ODPŁYWANIE WŚRÓD DRZEW

O zaletach płynących z biwakowania w hamakach – kołysaniu zmysłów i bujaniu w fazie REM – oraz o bogactwie idei tworzących ekosystem Lesovika z RAFAŁEM PALOWSKIM, pomysłodawcą i główną siłą napędową marki, rozmawia ANDRZEJ MIREK.

MAM WRAŻENIE, ŻE NASTĄPIŁA MODA, BY NIE RZEC RENESANS HAMAKÓW. TO WASZA SPRAWKA?

Chodziłbym owinięty uśmiechem, gdyby to faktycznie była nasza zasługa! Ale nie śmiem przypisywać sobie takich osiągnięć. Owszem, słyszałem od naprawdę wielu osób, że poznały ten styl nocowania dzięki nam, a także głosy mówiące, że to Lesovik wprowadził i rozwinął temat hamakowania w niektórych środowiskach, szczególnie bushcraftowym. Ale żeby jakiś temat zyskał powszechną rozpoznawalność, potrzebny jest kolektywny wysiłek – producentów, osób opiniotwórczych i przede wszystkim samych użytkowników. Co mogę powie-dzieć z całą pewnością, to to, że Lesovik jest forpocztą turystycznego hamakowania w Polsce pod względem stopnia zaawansowania produktów, ich jakości, edukacji w zakresie użycia i, ogółem rzecz biorąc, aktywnej popularyzacji tego tematu. Nikt przed nami nie zaangażował się w niego z takim poświęceniem. Ciekawostką jest na przykład, że do powszechnej nomenklatury w branży przeszła zaproponowana przeze mnie „cięciwa”, jako nazwa linki ograniczającej naprężenie hamaka, a słowo Otul – nazwa własna naszej podpinki, czyli ocieplacza hamakowego – jest czasami wykorzystywane jako ogólne określenie na ten typ produktu. Na szczęście to już znak zastrzeżony prawem unijnym.

TRADYCYJNE PYTANIE O POCZĄTKI – JAK POWSTAŁA FIRMA?

Po raz pierwszy zapragnąłem porządnego hamaka, wykonanego z jednego kawałka materiału, w chwilę po tym, jak klasyczny sznurkowy wyrwał mi połowę guzików od munduru harcerskiego. Uszyłem go w końcu około 2009 roku, totalnie rozregulowując maszynę, łamiąc igły i popełniając w zasadzie wyłącznie same błędy. Na szczęście suma tych błędów okazała się całkiem sprawnym sprzętem biwakowym. Kolejne sztuki, szyte dla najbliższych, były coraz lepsze, aż z końcem 2012 roku, siedząc z moją obecną żoną Gosią na szczycie ściany Črni Kal w Słowenii, postanowiliśmy, że skoro hamakowanie podoba się nam, naszym przyjaciołom i rosnącej grupie osób z polecenia, to wracamy do kraju i za zaoszczędzone resztki studenckiego stypendium ruszamy z produkcją.

PODASZ LISTĘ ZALET NOCOWANIA W HAMAKU, W PORÓWNANIU DO BIWAKOWANIA W NAMIOCIE?

Jest ich wiele. Pierwsza to pakowność zestawu i jego modułowość – każdy z elementów możemy kompletować i przenosić niezależnie, dobierając zestaw do faktycznych potrzeb. Idąc na parę godzin do lasu, weźmiemy do odpoczynku sam hamak, a obawiając się nagłego deszczu, możemy zabrać tylko plandekę. Na wielodniową wyprawę do Skandynawii zabierzemy pełny zestaw, zawierający także moskitierę, tarpa, podpinkę i akcesoria.

Kolejną zaletą jest inna organizacja biwaku – ten nie ogranicza się do zamkniętej przestrzeni namiotu, ale obejmuje całą powierzchnię w hamaku i pod tarpem. Duża plandeka 360 × 300 centymetrów daje mnóstwo miejsca na spokojny przepak, przebranie się, gotowanie czy wspólny wieczór.

Istotna jest też niezależność od podłoża – biwakujemy bez względu na to, czy pod stopami mamy kamienie, korzenie, śnieg, błoto czy nawet bagno. Nocleg na pochyłym zboczu, bez konieczności schodzenia na wypłaszczenie? Żaden problem.

No i nie mniej ważne – komfort i wrażenia dla zmysłów. Hamak równomiernie podtrzymuje całe ciało, nie tworząc punktów nacisku, co skutkuje po prostu większą wygodą. Nie ma w ogóle tematu ucisku na bark czy biodro. Z kolei leciutkie bujanie wpływa korzystnie na szybkość zasypiania i głębokość snu – mózg łatwiej wchodzi w fazę REM, odpowiedzialną za faktyczną regenerację. Poza tym możemy doświadczać wspaniałego uczucia zasypiania i budzenia się pośród żyjącej wokół przyrody, będąc cały czas jej częścią i świadkiem.

Tytułowe odpływanie wśród drzew… byle ostrożnie z ogniem
fot. Jakub Kasprzak / @bushcraft_jack

JAKIE SĄ SPOSOBY LEŻENIA W HAMAKU?

To pytanie jest okazją do rozprawienia się z największym mitem – śpiąc, nie jesteśmy wygięci jak banan! Choć wiszący hamak turystyczny wygląda jak łuk, dzięki tak zwanemu sposobowi brazylijskiemu zajmujemy pozycję po skosie. W efekcie leżymy niemal na płasko. Oczywiście nie tak, jak na desce, ale ludzki kręgosłup też nie jest przecież zaprojektowany od linijki. Podstawowym sposobem hamakowania jest zatem pozycja po skosie, na plecach, ale nie ma najmniejszej przeszkody, by przekręcić się na bok, półbok albo zwinąć w kłębuszek. Nie da się za to spać na brzuchu, ale rzadko kiedy jest to potrzebne – nawet zadeklarowani „brzuchacze” potrafią z zaskoczeniem przespać w hamaku swoją pierwszą w życiu noc na wznak, bo wygodnie ułożony organizm na to pozwala.

O CZYM JESZCZE MUSIMY PAMIĘTAĆ, BY PORZĄDNIE SIĘ WYSPAĆ?

Przede wszystkim o poprawnym rozwieszeniu hamaka. Nie może być napięty „na strunę”, bo wtedy nie da się ułożyć po skosie. Na szczęście zaawansowane modele są tak skonstruowane, że naprawdę ciężko popełnić błąd podczas rozwieszania. Po drugie, trzeba zadbać o komfort termiczny, czyli pamiętać o izolacji od dołu – ale też śpiąc w namiocie rzadko kto pokusiłby się o rezygnację z maty. Po trzecie, warto otworzyć głowę na zupełnie nowe, niespotykane dotychczas wrażenia ze snu w miękkim, naturalnym stylu.

CENA 750 ZŁOTYCH ZA HAMAK WYDAJE SIĘ NIEZROZUMIALE WYSOKA. WYJAŚNISZ, SKĄD SIĘ BIERZE?

Główny wpływ na to ma produkcja, w całości w ulokowana Polsce, oraz użycie materiałów najlepszej możliwej jakości, do jakiej udało nam się przez lata dotrzeć. Zamiast standardowego poliestrowego ortalionu, do konstrukcji głównej części hamaka używamy oddychającej tkaniny z poliamidu w splocie ripstop, mocnej na tyle, że można korzystać z niej nawet w butach. Ta nieustępliwość w dążeniu do świetnej jakości komponentów dotyczy dosłownie każdego elementu naszych produktów, ale dzieje się to nie dla sztuki, tylko dla konkretnych korzyści użytkowych. A odpowiadając na pytanie o cenę – 749 złotych za Drakę to kwota za zintegrowany wehikuł do spania, łączący w sobie przestronny hamak, rozpinaną moskitierę, kompletny system zawieszenia i organizer sprzętu. Kupując te elementy niezależnie, wydalibyśmy łącznie większą sumę, ale nie zbliżylibyśmy się do tego poziomu ergonomii i kompatybilności.

Zwierzaki wybierają tradycyjne biwakowanie; fot. Maciej Walaszczyk / @naspacer

CHWALISZ SIĘ W STU PROCENTACH POLSKĄ PRODUKCJĄ… SKĄD TEN WYBÓR?

Z chęci tworzenia prawdziwie własnego produktu – zlecenie tego procesu w Azji zaowocowałoby wyrobami takimi, jakie ma dziesięć innych firm. Również z poczucia szeroko rozumianego patriotyzmu gospodarczego. Z chęci zapłacenia uczciwego wynagrodzenia panu Markowi, pani Joannie, czyli zakupienia usług i komponentów od polskiej firmy. Z przyjemności doszycia obok naszego logo biało-czerwonej wstążeczki. Poza tym, w zmieniającym się świecie rola lokalnych producentów zwiększa się każdego dnia i ma to szerokie podłoże. Firmy produkujące w Unii Europejskiej cieszą się rosnącym zaufaniem i estymą, zarówno na rynkach krajowych, jak i europejskim oraz światowym – szczególnie w oczach Japończyków i Koreańczyków. Coraz większą rolę odgrywa też etyka produkcji i odpowiedzialność społeczna, na którą trudno mieć wpływ, jeżeli odbywa się 15 000 kilometrów od siedziby firmy.

KTO SIĘGA PO WASZ SPRZĘT?

Z mojej obserwacji wynika, że najszerszą grupę użytkowników stanowią miłośnicy turystyki leśnej – włóczykije, bushcraftowcy, osoby uwielbiające zanurzenie się w lesie. W ślad za nimi poszli rowerzyści, bo zalety hamakowania doskonale wpisują się w styl bikepackingu. Jesteśmy doceniani też przez kajakarzy i część turystów górskich, choć tutaj wydaje mi się, że wciąż prym wiodą namioty. Zaskoczeniem okazało się dla mnie to, że naprawdę bardzo dużą grupę klientów stanowią wcale nie wyjadacze i stare wygi z planami na wielodniowe wyprawy, ale osoby szukające wytchnienia poprzez spotkanie z samym sobą i poczucie się częścią natury. Użycie hamaka w kontekście medytacji, leśnej kąpieli albo po prostu odpłynięcia wśród drzew jest silnym kierunkiem – tym silniejszym, im bardziej jako społeczeństwo uczymy się doceniać wartość selfcare.

CZYM JEST SYSTEM HAMAKOWY?

To kompletny zestaw zapewniający pełną wygodę spania, ochronę przed opadami, komfort termiczny oraz łatwość rozwieszenia i regulacji. Czyli w skrócie – miło, sucho, ciepło i bezpiecznie, dzięki czterem podstawowym elementom: hamakowi, tarpowi, podpince i elementom zawieszenia. Uzupełnieniem systemu mogą być akcesoria, takie jak organizer, hamak sprzętowy do przechowywania bagażu i specjalne pokrowce przyspieszające pakowanie. System może być produktem zintegrowanym, jak nasz model Draka – choć nie zawiera on wszystkich funkcji, na przykład nie chroni przed deszczem – albo zbiorem produktów łączonych modułowo.

HAMAK KOJARZYMY Z CIEPŁYM KLIMATEM. JAKIE PROBLEMY WIĄŻĄ SIĘ Z NOCOWANIEM W CHŁODZIE?

Największym wyzwaniem jest zachowanie komfortu termicznego. Kwestię ciepła rozwiązaliśmy, projektując pierwszą na polskim rynku zimową podpinkę hamakową, czyli ocieplacz przypominający śpiwór, ale wieszany wokół hamaka. Trzeba wiedzieć, że w hamaku śpiwór zostaje przyciśnięty do pleców, bioder oraz ramion i bez dodatkowej warstwy izolacji doświadczymy czegoś, co można porównać do spania na zimnej, betonowej posadzce bez użycia maty – marzniemy, szczególnie w biodra i ramiona. Podpinki Otul po prostu eliminują ten problem. Kolejną trudność stanowi obsługa sprzętu z założonymi rękawicami i aby to ułatwić, wszystkie nasze produkty wyposażyliśmy w bezwęzłowe systemy zawieszenia. Ani hamaków, ani tarpów nie przywiązuje się do drzew, tylko mocuje szybkimi patentami – karabinkami, taśmami, haczykami – zaś regulacja linek odbywa się poprzez napinacze.

„Tarp jest niezbędnym wyposażeniem na wędrówki, jak scyzoryk czy apteczka”; fot. Maciej Walaszczyk / @naspacer

DUŻO UWAGI POŚWIĘCACIE MOSKITIEROM. CZY SĄ ONE AŻ TAK WAŻNE W NASZYM KLIMACIE, CZY MOŻE TO PRODUKT NA WĘDRÓWKI PO SKANDYNAWII?

Plagi komarów, meszek i, co najgorsze, kleszczy są już niestety zwyczajnym, cyklicznym zjawiskiem w Polsce, a sytuacja będzie się tylko nasilała, bo odczuwalne zmiany klimatu nie pozostają bez wpływu na rozwój populacji tych stworzeń. Moskitiera w okresie letnim jest po prostu niezbędna, jeżeli myślimy o regularnym biwakowaniu. Fajnie, że wspominasz Skandynawię, bo to między innymi w Szwecji zdobywałem „doświadczenie” w kontakcie z chmarami komarów, które czasami wręcz uniemożliwiały spożycie posiłku, wlatując do oczu, nosa i ust. Moskitiera ma też inną rolę, być może trochę zaskakującą: pomaga wejść w świat „dzikich” biwaków osobom odczuwającym dyskomfort ze względu na ekspozycję na otoczenie. Niektórzy czują się bezpieczniej zamknięci w namiocie, to czysto psychologiczna potrzeba. Moskitiera wokół hamaka stanowi namiastkę zamkniętego schronienia i pomaga pokonać pierwszy lęk.

WASZYM KOLEJNYM PRODUKTEM JEST TARP. OPOWIESZ O JEGO ZALETACH?

Wodoodporna plandeka biwakowa jest przedmiotem wielofunkcyjnym. Daje schronienie różnego rodzaju i w różnych okolicznościach. Można rozpiąć ją wysoko, osłaniając się przed słońcem, albo nisko, w formie dwuspadowego daszku, dla ochrony przed deszczem. Do zawieszenia można wykorzystać drzewa, kijki trekkingowe albo konstrukcję wiaty. Ogranicza nas w zasadzie tylko wyobraźnia, a pomocne w urzeczywistnieniu koncepcji są liczne punkty mocowania odciągów. Tarp nadaje się zarówno do spania na ziemi, jak i w hamaku, pod warunkiem, że użyjemy odpowiednio dużego rozmiaru – minimum dla hamaka to 300 × 300 centymetrów, ale lepiej, gdyby był nieco dłuższy, na przykład 350 × 300 centymetrów.

Dużą zaletę dostrzegam w szybkości rozkładania takiej plandeki, bo wyciągnięcie jej z plecaka i rozpięcie między drzewami trwa dosłownie dwie minuty, a więc mamy w rękach bardzo skuteczne narzędzie do reagowania na zmienną pogodę, przy tym całkowicie niezależne od podłoża. Trudno mi wyobrazić sobie pospieszne rozstawianie namiotu w reakcji na nagłą ulewę, co w przypadku tarpów jest normą. Płachta wykonana w jaskrawym kolorze pełni też funkcje związane z bezpieczeństwem, bo taki duży kawałek materiału świetnie sygnalizuje położenie. Z naszych jaskrawopomarańczowych plandek korzystają między innymi instruktorzy ekspedycji survivalowych i ratownicy. Na koniec ostatnia, niepodważalna zaleta: te wszystkie możliwości zamykają się w opakowaniu o objętości niecałych dwóch litrów i masie około 500 gramów. W moim odczuciu tarp jest niezbędnym wyposażeniem na wędrówki, jak scyzoryk czy apteczka.

REALIZOWALIŚCIE JAKIEŚ DUŻE, NIETYPOWE ZLECENIA?

Nie wiem, czy można nazwać je „dużymi”, ale nietypowe owszem. Nasze produkty znalazły się w rękach między innymi ratowników GOPR-u i instruktorów ośrodków szkoleniowych Wojsk Specjalnych, kilka razy dostarczaliśmy plandeki i hamaki w ramach innych przetargów dla służb. Z tych realizacji jestem wielce dumny, bo sprzęt trafił w ręce profesjonalistów na najwyższym poziomie. Spore wzruszenie wywołała we mnie myśl, że być może w minimalnym stopniu, pośrednio, pomożemy w uratowaniu czyjegoś życia lub zdrowia.

Zimowe hamakowanie; fot. Andrzej Ambroż / @hamakomania

NIE MACIE SWOJEGO TEAMU, ALE MOŻECIE POCHWALIĆ SIĘ ZNANYMI OSOBAMI, KTÓRE UŻYWAJĄ WASZYCH PRODUKTÓW.

Ująłbym to inaczej – „team” kojarzy mi się z wyczynami, konkretnymi osiągnięciami, a tymczasem my nie szukamy tego rodzaju mocnych uderzeń. Hamakowanie to styl miękki, gładko łączący się ze swobodnym stylem życia i te wartości przyciągają do nas osoby, z którymi współpracujemy. Tworzymy raczej grupę zaprzyjaźnionych, zakochanych w outdoorze włóczykijów, których łączy ta sama miłość do natury. Do grupy skojarzonej z Lesovikiem cały czas dołączają kolejni podróżnicy, fotografowie, zaangażowani biwakowicze, rowerzyści. Na ile sytuacja pozwala, spotykamy się na wspólnych biwakach czy organizujemy sobie małe i duże wyprawy. Wśród znanych osób, które wspieraliśmy sprzętowo, był między innymi Maciej Waligóra podczas samotnego przejścia przez pustynię Gobi, Łukasz Supergan na Izraelskim Szlaku Narodowym i Alina Kilian w czasie jej startów w ultramaratonach kolarskich – jak Transcontinental Race, czyli 4500 kilometrów non-stop przez Europę, bez wsparcia ekipy technicznej. Te znajomości także wychodzą poza współpracę sponsorską i trwają na poziomie prywatnym.

SPRZĘT TESTUJECIE TEŻ PODCZAS WŁASNYCH PODRÓŻY?

Nasze wędrówki są zdecydowanie najważniejszym źródłem inspiracji do zmian, ewolucji i projektowania sprzętu, zaraz obok opinii zaufanej grupy testerów. Każdy kolejny nocleg to okazja do zauważenia niuansów, opracowania drobniutkich zmian wpływających na całościową poprawę ergonomii. Czasami potrzeba burzy mózgów, czasem olśnienie przyjdzie w zaskakującej chwili albo w na skutek przypadku. Jednym z takich przypadków był moment, kiedy nasz czerwony, piękny, oznaczony odblaskową zawieszką śledź upadł w trawę. I nie byłoby to niczym nadzwyczajnym, gdyby nie zdarzyło się koledze ze ślepotą barw, dla którego śledź po prostu zniknął na tle zielonego mchu. Przeprowadziliśmy więc symulacje postrzegania kolorów, efektem czego była zmiana odcienia karabinków i śledzi na intensywny niebieski, bo stanowi on największy kontrast na tle leśnej ściółki, niezależnie od tego, jak postrzegamy barwy. Proces doskonalenia detali trwa tak naprawdę nieustannie.

Patrząc z dalszej perspektywy, czyli już nie na szczegóły produkcyjne, ale na ogół naszej działalności i charakteru, największą inspiracją jest Skandynawia, a zwłaszcza Szwecja. Północ to nieprzebrane źródło zachwytów, wolności i poczucia, że wiodę takie życie, jakie tylko mógłbym sobie wyobrazić. W żadnym innym momencie nie czuję się tak prawdziwy, jak zanurzając się w gęstwinę świerkowych lasów, kąpiąc się nago w zimnych jeziorach i dotykając szorstkiej faktury skał. Nieprzejednana potrzeba przebywania w takich warunkach skutkuje tworzeniem wyposażenia, które z jednej strony ułatwia dotarcie i bytowanie tam, a z drugiej w jak najmniejszym stopniu absorbuje naszą uwagę i siły – chodzi o to, aby sprzęt stanowił wyłącznie tło dla naszych przeżyć.

CZY LESOVIK TO TYLKO FIRMA SZYJĄCA HAMAKI?

Myślę, że już na pierwszy rzut oka widać, że w Lesoviku żyje coś więcej. Hamaki, tarpy, podpinki i inne produkty to fragment naszej działalności i raczej traktowałbym je jako narzędzie do realizacji poważniejszych idei, niż cel sam w sobie. Moim marzeniem jest jak największe zbliżenie ludzi do natury, żebyśmy wszyscy mogli poczuć, jak bardzo jesteśmy jej częścią, a nie władcami. Jak bardzo musimy zadbać o nasz wspólny dom. Jak miłe jest poczucie bycia elementem jednego, wielkiego, żyjącego organizmu – Ziemi.

Hamaki są bardzo wygodną – dosłownie i w przenośni – drogą do tego celu. Wychodzimy więc z naszą działalnością poza szycie oraz dystrybucję i główną uwagę kierujemy na promowanie świadomości konsumenckiej, ekologii, szacunku do przyrody, odpowiedzialnych postaw w turystyce. Otwarcie zachęcamy do weganizmu, adopcji psów, sprzątania lasów, ograniczania wpływu na środowisko. Organizujemy zbiórki charytatywne na rzecz ochrony przyrody – jesteśmy członkami EOCA – czy dzieci z hospicjum, jak akcja Survivaltechowa Wigilia Pomagania. W czerwcu, jako pierwsza firma w polskiej branży outdoorowej, zorganizowaliśmy akcję wsparcia dla osób LGBT, organizując biwak, przygotowując pełną uczuć sesję fotograficzną i wypuszczając serię hamaków, ze sprzedaży których część dochodu trafia do Kampanii Przeciw Homofobii.

Niestrudzenie tworzę też teksty, artykuły do czasopism, udzielam się na licznych grupach dyskusyjnych, organizuję warsztaty, biwaki, zloty – wszystko po to, żeby wiedza na temat dobrego biwakowania dotarła do jak największej liczby osób. Na poziomie branżowym angażujemy się w działalność Polish Outdoor Group, efektem czego jest na przykład udział w wydarzeniach WinterCamp i HimalayanCamp – obu o sporym walorze edukacyjnym – a także doprowadzenie do powstania pierwszej w historii wspólnej przestrzeni wystawowej polskich marek na targach ISPO w Monachium. Jestem dumny, że Polish Outdoor Village było stoiskiem stworzonym według mojego projektu, który będzie kontynuowany na kolejnych stacjonarnych edycjach, gdy tylko pandemia pozwoli nam znów rozwinąć skrzydła.

Rozmawiał / ANDRZEJ MIREK

Zdjęcie otwarcia / Biwak na stoku w lesie; fot. Jakub Kasprzak / @bushcraft_jack


Materiał został opublikowany w magazynie GÓRY numer 4/2021 (281)

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023