KRYWAŃ – ŚLADEM STARYCH OPOWIEŚCI

Tekst / HUBERT JARZĘBOWSKI
Opracowanie / PIOTR GRUSZKOWSKI
Zdjęcie otwarcia / Północno-zachodnie ściany ramienia Krywania; fot. Andrzej Marcisz

Najlepiej na szczyt Krywania wychodziłoby się w solidnych kapcach, gdyż zarówno w kierpcach, jak i w butach (ciżmach) raz po raz noga kiełzała ze skały, co wędrującemu pod górę bardzo męczy.

G. Fejérpataky-Belopotocký, 1837 rok

Wiele jest opowieści o Krywaniu. Mogą one nas zawieść na ten piękny wierzchołek śladami koronowanych głów, słowackich patriotów, górników wydobywających złoto w baniach na jego zboczach, strzelców, którzy zapędzili się nań za kozami, naukowców niosących ze sobą barometry oraz kilku pokoleń turystów.

SROGIEJ WYSOKOŚCI SZCZYT

Pierwszy znawca Tatr, Georg Bucholtz starszy, zaczyna swoje dzieło poświęcone głównie spiskiej części Tatr (Gór Śnieżnych) od opisu Krywania: „Najpierw godzi się wymienić srogiej wysokości szczyt Krywań… Górę tę nazywają mieszkańcy w języku słowiańskim Krywań, tj. Krzywa Góra, albowiem zwisa ona z góry w kształcie krzywego łuku, jakby chylącego się ku Orawskiemu Komitatowi i zdaje się, jakoby w tej chwili miała spaść. Można jednak na szczyt ten wejść z boku od wspomnianej Orawy lub wjechać konno, względnie wozem. Wysoko u góry pobudowano dawniej kopalnie, lecz z małym pożytkiem dla ludzi trudniącym się górnictwem”.

Wszystkie współczesne opisy Krywania, wznoszącego się na 2494 metry nad poziomem morza, wspominają o jego wyjątkowych walorach krajobrazowych i przyrodniczych. Rozległy widok zawdzięcza swemu położeniu na końcu największej bocznej odnogi Tatr Wysokich – 10-kilometrowego, wielokrotnie rozgałęziającego się grzbietu, który oddziela się od głównej grani Tatr w wierzchołku Cubryny. Do masywu Krywania należą doliny: Hlińska, Niewcyrka, Ważecka, Furkutna i Młynicy. Znajduje się w nich przeszło 20 dużych stawów pochodzenia polodowcowego. Ze względu na doskonale zachowaną, miejscami pierwotną roślinność – urwiskowe bory limbowe, torfowiska różnych typów, stanowiska wielu rzadkich roślin oraz bogatą faunę wysokogórską – północna i zachodnia część Krywania została uznana za rezerwat ścisły już w 1919 roku, na długo przed utworzeniem tam parku narodowego[1].

Widok z Doliny Niewcyrki na Krywań
fot. Leszek Jaćkiewicz

ŻELAZNY REPERTUAR WYCIECZEK

Pierwszym znanym z nazwiska turystą na wierzchołku Krywania i zarazem pierwszym, który opisał wycieczkę na najwyższy szczyt Liptowa, był Jonáš Andrej Czirbesz w 1772 roku. Na Krywań wchodzono jednak wcześniej. Wielka Encyklopedia Tatrzańska wspomina o dwóch wcześniejszych wejściach, z lat 1761 i 1770. Jednak według historyka taternictwa Bolesława Chwaścińskiego, ze względu na to, że najwyższy szyb kopalni złota – założonych w masywie Krywania w XV wieku przez króla Macieja Korwina – znajdował się na wysokości 1900 metrów, w miejscu, z którego wierzchołek jest szybko i łatwo osiągalny, trzeba przyjąć, że „Krywań był pierwszym, wielkim, skalistym szczytem Tatr zwiedzanym przez ludzi, i to jeszcze w średniowieczu”[2].

Coraz więcej wzmianek o Tatrach i Krywaniu w literaturze, wraz z tak zwanymi spiskami poszukiwaczy skarbów, przyczyniło się do wzmożonego zainteresowania tymi górami licznych naukowców i podróżników, którzy z końcem XVIII wieku zaczęli pojawiać się tu dość często, zostawiając relacje ze swoich badań i podróży. W większości z nich znajdziemy opisy Krywania, który należał wówczas do żelaznego repertuaru tatrzańskich wycieczek.

Pierwszym Polakiem na szczycie, a zarazem pierwszym rodakiem, który o Krywaniu napisał, był Stanisław Staszic. Stanął on „na najwyższym Krywania cyplu” 8 sierpnia 1805 roku, a warszawskie, książkowe wydanie rozprawy O ziemiorodztwie Karpatow i innych gor i rownin Polski z 1815 roku można uznać za pierwszą w rodzimej literaturze obszerniejszą pozycję dotyczącą najwyższego pasma w łańcuchu Karpat. Jego dzieło było w XIX wieku. bardzo popularne i dla wielu podróżników stanowiło impuls do odwiedzenia Tatr. Można też przyjąć, że Staszic był pionierem taternictwa po tej stronie granicy oraz najbardziej zasłużoną dla jego historii osobą początku XIX wieku. Jako pierwszy zdobył Kołowy Szczyt, w celach naukowych dokonał pierwszego biwaku pod gołym niebem – i to na samym wierzchołku Łomnicy, uważanej wówczas za najwyższy szczyt Karpat – również jako pierwszy zastosował w Tatrach szereg instrumentów, jak elektrometr, higrometr czy kompas górniczy. Niektóre jego koncepcje wyprzedzały swoją epokę, szczególnie teza o geologicznym połączeniu Tatr Wysokich i Zachodnich z Niżnimi Tatrami poprzez południowe kotliny podtatrzańskie, a więc zauważenie głównego, wododziałowego grzbietu Karpat.

Krywań w wiosennej szacie od południowo-wschodniej strony
fot. Andrzej Marcisz

JEJ WYSOKOŚĆ SZCZYT

W XIX wieku Krywań był celem wycieczek dwóch koronowanych głów – niezrealizowanej przez palatyna Węgier, arcyksięcia Józefa Habsburga w 1806 roku, oraz zrealizowanej w sierpniu 1840 roku przez króla saskiego Fryderyka Augusta II. Obie wywarły wpływ na kształt turystyki w tym regionie, oraz odbiły się dużym echem w tatrzańskim piśmiennictwie. Z anonimowego artykułu, opublikowanego w 1817 roku przez bratysławski dziennik „Pressburger Zeitung” wiemy, że to właśnie z okazji wyprawy arcyksięcia Józefa, prefekt dóbr radockich, Franz Wiesner, kazał poszerzyć drogę wiodącą w stronę wierzchołka, tak, by możliwe było przebycie jej konno, zbudować koleby na Podkrywańskiej Polanie, ustawić na grani moździerz, który miał służyć do wypłaszania kozic, by palatyn mógł je zobaczyć, oraz wykuć stopnie ułatwiające przebycie podwierzchołkowej, eksponowanej grani. Lustracja północnej granicy królestwa węgierskiego objęła ostatecznie górnicze ośrodki na Spiszu, Jaworzynę Spiską, Czerwony Klasztor, a zamiast Krywania arcyksiążę zwiedził Morskie Oko. Poszerzona droga i wykute stopnie służyły potem zwykłym turystom wybierającym się na Krywań, koleby natomiast już w 1817 roku były w ruinie. Następne, zwane później Krywańskimi Kolebami, wzniesiono w 1841 roku z okazji odsłonięcia na wierzchołku pomnika upamiętniającego drugą ze wspomnianych wizyt. Użytkowane były do lat 80. XIX wieku.

 Zdobycie Krywania przez Fryderyka Augusta II oraz, przede wszystkim, odsłonięcie wspomnianego pomnika miały duży wpływ na kształt piśmiennictwa tatrzańskiego, a być może wpłynęły również na rolę Krywania w kulturze słowackiej okresu odrodzenia narodowego. Przebieg wyprawy hrabiego von Hohenstein, gdyż pod takim pseudonimem podróżował król Fryderyk August, zresztą zapalony turysta i postać bardzo sympatyczna, znamy z rękopisu towarzyszącego mu botanika Christiana Zipsera. Incognito króla zostało rozszyfrowane już na samym początku wyprawy, w Turczańskim Świętym Martinie, więc droga na Krywań została po raz drugi poszerzona, a w wielu miejscach Fryderykowi Augustowi towarzyszył tłum gapiów, muzyka oraz oficjalne delegacje wojskowe. Koronowanej głowie nie sprawiało to żadnej przyjemności, gdyż pragnął on raczej intymnego doświadczenia gór.

Na szczycie Krywania Fryderyk August II stanął 4 sierpnia. Po rozstąpieniu się chmur chciał naszkicować krajobraz, jednak wycofał się z tego pomysłu, argumentując, że tego widoku nigdy nie zapomni. Wzniósł również toast za pomyślność Węgier i miłującego wolność węgierskiego narodu oraz zezwolił inspektorowi Georgowi Münsterowi na wzniesienie pomnika upamiętniającego wycieczkę[3].

Krywań z Krótkiej
fot. Leszek Jaćkiewicz

KRYWAŃ, CZYLI NARÓD

„Bardzo częste są przypadki, gdy określone miejsce geograficzne ma swoją przez wieki kształtowaną kulturową specyfikę, swój wyrazisty mit lokalny”[4]. Na przestrzeni niemal 200 lat od opublikowania dzieła Stanisława Staszica wiele elementów topografii Tatr stawało się podobnymi miejscami pamięci, niezbędnymi dla konstruowania tożsamości mniejszych i większych wspólnot. Przykładem jest południowa ściana Zamarłej Turni, „przeklęta” dla taterników dwudziestolecia międzywojennego. Wiele miejsc było źródłem prywatnego mitu dla pojedynczych autorów – jak Ostry Szczyt dla Karola Englischa czy zachodnia ściana Łomnicy, „Szklana Góra”, dla Wincentego Birkenmajera[5]. Inne stawały się symbolami na skalę daleko przewyższającą wspólnoty „ludzi kochających góry”, turystów, taterników czy narciarzy. Szczególne znaczenie dla budowania tożsamości dwóch spośród narodów zamieszkujących krainy geograficzne u podnóża Tatr miały Łomnica i  Morskie Oko – „serce Polski”[6] oraz Krywań – „narodowa góra Słowaków”[7]. Mity Łomnicy i Morskiego Oka przetrwały krótko i nie były powszechnie znane. Pierwszy związany był z rozbiorami Polski, drugi z granicznymi napięciami, tak zwanym sporem o Morskie Oko. W odróżnieniu od Polski, Słowacja nie miała tradycji państwowości. Wyznaczenie „geografii serdecznej” miało więc kluczową rolę przy konstruowaniu słowackiej tożsamości narodowej. Najważniejszą pozycję zajmowały w niej Dunaj i Tatry, a wśród tych ostatnich – Krywań.

Krótka i Krywań z Wielkiego Soliska
fot. Leszek Jaćkiewicz

NARODOWE PIELGRZYMKI

Pierwsze, XIX-wieczne słowackie wycieczki na Krywań – w języku słowackim używa się zamiennie określeń „národné flety”, „národné vychádzky” i „národné púte” – były aktem heroicznej manifestacji ducha narodowego, połączony jednak z metafizycznym doświadczeniem, wykraczającym poza przeżycie patriotyczne – wierzchołek Krywania jest miejscem absolutnej wolności, w przeciwieństwie do jego podnóży, które są przestrzenią zniewolenia. „Uczestnicy tych wycieczek, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, młodzi i starzy, z równym zapałem, z młodzieńczą werwą przezwyciężali mozół i ciężar drogi, by dosięgnąć pokryty patyną wieków wierzchołek. Tam w górze, daleko od zgiełku dnia powszedniego, podczas intymnego kontaktu z bogatą, pełną hymnicznej wzniosłości tatrzańską przyrodą, […] ścigani nienawistnymi wyrokami – wznosili się do wyższego świata i odurzeni jego ogromem, […] prowadzeni świętym ogniem miłości ojczyzny, w odświętnym nastroju oddawali hołd Krywaniowi i Tatrom i tam, gdzie nie było ani żandarmów, ani szpiegów, ani oszustów, ani zdrajców – podawali się wolni i nieskrępowani władzy swych uczuć i słów”.

W pierwszej wycieczce narodowej, która odbyła się 16 sierpnia 1841 roku, wzięli udział między innymi, Ľudovít Štúr oraz Michal Miloslav Hodža, działacze odrodzenia narodowego i późniejsi kodyfikatorzy słowackiego języka literackiego. „W 1841, Hodža i Štúr, w towarzystwie Johany Miloslavy Lehotskiej, matki słowackich patriotek, Marki, siostry Hodžy, Belopotockiego i innych, zapoczątkowali serię narodowych wejść na Krywań. Gdy zjawili się pod Krywaniem – dwa czarne orły zaczęły krążyć nad nimi, tak jakby witały dwie orle dusze Słowiańszczyzny […]”[8].

W dwudziestym wieku narodowe wycieczki stały się popularne. Nie wszystkie jednak miały za cel Tatry, a w Tatrach – nie wszystkie prowadziły na Krywań (na przykład w sierpniu 1913 roku na Rysy lub 30 sierpnia 1918 roku na Kończystą). Po I wojnie światowej przez kilka lat nie były organizowane. Tradycję wznowiono w 1923 roku Corocznie, zbiorowe wejście na Krywań odbywa się od 1955 roku. Obecnie jest to żywa tradycja, obchodzona w połowie sierpnia. Ze względu na ochronę przyrody, od 1990 roku uroczystości rozłożone są na 3 dni i może w nich uczestniczyć tylko określona liczba osób, zwykle jest ich około półtora tysiąca.  

W ogłoszonej przez Narodowy Bank Słowacji publicznej ankiecie dotyczącej projektów wzorów rewersów słowackich monet euro i eurocentów Krywań zyskał 24 859 głosów i drugie miejsce, przegrywając tylko z godłem Słowacji, a wyprzedając zamki: Bratysławski, Spiski i Devín oraz świętych Cyryla i Metodego. Od 2009 roku Krywań stał się zatem jeszcze bliższy każdemu Słowakowi – wyobrażenie góry autorstwa numizmatyka Drahomíra Zobka z Kremnicy trafiło na monety jedno-, dwu- i pięcioeurocentowe.


[1] por. J. Nyka, Tatry Słowackie. Przewodnik, Latchorzew 2002; Bedeker tatrzański, red. R. Jakubowski, Warszawa 2000; Z. Radwańska-Paryska, W.H. Paryski, Wielka Encyklopedia Tatrzańska, Poronin 1995; W.H. Paryski, Tatry Wysokie t. 8, Warszawa 1956 i dalsze.

[2] B. Chwaściński, Z dziejów taternictwa. O górach i ludziach, Warszawa 1980

[3]J. Zborowski, op. cit.

[4] M. Czermińska, op. cit.

[5] por. Czarny Szczyt. Proza Taternicka lat 1904–1939, wstęp, wyb. i oprac. J. Kolbuszewski, Kraków 1976.

[6] K. Bd., Znad Morskiego Oka, „Kurier Poznański” 1902, nr 413

[7] I. Houdek, Národné púte na Kriváň, [w:] ibidem, Osudy Vysokých Tatier, Liptovský Sv. Mikuláš 1951

[8] S.B. Hroboň, Priechadzky po Slovensku, „Dom a škola” 1886


Tekst został opublikowany w 268 (3/2019) numerze magazynu GÓRY.
Możesz go również przeczytać na naszym czytniku
 – czytaj.goryonline.com

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024