Najwyższy szczyt Węgier ma 1014 m wysokości i nazywa się Kékes. Węgrzy jednak, jak się okazuje, mimo to potrafią robić rzeczy znakomite na o wiele większych wysokościach.
Kilka lat temu powołano na Węgrzech pod egidą tamtejszej Federacji Wspinaczki i Alpinizmu – Narodową Kadrę Alpinistyczną. Celem jest realizowanie ambitnych wejść w dobrym, alpejskim stylu a także wspieranie młodych wspinaczy w zdobywaniu doświadczenia i szlifowaniu umiejętności. Pierwszą dużą ekspedycją była zimowa wyprawa na południową ścianę Shkhara (5193 m) w Kaukazie, podczas której udało im się dotrzeć na wysokość 4300 m. Film z tej wyprawy możecie obejrzeć tu – https://www.youtube.com/watch?v=aNOD5nXvjz4
Nangma & Bondit Expedition 2022 miała na celu pierwsze wejścia w dolinach Hushe i Nangma. Od lodowca Concordia (który w tym roku trudno nazwać odludnym) są oddalone o ledwie 20-30 km na południe, ale mimo to były rozpoznane tylko częściowo.
Członków wyprawy było czworo: Dr. Viktor Ágoston, Bence Kerekes, Dr. László Szász i Márton Nagy. I nie wspomagała ich grupa tragarzy, kucharzy czy fixerów. Byli przez cały czas zdani wyłącznie na siebie.
Do Pakistanu dotarli 25 czerwca. Trzy dni później postawili bazę pod K6 (7282 m). To sąsiadujący z Link Sar szczyt, który dotychczas został zdobyty tylko raz (w 1970 roku).
Jako cel aklimatyzacyjny wybrali dziewiczy szczyt, na który weszli 2 lipca, we trójkę (Márton został w bazie), z jednym biwakiem na 4800. Według odczytów GPS dotarli na wysokość 5412 m. Wytyczyli drogę północno-wschodnią ścianą, a trudności dochodziły do 50°/5c (3 wyciągi)/D. Linię nazwali – a jakże – „Hungarian Dances” i korzystając ze zwyczajowego przywileju pierwszych zdobywców nazwali szczyt „Amanat Brakk”.
Następnym celem było pokonanie nienazwanej grani po północnej stronie Doliny Nangma, ale po pokonaniu 12 wyciągów (do 6c+) burza zmusiła ich do odwrotu.
Wobec nadciągającej niekorzystnej pogody wybrali się jeszcze do wysuniętej bazy pod K6 (na wysokości 5300 m) a następnie zeszli do wioski Khande, gdzie przeczekali aż dwa tygodnie w oczekiwaniu na poprawę warunków.
Po 17 lipca pojawiło się dobrze rokujące okno pogodowe, więc zdecydowali się mierzyć z głównym celem wyprawy – Bondit. Wysokość szczytu pojawiająca się na mapach to 5780 m. Nie chcemy, żeby to był przytyk pod adresem kartografów, ale … wygląda na to, że ktoś coś mocno pomylił 🙂
Jak łatwo się domyśleć – wybierali się na dziewiczy wierzchołek. W ciągu ostatnich kilku lat był celem wielu wypraw (poprzednia raptem miesiąc przed Węgrami), ale wszyscy wracali bez wejścia na koncie.
Wyruszli z Khande 17 lipca. Tylko we czwórkę. Pierwszego dnia dotarli na 4100 m. Następnego postawili C1 na lodowcu Bondit, aż 1000 m wyżej. 19 lipca – C2 na 5500 m i stąd szybki atak na szczyt, w przepięknej pogodzie. Stanęli na wierzchołku 20 lipca, o 12:45. Było tak ciepło, że musieli odczekać kilka godzin, aż zrobi się nieco chłodniej i śnieg zacznie przymarzać umożliwiając bezpieczne zejście. Wrócili do namiotu (jednego!) w C2 o 2 nocy następnego dnia, po 23 godzinach od wyjścia. Schodząc następnego dnia niżej musieli wybrać inną drogę niz ta którą wchodzili – tak bardzo zmieniły się warunki śniegowe na lodowcu prze kilka dni. 22 lipca byli już z powrotem w Khande.
Na podstawie odczytów z nadajników GPS określili, że Bondit Peak ma 5984 m (ponad 200 m więcej niż na mapach). Weszli północno-wschodnim filarem, droga ma 1500 m o trudnościach 1500m/80°/WI 4/TD a wspinanie jest w większości śniegowo-lodowe. Podejście przez mocno poprzecinany szczelinami lodowiec jest osobnym wyzwaniem, tak jak seraki na zboczach Bondit Peak grożące wywołaniem lawiny. Wejście na Bondit Peak wymaga więc sporej determinacji i odporności psychicznej.
Na koniec – drobiazg jeszcze bardziej wzmagający podziw dla tej ekipy. Żaden z nich przed tą wyprawą nie wspinał się w Karakorum ani w Himalajach.
Gratulálok!
zdjęcia: https://www.facebook.com/hegymaszovalogatott