Moje propozycje dróg zimowych dla zaawansowanych początkujących są dwie, obie na Słowacji, bo tamtejsze góry są jakby ciągle mniej znane naszym taternikom. Przy ich wyborze kierowałem się gwarancją obiektywnego bezpieczeństwa, za jaką uważam możliwość łatwego i szybkiego odwrotu, czyli zjazdów. Zatem, jak nietrudno się domyślić, obie drogi są wyposażone w stałe stanowiska zjazdowe.
Tekst / MACIEK CIESIELSKI
Zdjęcie otwarcia / Autor w łatwiejszym terenie Spiskiej Cesty; fot. arch. Maciek Ciesielski
Wydaje mi się, że zimą, poza inną specyfiką wspinania (dziaby, raki), najwięcej trudności młodym adeptom dostarcza właśnie logistyka i znacznie większa powaga wspinaczek. Dlatego bezpieczniej najpierw zgromadzić doświadczenie i zapas sił na trudniejszych technicznie, ale mniej poważnych drogach (z reguły są one krótsze) niż na tych pozornie technicznie łatwych, ale za to długich, ze skomplikowanym i wymagającym zejściem.
Obie linie znajdują się w moim repertuarze przewodnickim i robiłem je około 10 razy.
SILVESTROVSKÉ BLUES, KRÓLEWSKIE BASZTY (2453 M), DOLINA STAROLEŚNA
Około 200 metrów wspinania (wraz z podejściem przez Lodospad Veverki).
Pod drogę docieramy po niecałej godzinie niespiesznego podejścia ze stacji Hrebeniok. Jeśli ktoś chce uniknąć jazdy kolejką, musi sobie doliczyć mniej więcej drugie tyle na przejście tego odcinka. Można pokusić się o pokonanie tego fragmentu na nartach skiturowych, które zostawimy wtedy pod ścianą. Skróci to nam czas powrotu do jakichś 25–30 minut. Opisana droga jest na tyle nietrudna, że da się ją zrobić w butach skiturowych.
Na starcie mamy do pokonania dwa wyciągi Lodospadu Veverki. W zależności od wylania (na początku sezonu bywa wąski), możemy mieć problem z minięciem innych zespołów, które przyszły tylko na lodospad – z reguły wieszają one wędkę i spędzają tutaj cały dzień. Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli poinformujemy je o planach, to nas puszczą, a gdy lodospad jest szeroki, jesteśmy w stanie minąć wszystkich trudniejszym wariantem.
W ostateczności, gdyby z jakichś przyczyn pokonanie Lodospadu Veverki było niemożliwe, na lewo znajduje się droga Dobré Skutky. Jej pierwszy, długi wyciąg ma trudności II–III, dodając trochę trawersu w prawo (to również łatwy teren, dostaniemy się nim do naszej drogi na wysokości połowy pierwszego wyciągu).
Zależnie od umiejętności i zastanych warunków (z reguły okolice stopnia WI4) potrzebujemy od czterech do ośmiu śrub. Czasem przydają się długie, bo zdarza się, że lód na dole jest napowietrzony, natomiast wyżej, na przełamaniu, gdzie bywa go mało, siadają krótkie. Pośrednie stanowiska znajdują się po obu stronach, a kilka lat temu dobito trzecie, praktycznie pośrodku (na niezalodzonej płycie). Drugi wyciąg biegnie znacznie węższym i dużo łagodniejszym lodem, po lewej stronie mijamy stare haki, a potem stromym firnem w dość wąskim przewężeniu dochodzimy do głównego żlebu, gdzie na lewo znajduje się stanowisko z łańcucha (dwa bolty). Jesteśmy w stanie wrócić stąd jednym zjazdem (2 × 60 m) do podstawy ściany, ale dotarcie tu na jeden długi wyciąg wiąże się z tym, że asekurant musiałby trochę podejść.
UWAGA! Żleb to największe obiektywne niebezpieczeństwo tej drogi. Przy zagrożeniu lawinowym zarówno podejście pod Veverkę, jak i wspinanie na nim jest śmiertelnie groźne.

Ze wspomnianego stanowiska najczęściej ruszam po śniegu w górę żlebu, aby małą rampką po kępach trawy wrócić w lewo, prawie nad stanowisko, potem do góry jak puszcza, między kosówkami, aż osiągamy półkę. Stąd mamy dwa warianty: z jej lewego krańca zacięciem do góry lub od prawej, wykonując trudno wyglądający trawers nad płytą. Parę metrów dalej jest kolejne stanowisko zjazdowe z dwóch boltów. Jadąc wprost w dół, przez kosówki, ma się wrażenie, że lina może się wszędzie zahaczyć, na szczęście jakoś zawsze mi schodziła. Zjazd mierzy około 45–50 metrów.
Kolejny wyciąg to kluczowa długość liny. Startujemy połogim zacięciem, które przy małym wyśnieżeniu może nie być banalne. Potem przez ściankę do kolejnego zacięcia, nim łatwo do spiętrzenia (po drodze stara pętla). Kilka metrów dalej jest stanowisko zjazdowe (zjazd to około 45–50 metrów), ale ja wspinam się zawsze kilka metrów dalej, gdzie na lewo, na dużej, wygodnej półce jest stanowisko z drogi Dobré Skutky. Cały ten wyciąg jest niesamowicie piękny, jeśli uda się na nim zastać alpejskie warunki w postaci cienkiej nitki dobrego firnu. Tam kluczowy wyciąg to M4–M4+.
Ostatni odcinek to kilkumetrowy powrót w prawo do głównego zacięcia, kilka metrów bardziej stromego terenu i dalej po łatwych trawach aż do ostatniego stanowiska zjazdowego (zjazd około 40–45 metrów). Można też zejść na drugą stronę do kolejnego żlebu i nim wrócić do podstawy ściany. Nietrudno, ale uwaga na zagrożenie lawinowe.
Ja najczęściej – zamiast ostatniego, łatwego wyciągu – ze wspomnianej półki stanowiskowej startuję wprost do góry, ostatnim wyciągiem drogi Tragikomedia. To piękne skalne wspinanie z dość ryzykowną na starcie asekuracją nad półkami (dalej w okolicy stopnia M4+). Po dojściu do grani (stanowisko z pętli) mamy jeszcze kilkanaście metrów trawersu z obniżeniem do stanowiska zjazdowego.
Sprzęt: komplet totemów, kości, 8–10 ekspresów, taśma 2 × 120 cm. Haki i śruby do traw niepotrzebne.
Bardzo lubię wspinać się na tej ścianie. Z innych dróg mogę polecić Piranhę M6 i Tragikomedię M7 – a najbardziej kombinacje ich obu – oraz Dobré Skutky M7 i Pontónový Kút M5.

SPIŠSKÁ CESTA, HUNCOWSKI SZCZYT (2352M), SKALNATE PLESO
Około 300 metrów wspinania.
Droga ta ma kilka zalet. Po pierwsze: południową wystawę, więc jest świetną alternatywą na zimny, ale słoneczny dzień (wspinałem się tam przy –20 stopniach). A po drugie: po dużych opadach śniegu warunki robią się stosunkowo szybko.
Można podejść pod ścianę na nartach, zostawić je tam i zjechać drogą (10 stanowisk co niecałe 30 metrów), nie musimy wtedy martwić się o ostatnią kolejkę. Przy dużym wyśnieżeniu zdarzało mi się robić tę drogę z nartami na plecach i zjeżdżać stokami Huncowskiego. Gdy śniegi są dobre, czeka nas krótkie podejście ze Skalnatego plesa i szybkie zejście, ale uwaga, bo z reguły wystają tam kamienie. Poza stanowiskami droga ma w trudnościach po jednym, dwa przeloty.
Proponuję zimowe warianty do letniego przebiegu drogi: start kuluarożlebem na prawo od płyty z boltami, często jest tam coś à la lód, firn. Najlepiej iść od razu na drugie stanowisko. Kolejny wyciąg to trawy i fajny, mikstowy kominek (znów dwa wyciągi naraz). Potem kolejne dwa za jednym razem – do kluczowych trudności. Odcinek pod koniec najlepiej robić od prawej strony (potrzebny mały mechanik do asekuracji). Kolejny wyciąg, po przeniesieniu stanowiska, latem robi się od lewej ściśle granią, zimą lepiej iść mikstowym kominkiem na prawo. Dalej jak na schemacie. Jeśli chcemy zjechać drogą, nie kontynuujemy wspinaczki granią w kierunku Huncowskiego. Zarówno kluczowy wyciąg drogi, jak i zimowy wariant przez kominek to maks M4+.
Sprzęt: komplet totemów, kości, 8–10 ekspresów, taśma 2 × 120 cm. Haki i śruby do traw niepotrzebne.

MACIEK CIESIELSKI – w ciągu 13 lat pracy jako przewodnik przeszedł ze swoimi podopiecznymi kilkaset zimowych dróg w Tatrach o trudnościach do M8, WI5+.
Tekst został opublikowany w 289 (6/2022) numerze Magazynu GÓRY
