WARIANT R – 70 LAT LEGENDARNEJ DROGI

Rok 1955 na trwałe zapisał się w historii taternictwa. Zestawienia podają zwykle trzy przełomowe przejścia: pokonanie północno-wschodniej ściany Kazalnicy, przejście Głównej Grani Tatr i powstanie Wariantu R – pierwszej drogi przecinającej główne spiętrzenie wschodniej ściany Mnicha. Gdybyśmy mieli wybrać jedno wydarzenie sprzed 70 lat, które stało się symbolem epoki, byłoby to właśnie wytyczenie wspomnianej linii przez Jana Długosza i Andrzeja Pietscha. Zwłaszcza że po latach jej uklasycznienie okazało się równie wielkim przełomem. Taka wersja Era do dzisiaj jest klasykiem klasyków wśród wspinaczek w Tatrach Polskich.

Zdjęcie otwarcia / Jan Długosz; fot. Jan Surdel


„NIE TĘDY DLA LUDZI DROGA”

Świetnie widoczna z Morskiego Oka wschodnia ściana Mnicha już w początkach XX wieku zwróciła uwagę taterników. Jej nazwa tak bardzo przyjęła się w środowisku, że gdy w 1951 roku Witold H. Paryski opublikował czwarty tom swojego przewodnika i podkreślił, że nazwa ta jest błędna, brać taternicka nie wzięła sobie tego do serca. I słusznie, bo po latach, w 1963 roku Bernard Uchmański w artykule A jednak wschodnia – dobitnie udowodnił, że Mistrz WHP nie miał racji.

Wróćmy jednak do prób pierwszych śmiałków, którzy nie wahali się przetestować swoich umiejętności na wyjątkowo efektownej i spionowanej – jak na Tatry – ścianie. Pierwsi porwali się na nią Mieczysław Świerz z Władysławem Kulczyńskim w 1909 roku. Duet postanowił zaatakować urwisko w linii spadku komina wyprowadzającego na przełączkę między Mnichem a Mniszkiem. Pokonał wówczas trudności o wycenie co najmniej V, aby odpuścić dosłownie kilka metrów od formacji, która obecnie znana jest pod nazwą Półek Mnichowych. Wspinacze nie dali jednak za wygraną i po wycofie przypuścili szturm na środkowe partie ściany. Tym razem osiągnęli wspomniany system półek terenem, który później zaczął być opisywany jako „nadzwyczaj trudny”. A było to rok przed „oficjalnym” wprowadzeniem tego stopnia – stał się on faktem, gdy padła południowa ściana Zamarłej Turni.

Stojąc na Półkach Mnichowych, Świerz widział, że szanse, aby przejść wyższe partie urwiska, są mizerne. „Pierwszy rzut oka przekonał nas, że nie tędy dla ludzi droga” – pisał w tekście, który opublikowano po jego śmierci w „Taterniku” (nr 1/1931). Mimo to nie poddał się bez walki. Jednak już po kilku metrach, prawdopodobnie pod koniec formacji zwanej M, musiał zrezygnować.

Stojąc na Półkach Mnichowych, Świerz widział, że szanse, aby przejść wyższe partie urwiska, są mizerne. „Pierwszy rzut oka przekonał nas, że nie tędy dla ludzi droga” – pisał w tekście, który opublikowano po jego śmierci w „Taterniku” (nr 1/1931). Mimo to nie poddał się bez walki. Jednak już po kilku metrach, prawdopodobnie pod koniec formacji zwanej M, musiał zrezygnować.

Piotr „Dawid” Dawidowicz; fot. Krzysztof Zieliński

KOLEJNI ŚMIAŁKOWIE

Następny atak na tę ścianę przypuścił Zdzisław Dziędzielewicz, który w lipcu 1939 roku jako pierwszy rozwiązał problem właściwego spiętrzenia zachodniej ściany Kościelca. Mimo że kilka razy złapał się haka, ustanowił rekord trudności klasycznych, który pozostał niepobity aż do lat 60. Trudno się więc dziwić, że wybrał się także na inny oczywisty cel – wschodnią Mnicha. Towarzyszyli mu równie kompetentni partnerzy, bracia Stanisław i Czesław Wrześniakowie z Zakopanego. Chociaż data ich próby nie jest znana, w historii zapisał się wynik: zespół wspiął się o kilka metrów wyżej niż lider wcześniejszego pokolenia. Oczywiście taternicy zastosowali w tym celu technikę podciągu.

HAKOMISTRZE NA START

Wspomnianą technikę hakową w Tatrach zainicjowali Wiesław Stanisławski wraz z Janem Gnojkiem. W 1930 roku wytyczyli oni pierwszą linię na wschodniej Mnicha, biegnącą skrajnie po lewej stronie. I choć sam Stanisławski lansował ją jako ostateczne rozwiązanie problemu ściany, to nawet ówcześni – na czele z redakcją „Taternika” – nie zgadzali się z takim osądem sprawy.

Wspinaczami, którzy do maestrii opanowali technikę hakową, byli przedstawiciele pokolenia Pokutników. Najlepsze wyniki osiągnął duet Czesław Łapiński – Kazimierz Paszucha, który dzięki podciągowi w 1942 roku zapisał na swoje konto dwa epokowe przejścia: Kazalnicy i właśnie wschodniej Mnicha. To drugie można już było nazwać pokonaniem właściwej ściany, linia omijała jednak główne spiętrzenie, przecinając prawą stronę. Oczywiście zespół, którego drogi kolejne pokolenia zaczęły nazywać skrótem Ła-Pa, nie stosował hakówki na kilku metrach, ale pokonywał z jej pomocą całe wyciągi.

Nic dziwnego, że ambitni taternicy poszli w ślady Świerza oraz Dziędzielewicza i miesiąc później, 19 sierpnia 1942 roku, zaatakowali środek ściany. Udało im się urobić trochę więcej niż poprzednikom, ale utknęli 35−40 metrów na Półkami – w miejscu, gdzie pęknięcie zanika, aby pojawić się znowu po 2−3 metrach.

Wschodnia ściana Mnicha; fot. Andrzej Marcisz

Tekst w całości przeczytasz w 299 (2/2025) numerze Magazynu GÓRY.

GÓRY w formacie pdf można kupić w naszej księgarni Książki Gór > link

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2025