NA NARTACH Z MANASLU

NA NARTACH Z MANASLU

O ambitnym, jak na pierwszy zjazd Polki na nartach z ośmiotysięcznika, wyborze celu i rezygnacji z użycia dodatkowego tlenu z ANNĄ TYBOR rozmawia ANDRZEJ MIREK.

DLACZEGO WYBRAŁAŚ AKURAT MANASLU?

Tak naprawdę moim pierwszym celem było Czo Oju. Ale prosiłam też doświadczonych ludzi o wskazanie mi niezbyt wymagającej góry – takiej, która byłaby dobra na początek – jednak z jakimiś trudnościami. No i padło na Manaslu.

ZDECYDOWAŁAŚ SIĘ NA WEJŚCIE BEZ WSPOMAGANIA SIĘ TLENEM.

Nie mam nic do osób, które wspinają się z tlenem, ale uważam, że zdobywanie z nim ośmiotysięcznika jest jak doping, więc nie jest zbyt czystym osiągnięciem. Uznałam, że jeśli nie dam rady wejść bez tlenu, to będzie znaczyło, że jestem za słaba.

W drodze pod Manaslu; fot. Piotr Drzastwa

A MIAŁAŚ GO W REZERWIE?

Nie, nie miałam. Dobrze się czułam, jeśli chodzi o wysokość. Odpowiednia aklimatyzacja i wytrenowanie okazały się wystarczające. Ludzie wchodzą na Manaslu bez tlenu, więc nie jest to niemożliwe. Dlatego sama też chciałam spróbować. Dzięki temu, że byliśmy z nartami, mogliśmy dość szybko się wycofać, gdyby działo się coś niedobrego.

NA ILE SPRZĘT NARCIARSKI JEST UTRUDNIENIEM W ZDOBYWANIU OŚMIOTYSIĘCZNIKA?

Problemem było znalezienie takich butów, które byłyby lekkie, zapewniały mobilność, a przy tym ciepło. Przed wyjazdem miałam bardzo dużo możliwości do wyboru, bo buty narciarskie, w porównaniu z tymi, w których wszyscy wspinają się w górach wysokich, są jednak znacznie cieńsze i słabiej izolują termicznie.

Jeśli chodzi o narty, oczywiście są utrudnieniem ze względu na swój ciężar – większość podejścia pokonaliśmy z buta, ponieważ na tej wysokości ciężko zakładać nowy ślad, a te, które zrobiliśmy w czasie aklimatyzacji, szybko zostały zasypanie śniegiem. Droga, którą podchodzi się na Manaslu, jest łatwiejsza do pokonania na nogach, bo jest przedeptana przez Szerpów i wspinaczy. Nie zapadamy się na niej, jak w przypadku robienia nowego śladu. Jest więc szybciej i mniej męcząco. Wprawdzie do obozu pierwszego doszłam na nartach, ale momentami było ciężko.

Anna na jednym z aklimatyzacyjnych podejść; fot. Piotr Drzastwa

CZY ZJAZD NA RATY BYŁ ZAPLANOWANY?

Nie, zjazd miał być na raz. Ale w kierunku szczytu wyruszyliśmy późno, żeby jak najkrócej podchodzić nocą i nie zmarznąć, bo to zmniejszyłoby szanse dotarcia na górę. Więc przerwa w zjeździe była spowodowana względami bezpieczeństwa – nie chciałam poruszać się po zmierzchu, choćby ze względu na szczeliny. Zostawienie jednego z chłopaków [podczas wyprawy Annie towarzyszyli Włosi, Marco Majori i Federico Secchi – przyp. red.], który musiałby zwieźć trzy namioty, też nie wchodziło w rachubę, bo sam nie dałby rady. Chcieliśmy więc dotrzeć do obozu III, ale zatrzymaliśmy się w czwórce i tam nocowaliśmy. Najłatwiej oczywiście byłoby zjechać za jednym razem do samego dołu, trwałoby to jakieś cztery godziny, ale ze względu na czas poświęcony pakowaniu obozów nie było to możliwe. Jak się okazało, zszedł nam na tym praktycznie cały dzień.

CZYM RÓŻNI SIĘ FREERIDE W NIŻSZYCH GÓRACH OD ZJAZDU Z OŚMIOTYSIĘCZNIKA?

Jeżdżąc w Tatrach lub w Alpach, jesteśmy w stanie pokonać nawet długą trasę bez zatrzymywania się. Na Manaslu tak nie jest – już po kilku skrętach musiałam się zatrzymać, bo pojawiała się zadyszka, jakbym szła pod górę… Nie tyle bolały mnie nogi, co brakowało tlenu. Kiedy zebraliśmy namioty, mieliśmy po 30 kilogramów na plecach, co podczas zjazdu było poważnym obciążeniem. Zwłaszcza że miałam lekkie narty zawodnicze, na których, gdy jest cięższy śnieg lub lodoszreń, trzeba mocno stać na tyłach i wtedy bardzo mi bułowało nogi. W niższych partiach nie przeszkadzał nam brak tlenu, tylko obciążenie mięśni, którym trzeba było dać odpocząć. Poza tym były bardzo zróżnicowane warunki śniegowe – na szczycie leżał świeży puszek, niżej lodoszreń, a na dole ciężki śnieg.

Na szczycie Manaslu; fot. Marco Major

CZY ZMIENIŁABYŚ COŚ W SWOICH PRZYGOTOWANIACH?

Jeśli chodzi o treningi, to nic. Uważam, że pod względem formy i wydolności byłam bardzo dobrze przygotowana. Natomiast w kwestii sprzętu wybrałbym cieplejsze skarpetki, może też jakieś inne buty, bo te używane podczas wyprawy okazały się za zimne. W nocy temperatura bardzo szybko obniżała się do –25°C.

CZY UWAGI ANDRZEJA BARGIELA OKAZAŁY SIĘ POMOCNE?

Radziłam się Jędrka w sprawie Manaslu, bo on szukał tam innej linii, którą ostatecznie nie zjechał, ponieważ zepsuła się pogoda. Konsultowałam się z nim w sprawie butów, nart i innego sprzętu… Bardzo mi pomógł, na przykład doradził używanie nakładek neoprenowych na buty, które świetnie się sprawdziły – sama bym się tego nie domyśliła. Nie ma zbyt wielu osób, które zjeżdżają z ośmiotysięcznych szczytów. Na szczęście znamy się z Jędrkiem – byliśmy razem w kadrze skialpinizmu i wspólnie trenowaliśmy.

Anna, Federico i Marco przed wyjściem w kierunku szczytu; fot. Piotr Drzastwa

JAKI JEST ODZEW PO PIERWSZYM NARCIARSKIM ZJEŹDZIE POLKI Z OŚMIOTYSIĘCZNIKA?

Bardzo pozytywny i miło mi z tego powodu. Ale łatwo nie było, bo sponsorzy mieli wątpliwości, czy dam radę. Udało mi się pokazać, że kobieta potrafi. Myślę, że teraz będzie łatwiej. Mamy w kraju dużo dobrze jeżdżących skialpinistek, sporo dziewczyn jeździ lepiej ode mnie. Mam nadzieję, że moje osiągnięcie zachęci kobiety do działań w górach wysokich.

JAK WYGLĄDA EKOLOGIA PODCZAS WYPRAW W HIMALAJACH?

Jest duży problem ze śmieciami i byłam w szoku, że zakładane co roku przez Szerpów liny poręczowe zostają tam i nikt ich nie zbiera. Widywałam też w szczelinach butelki po coca-coli… Góry są zaśmiecane. Jeżeli ktoś zostawi namiot, to na pewno śnieg go przysypie i nikt go nie znajdzie w następnym sezonie. Było nam ciężko wszystko to zbierać, tym bardziej że nie korzystaliśmy z pomocy Szerpów. Sami musieliśmy własne rzeczy wynieść i potem je znieść, a sporo się tego nazbierało.

MASZ PLANY NA NASTĘPNE ZJAZDY? BIERZESZ POD UWAGĘ EVEREST LUB K2?

Na góry takie jak Everest czy K2 potrzebuję więcej doświadczenia i treningu, więc na razie tak trudnych wyzwań się nie podejmę. Może zatem inne szczyty – trochę niższe, ale trudniejsze. Możliwe, że będzie to inny ośmiotysięcznik. Mam kilka planów, ale zdradzę je dopiero, gdy podejmę ostateczną decyzję i znajdę sponsorów.

Rozmawiał / ANDRZEJ MIREK

Zdjęcie otwarcia / Świetne warunki i obłędna panorama – zjazd z ośmiotysięcznika może wydawać się przyjemną rozrywką; fot. Federico Secchi


Wywiad został opublikowany w Magazynie GÓRY numer 6/2021 (283)

Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023