, można liczyć na dobrą asekurację wraz z zapleczem ratowniczym, a równocześnie to piękna góra.


Dorota z Szerpą Nuri w bazie pod Kanczendzongą
fot. arch. D. Rasińskiej-Samoćko

JAK JEDNAK WSPOMNIAŁAŚ, W GÓRACH OBECNA JESTEŚ OD DAWNA…

Zaczęło się od wycieczek z rodzicami – na ogół w Tatry lub Karkonosze. Później poszłam na kursy wspinaczkowe – skałkowy i taternicki, no i zaczęłam jeździć w coraz wyższe góry: Dolomity, Góry Skaliste i Andy. 

A TERAZ JESTEŚMY W JEDNYM KLUBIE WYSOKOGÓRSKIM – KW WARSZAWA.

Zgadza się. I mam nadzieję, że wspólnie wybierzemy się na niejedną wyprawę.

POLSKIE ŚRODOWISKO GÓRSKIE DOWIEDZIAŁO SIĘ O TWOICH WYCZYNACH DOPIERO GDY WESZŁAŚ NA SZÓSTY OŚMIOTYSIĘCZNIK. ZASKOCZYŁAŚ WSZYSTKICH TOTALNIE!

Wysyłałam dużo informacji do prasy, ale nie było żadnego odzewu. Później założyłam profil na Facebooku, bo długi czas przed tym się wzbraniałam, i wówczas wszystko powoli nabrało rozgłosu. Myślę, że na początku bardzo trudno zaistnieć bez medialnego nazwiska, trudno wejść do tego świata. Z drugiej strony polski himalaizm i generalnie sport wspinaczkowy są na tyle silne, że ciężko przedstawić niepowtarzalny projekt. Co innego, jeśli ktoś jest pierwszą osobą z jakiegoś kraju, która zdobyła dany szczyt – tak jak na przykład pierwsza Iranka na K2 czy Mongołka na Kanczendzondze.

PRZEPRASZAM, ŻE O TO PYTAM, ALE ZAGLĄDANIE DO CZYJEGOŚ PORTFELA NIEKTÓRYCH BARDZO CIEKAWI. WYPRAWY NA OŚMIOTYSIĘCZNIKI SĄ CHOLERNIE DROGIE. KTO JE FINANSUJE?

Na razie sama, z własnych funduszy, a częściowo się zapożyczyłam.

Rozmawiała Monika Witkowska

Zdjęcie otwarcia: Na szczycie Kanczendzongi, maj 2022 r.; fot. arch. D. Rasińskiej-Samoćko


Całość tekstu znajdziecie w magazynie GÓRY numer 4/2022 (287)

Zapraszamy również do korzystania z czytnika GÓR >>> http://www.czytaj.goryonline.com/

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2022