Dwudziesta ósma edycja Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady już za nami. Przez całą imprezę towarzyszyła nam tropikalna pogoda, która pozwoliła w pełni korzystać z atrakcji zaplanowanych i przygotowanych przez organizatorów.
Festiwal miał tak wiele twarzy, że nie ma najmniejszej szansy wszystkie je opisać… Zacznę więc od występu Thomasa Hubera, który kipiał pozytywnymi emocjami, zarówno na widowni, jak i na scenie. Energii było tak dużo, że wystarczyło jej jeszcze na wieczorny koncert Hubera z synami – muzyczny hit festiwalu. Ponoć był to najlepszy koncert imprezy, chociaż fani Jabolowych Tulipanów z pewnością się z tym nie zgodzą ;). Jeśli już jesteśmy przy muzyce, to muszę zauważyć, że organizatorzy zaserwowali nam urozmaiconą ofertę, od punk rocka po folk.
Adam Ondra został powitany owacją… I tak już było do końca jego retrospektywnej, pełnej humoru prelekcji, z której dowidziałem się między innymi, że do występu na Olimpiadzie w Tokio trenował w saunie. Trzecim gościem zagranicznym, o którym chciałbym wspomnieć, był Nick Bullock, który unaocznił nam, czym jest wyspiarskie poczucie humoru. Inscenizacja ucieczki przed niedźwiedziem grizzli to dla mnie najśmieszniejszy moment lądeckiego festiwalu.
Trudno stwierdzić, które z polskich prelekcji należałoby wyróżnić – wszystko zależy od indywidualnych zainteresowań i preferencji. Ważne, że na scenie pojawili się ci, którzy błysnęli w tym roku osiągnięciami, czyli Bartek Ziemski i Oswald Rodrigo Pereira oraz Marcin „Yeti” Tomaszewski. Na scenie i w kuluarach, w różnych konfiguracjach zobaczyć i posłuchać mogliśmy między innymi świetnie przyjmowanego na festiwalu Adama Bieleckiego i stałych gości w Lądku – Leszka Cichego, Janusza Gołąba, Bogusława Kowalskiego, Janusza Majera, Krystynę Palmowską, Ryszarda Pawłowskiego, Piotra Pustelnika, Krzysztofa Wielickiego i Monikę Witkowską. Niezły skład, przyznajcie!
Festiwal nie wyzbył się swoich stałych, mocnych atrakcji – Festiwalu Filmów Górskich, Festiwalu Literatury Górskiej i Gali Nagród Taternika, a dzięki dobrej pogodzie udało się rozegrać zawody biegowe i wspinaczkowe.
Pojawił się nowy konkurs fotograficzny, LAMPA (Ladek Mountain Photo Award), a jego wprowadzenie jednoznacznie uznano za sukces. Z pracami nagrodzonych autorów można było zapoznać się na plenerowej wystawie – jednej z kilku ekspozycji, dostępnych dla wszystkich pod gołym niebem.
Aktywnym, merytorycznym współtwórcą festiwalu został Klub SAKWA, co bardzo mnie cieszy. Sakwowiczom zawdzięczamy między innymi zaproszenie wybitnego słowackiego wspinacza, Martina Krásňanskýego. Jego pełna inteligentnego humoru prelekcja jednym z bardziej inspirujących punktów programu.
Różnego rodzaju warsztaty cieszyły się rekordowo dużym powodzeniem – rowerzyści, wspinacze, turyści czy biegacze wyjechali z Lądka wzbogaceni o nową, praktyczną wiedzę.
Nieskromnie, choć lakonicznie wspomnę, że GÓRY było widać, słychać i czuć, a pełniejszą relację z najciekawszych festiwalowych wydarzeń znajdziecie w najbliższym numerze Magazynu.
Organizatorom należą się wielkie podziękowania, za logistyczne i merytoryczne okiełznanie tego monstrualnego, nieprawdopodobnie różnorodnego przedsięwzięcia, jakim był 28. Festiwal Górski im. Andrzeja Zawady.
Tekst / ANDRZEJ MIREK
Zdjęcia / PIOTR KALETA