Okolice włoskiego Arco to jedna z ulubionych miejscówek polskich wspinaczy. Szczególny stosunek do niej ma też najlepszy wspinacz skalny początku XXI wieku – Adam Ondra. Zapytałem go o wspomnienia związane z tym rejonem i kultowymi zawodami Rock Master, a także o osobiste rekomendacje.
PAMIĘTASZ SWOJE PIERWSZE WYJAZDY DO ARCO? NA PEWNO ODWIEDZAŁEŚ TO MIEJSCE JESZCZE JAKO DZIECKO.
Pierwszej wizyty w Arco nie pamiętam, bo miałem wtedy dwa lub trzy lata. Ale zachowało się z niego zdjęcie: siedzimy z dziewięcioletnią siostrą w sektorze Massone, umorusani od stóp do głów magnezją, bo się nią wówczas bawiliśmy. Rodzinny trip, który zachował się już w mojej świadomej pamięci, odbył się w okolicach świąt wielkanocnych 2001 roku, kiedy miałem osiem lat. Był to jeden z pierwszych wyjazdów, podczas których prowadziłem drogi. Arco jest z pewnością świetnym rejonem na takie początki, w przeciwieństwie do moich przydomowych skał, gdzie dla ośmiolatka drogi były zbyt niebezpieczne do wspinania z dolną. Zwłaszcza że zaczynałem od razu wspinać się onsajtem.
ZNAŁEŚ JUŻ WTEDY ZAWODY ROCK MASTER?
Tak, podczas tej wizyty wiedziałem już, że to historyczny event. Zresztą w tym czasie Tomáš Mrázek zaczął wygrywać w Pucharze Świata i w tym sezonie zwyciężył w Arco. Wspięcie się na ścianie Rock Mastera było jednym z moich marzeń. Dlatego któregoś dnia po skałkach poprosiłem rodziców, żebym mógł zrobić drogę w głównej części ściany – biegnącą przez charakterystyczny wywieszony dach, który do dzisiaj jest wizytówką tego obiektu. Byłem wtedy tak słaby fizycznie i drobny, że kiedy doszedłem do topu, nie dałem rady wpiąć się do karabinka zjazdowego ze względu na tarcie liny (śmiech). Natomiast jesienią tego samego roku po raz pierwszy wystartowałem w Arco Rock Junior i wygrałem te zawody.
PODEJRZEWAM, ŻE W KOLEJNYCH LATACH ODWIEDZAŁEŚ TO MIEJSCE REGULARNIE,ZARÓWNO ABY WSPINAĆ SIĘ SKALNIE, JAK I CELEM STARTU W ZAWODACH?
Jeździłem tam co najmniej dwa lub trzy razy do roku. W pewnym momencie wydawało mi się, że potencjał wspinaczkowy Arco jest na wyczerpaniu, bo wtedy trudne wspinanie koncentrowało się tylko w Massone. Kiedy więc zrobiłem wszystko w tym sektorze, uznałem, że to koniec. Ale potem zaczęto otwierać nowe sektory, poznałem lokalsów i odkryłem, że możliwości eksploracyjne w tych okolicach – nie tylko jeśli chodzi o trudne drogi – są niemal nieograniczone. Jeśli doda się do tego ogólną atrakcyjność miejsca, mamy perfekcyjną kombinację. Zresztą moja żona podziela tę fascynację i była to pierwsza miejscówka, którą odwiedziliśmy jako para. Teraz, gdy jesteśmy już małżeństwem, planujemy tu spędzać jeszcze więcej czasu.
PAMIĘTASZ WAŻNE DLA CIEBIE DROGI, KTÓRE POKONAŁEŚ W ARCO JAKO DZIECKO LUB NASTOLATEK?
Było tego sporo, ale wymienię trzy z rejonu Massone. Kiedy miałem osiem lat, poprowadziłem tu swoje pierwsze 7a+: Mirta del Pineto. Rok później zrobiłem pierwsze 7c onsajtem – Il Calabrese – w sektorze Abissini. Dwa dni później pociągnąłem oesem Abissini, które potem bywało przeceniane na 7b+ [dzisiaj 7c+ – przyp. red.]. Moją drugą lub trzecią ósemką a oesem była La Cucina dell’Inferno.
Rozmawiał i fotografował / PIOTR DROŻDŻ
Zdjęcie otwarcia / Adam Ondra manifestuje miłość do regionu Garda Trentino
Dalsza część artykułu znajduje się w Magazynie GÓRY numer 1/2023 (290)
Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > link