Pierwszy zapis w swoich wspinaczkowych zeszytach potwierdzający poprowadzenie drogi na krakowskich Krzemionkach znalazłem pod datą 15 maja 2001 roku. Musiał wtedy ten jeden z najstarszych krakowskich kamieniołomów zrobić na mnie duże wrażenie, bo od tego czasu częstotliwość wpisów wyraźnie się zwiększyła. Wspaniała komunikacyjnie lokalizacja, kojący popołudniowy cień, umożliwiający komfortowe wspinanie do późnego wieczora, i wyjątkowo ciągowe, piękne linie czyniły z tego zakątka często pierwszy wybór. Szczególnie w tygodniu, kiedy brak czasu nie pozwalał na wypad w dolinki. Krzemionki były jak znalazł, zawsze blisko i zawsze w cieniu.
Wraz z upływem czasu coraz większą obawę zaczynało jednak wzbudzać wędkowanie i zjazdy z istniejących na Murze Estetów stanowisk. Dodatkowo często wędrowałem wzrokiem nieco wyżej, w kierunku przełamania ściany, usianego luźno tkwiącymi w ziemi wapiennymi bloczkami. Jakość samych punktów asekuracyjnych na poszczególnych drogach nie była najgorsza, ringi z karbowanych prętów zbrojeniowych wyglądały solidnie, natomiast estetykę całej ściany burzyły rządki zaklepanych, skorodowanych ringów, ciągnące się wzdłuż każdej z dróg. Prawdopodobnie w okolicach 1998 roku wydarzył się poważny (śmiertelny?) wypadek wspinaczkowy dotyczący młodej osoby. Zrozpaczony ojciec „zlecił” komuś zniszczenie istniejącej wtedy na Murze asekuracji. Wszystkie ringi zostały zaklepane. Rok później za sprawą Przemka Rostka i Rafała Nowaka rozpoczęło się osadzanie nowych ringów, które zastąpiły zniszczone, jednak rdzewiejące tuż obok żelastwo pozostało na swoim miejscu.
W tym kontekście pamiętam dobrze dużą radość po informacjach o projekcie zagospodarowania Krzemionek, o którym pierwsze wieści zaczęły się pojawiać chyba w 2010 roku. Wizja stworzenia na całych Krzemionkach, łącznie z tzw. terenem „za szkołą” wspinaczkowego parku była w tamtych czasach naprawdę niesamowita. Jednak czas dla Krzemionek chyba ktoś zatrzymał – upływały kolejne lata, a Esteci nadal pozostawali gdzieś w cieniu historii, zapomniani przez ekiperów. Nic się nie działo.
W lipcu 2013 roku razem z Jackiem Mazurem zamontowałem stalową linę poręczową i zabetonowałem dwie długie budowlane kotwy oczkowe. Stalówka o średnicy 20 mm, przepleciona przez wszystkie stare punkty zjazdowe plus dwa nowe, znacząco poprawiła psychiczny komfort, a czas mógł płynąć dalej…
Minęło prawie dziesięć lat. Rozpoczynający się drugi rok światowego obłędu na punkcie zdrowia publicznego skłonił mnie do działania, którego celem w moim zamyśle było przebić skuteczność drugiej dawki. W lutym 2021 roku wraz z grupą starych przyjaciół zaczęliśmy działać. Rozpoczęliśmy od prac w szczytowej części Muru Estetów. Przycięte zostały długie pnącza, które latem sięgały już do zżartych rdzą stanowisk. Usunęliśmy wszystkie luźne i ruchome kamienie, uważając jednocześnie, żeby nie naruszyć stabilności warstwy darni powstałej na skale. Wiele z bloczków ważyło po kilka kilogramów i czekało jedynie na delikatne dotknięcie, żeby rozpocząć lot ku ziemi w linii wspinaczkowych klasyków.
Wyznaczone zostały miejsca na nowe stanowiska zjazdowe nad istniejącymi już drogami. W odpowiednim momencie otrzymaliśmy solidne wsparcie w postaci ringów od Naszych Skał. Mogliśmy pracować dalej. Oczyszczone z kruszyzny zostały drogi w lewej części ściany:
– Rabacka Medina
– Rysa Lisa Syfilisa
– Smuga Cienia
Osobny akapit należy się tej ostatniej. Smuga Cienia po wspomnianym powyżej zniszczeniu autorskiej asekuracji przez ponad dwie dekady pozostawała w zapomnieniu. Rzadko chodzono ją na wędkę, chociaż zdarzali się desperaci prowadzący z dołem po wcześniejszym przewleczeniu przez zaklepane ringi repów, lub cięgła kostki. Droga otrzymała teraz nową asekurację, a po doczyszczeniu i wzmocnieniu górnej części udało się przenieść stanowisko nieco wyżej, dodając całej wspinaczce kilka ładnych przechwytów. W opinii wielu jest to obecnie jedna z najlepszych, łatwiejszych linii na ścianie.
Przy okazji wykorzystaliśmy też połać płyty pomiędzy Rysą Lisa Syfilisa, a Smugą Cienia (sama płytka przed obiciem z pewnością chodzona na wędkę). Dwa nowe ringi pozwoliły na powstanie bardzo logicznej wspinaczki o nazwie Serce Ciemności (VI.2). Startuje wspólnie z Rysą Syfilisa (pierwsza wpinka wspólna) i zaraz potem odbija w lewo na płytę z czarnym zaciekiem. Tutaj dwa nowe ringi i kruks. Dalej łączymy się ze Smugą Cienia i wspólnie do stanowiska, zbierając końcowe, trudne ruchy z tej drogi.
Reekipację przeszła także rozgrzewkowa Rysa Lisa Syfilisa. Po zaklepaniu oryginalnych ringów przez kilka lat pozostawała pozbawiona stałej asekuracji, około 2005 roku pojawiły się 4 nowe przeloty z prętów zbrojeniowych (szybko uzupełnione dobitym na dojściu do pierwszego ringa hakiem). Droga zawsze uważana była za bardzo wymagającą w swoim stopniu (VI.1+), dlatego miło przyjęto obecne, komfortowe ubezpieczenie w postaci 6 wklejanych kotw.
Kolejnym narzucającym się wyzwaniem stał się prawy kant ściany, za drogą Jabolowe Tulipany do miejsca, gdzie zaczyna się mur krakowskiego getta z czasów okupacji. Pod tym fragmentem skały nigdy nie gromadziły się tłumy – pewnie nawet lepiej, że tak nie było, bo Chrupkie z Nuss Fitem straszyły ogromnymi, odpękniętymi blokami. Tutaj także zaklepane młotem nieznanego sprawcy ringi uniemożliwiały prowadzenia, a niebezpieczna kruszyzna odstraszała nawet od wędkowania. Początkowo teren wydawał się nieco beznadziejny wspinaczkowo, ale synergia stwierdzenia „dajcie mi punkt podparcia, a poruszę ziemię” i odpowiedniej wielkości łom zrobiły robotę. Kilkusetkilogramowe bloki zaległy pod ścianą, a w ich dawnym miejscu ukazała się skała całkiem dobrej jakości. Niespodziewanie dla nas samych znalazło się miejsce dla dwóch nowych dróg!
Pierwsza z nich, Krakowskie Łomy (VI.3+/4), łączy baldowy start z Jabolowymi. Pierwsza wpinka także po sąsiedzku, w stary, ale solidny karbowany pręt. Potem już za linią nowych ringów, lekko w prawo na gładką płytkę. Wyżej kolorystyczną granicą między szarzyzną, a żółtą skałą odsłoniętą po zrzuceniu ogromnych bloków. Wspinaczka jest przyjemnie ciągowa, zaskakująco trzyma trudności do samego końca. Jakością przechwytów nie ustępuje sąsiednim klasykom, miejscami być może nawet je przewyższając.
Druga linia to Koneserzy, nazwą nawiązująca do dobrych tradycji sektora. Można zaryzykować, że to nieco wyjątkowa linia, bo idąc ściśle kantem oferuje wspinanie w lekkim przewieszeniu, nieznanym dla Muru Estetów. Przystępne trudności VI.1+ uczyniły ją bardzo popularną i lubianą rozgrzewkową alternatywą dla Rysy Lisa Syfilisa.
Doszliśmy więc do przełamania ściany. Dalej był mur, a za nim kolejne połacie starego kamieniołomu. Zanim jednak staniemy pod drogami sektora Remarque, idziemy przecież dobrych kilkanaście metrów pod całkiem dziewiczymi połaciami ściany. Szybki rekonesans w zjeździe dawał cień nadziei, trzeba było nią tylko zaszczepić resztę ekipy. Nie pamiętam dokładnie, ale odpowiedzią chyba nie był jednogłośny entuzjazm. To nie miała być praca na w miarę litych płytach, z niewielką kruszyzną – tutaj czekała robota w kruchym kamieniołomie zmiksowanym z bardzo zapuszczonym ogrodem.
Na przełomie marca i kwietnia, po kilku dniach prac w wieloosobowym składzie za murem powstał nowy sektor – Szkoła Ludowa, z kilkoma łatwymi drogami dla mniej zaawansowanych wspinaczy. Od lewej były to:
– Rysa Lisa Wasylisa IV+ (start tuż obok żelaznych klamer ułatwiających przejście za mur, lub nawet z ich użyciem do podstawy tytułowej rysy)
– Na Mur Beton V-
– 1941 V
– Gruz 200 V-
W kwietniu pod Estetami zaczął się już wspinaczkowy ruch. Kolejne miesiące przyniosły prawdziwe rekordy frekwencyjne. Pewnego lipcowego popołudnia pod ścianą było grubo ponad dwadzieścia wspinających się osób. Krzemionki odżyły.
W sierpniu jednak zaczął się remont zabytkowego muru getta, pod samą ścianą stanął blaszany barak narzędziowy i ogrodzenie blokujące dostęp do większej części ściany. Wstrzymało to także dalsze prace ekiperskie.
Podsumowując rok 2021:
W pracach (łącznie ponad 200 roboczogodzin) wzięło udział 7 osób, w kolejności przepracowanych roboczogodzin:
– Mariusz Kopacki
– Jacek Mazur
– Mikołaj Przywara
– Krzysztof Sośnicki
– Michał Wasilewski
– Adam Plutecki
– Emil Wasilewski
Patronat ekiperski sprawował Piotr Sztaba.
Wklejonych zostało ok 70 ringów, w tym 11 stanowisk. Wycięte zostały wszystkie zaklepane ringi i stare stanowiska (łącznie ok 40 punktów) na Murze Estetów.
Informacje praktyczne:
Z uwagi na różnej jakości skałę w górnej części ściany stanowiska zjazdowe tworzą dwa ringi (główny, pracujący, zawsze o długości 15 cm i dodatkowy „backup” 8 cm) połączone łańcuchem i mailonami ze stali nierdzewnej A4. Punkt zjazdowy to także mailon o średnicy 10 mm.
Jedynie ponad drogą Krakowskie Łomy zdecydowaliśmy się pozostawić oryginalnego ringa z dużym koluchem. Jest bardzo solidny, wklejany na cemencie. Został połączony nierdzewnym łańcuchem z wklejaną kotwą 15 cm.
Wszystkie maillony, łańcuchy i klej zostały sfinansowane ze środków własnych. Dostęp do dróg wspinaczkowych za murem umożliwiają stalowe klamry. Przy pokonywaniu muru należy uważać na jego wyremontowaną koronę. W miarę możliwości unikać stawania na szczycie muru, korzystając z klamer.
Wspinanie koniecznie w kasku! Ta część ściany zawsze pozostawać będzie nieco krucha, pomimo ogromu pracy włożonej w jej doczyszczenie. Należy także pamiętać, że dalej w prawo ciągnie się bardzo kruchy teren, z którego spadające kamienie mogą razić rykoszetem. Nie zaleca się wspinania i przebywania w dalszej części muru, na prawo od sektora Szkoła Ludowa. Teren skalny u wierzchołka muru jest skrajnie kruchy, zalega tam mnóstwo śmieci, butelek, puszek.
Po zakończeniu remontu muru getta prace przy reekipacji pozostałych dróg na Estetach były kontynuowane w drugiej połowie roku 2022 i będą trwać jeszcze w roku bieżącym.
Tekst i zdjęcia / MARIUSZ KOPACKI
Od redakcji: Dziękujemy biorącym udział w pracach za kawał dobrej roboty, a Naszym Skałom za wsparcie.