Masyw Wysokiej od północnej strony – miejsce odnalezienia ofiary; fot. arch. HZS
Jak donosi Horska Záchranna Služba, w niedzielę rano (22 marca 2020 r.) wydarzył się wypadek w Tatrach Wysokich – niestety, dla jednego z turystów śmiertelny w skutkach. 53-letni Słowak spadł na północną stronę masywu Wysokiej. Ratowników o zdarzeniu powiadomił bratanek ofiary, który brał udział w wejściu na szczyt. Niezwłocznie podjęto poszukiwania, lecz ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe w akcji nie można było użyć helikoptera. Dopiero wieczorem znaleziono ekwipunek turysty, jednak opady śniegu, nasilający się wiatr i zwiększone zagrożenie lawinowe (trzeci stopień) sprawiły, że dalsze poszukiwania przełożono na dzień następny.
Dopiero w poniedziałek po południu udało się odnaleźć nieżyjącego już turystę. I tu pojawił się zaskakujący problem. Jak podaje portal Onet, zarówno ofiara wypadku, jak i drugi z turystów, objęci byli kwarantanną domową ze względu na rodzaj wykonywanej pracy – to kierowcy ciężarówek na trasach międzynarodowych. A to oznacza, że transport zwłok mógł wyłączyć z akcji na 14 dni od jednego (jeśli udałoby się wykorzystać do tego śmigłowiec, jednak warunki nie były sprzyjające), do kilkunastu ratowników HZS, w przypadku znoszenia ofiary. Ze względu na brak możliwości zastosowania w górskich warunkach sprzętu ochronnego, ratownicy musieliby poddać się kwarantannie.
Akcja poszukiwawcza; fot. arch. HZS
Cała sytuacja jaskrawo uwidacznia, jak wiele nieoczekiwanych do tej pory czynników musimy brać pod uwagę planując jakąkolwiek aktywność w górach. W tego typu zdarzeniach nie chodzi już wyłącznie o nasze zdrowie (oby nie życie), z którego zagrożeniem podczas wspinania zawsze należy się liczyć. Tym razem dużą odpowiedzialność bierzemy również za ratowników i pracowników służb medycznych.
Źródło: Horska Záchranna Služba – hzs.sk, Onet.pl