MROŹNIEJ, WYŻEJ… EVEREST ZIMĄ – 45 ROCZNICA WEJŚCIA

Czym jest wspinanie bez uporczywego przesuwania granic swoich możliwości? Niemal pół wieku temu nikt nie wiedział, czy zimą da się wejść na ośmiotysięcznik – i to od razu najwyższy. Dziś szukamy innych celów dla himalaizmu sportowego, jednak emocje związane z odkrywaniem nowego są niezmiennie potężne. A jakie były na początku 1980 roku? Możemy to wyczuć choćby we fragmentach wspomnień zdobywców zimowego Everestu – LESZKA CICHEGO i KRZYSZTOFA WIELICKIEGO.

Opracował / ANDRZEJ MIREK

Zdjęcie otwarcia / Podejście przez Icefall; fot. Bogdan Jankowski


LESZEK CICHY / MAŁO REALNE MARZENIA

BEZ ENTUZJAZMU…

Projekt wzbudził olbrzymie kontrowersje i zastrzeżenia. Wszyscy mieli w pamięci nieudaną wyprawę na Lhotse, która kończyła się w początkach himalajskiej zimy. Pamiętano o huraganowym wietrze i potwornym mrozie, o „białym szaleństwie”, jak mówili koledzy. A teraz Mount Everest? Najwyższy szczyt Ziemi, i to w środku zimy? W jaki sposób?

…I WALCZĄC Z MITEM

Historia tej wyprawy jest historią walki z pewnym mitem, z głęboko zakorzenionym przekonaniem, że Himalaje zimą są niedostępne dla wspinaczy. Pamiętaliśmy słowa wypowiedziane przez znakomitego ich znawcę, pierwszego zdobywcę Mount Everestu, Nowozelandczyka Edmunda Hillary’ego, że nie wyobraża sobie życia w Himalajach zimą powyżej siedmiu tysięcy metrów.

BETON BIUROKRACJI

PZA wystąpił do Ministerstwa Turystyki Królestwa Nepalu o zgodę na zorganizowanie pierwszej himalajskiej wyprawy w okresie zimowym, i to od razu na Mount Everest. Po dwóch długich latach starań i zabiegów dostaliśmy pozwolenie. Zimowy sezon wspinaczkowy w Himalajach mógł stać się faktem.

TERRA ZNANA, RESZTA – INCOGNITA

Okolice Mount Everestu są jednym z najlepiej zbadanych i najczęściej odwiedzanych rejonów najwyższych gór świata. W tym przypadku jedyną niewiadomą były warunki atmosferyczne i klimatyczne panujące tam w środku zimy. Martwił też brak wiedzy o odporności psychicznej i możliwości działania ludzi w tak trudnych warunkach.

W ZIMIE JEST ZIMNO

Każdego dnia wchodzimy [karawaną – przyp. red.] coraz wyżej i robi się coraz chłodniej. W ciągu dnia, gdy świeci słońce i jesteśmy w ruchu, nie czujemy tego tak bardzo, ale w nocy temperatura spada do –10°C, potem do –15°C, a w bazie do –25°C. W bazie, nawet w bezwietrzny dzień, nie było cieplej niż –5°C. W lecie w tym samym miejscu, położonym na wysokości 5350 metrów, w punkcie wyjścia dla wszystkich wypraw na Mount Everest i Lhotse, temperatura jest wysoka, nawet do +25°C, co dobrze charakteryzuje różnicę w warunkach między zimą a latem.

Leszek Cichy po zejściu do bazy; fot. Bogdan Jankowski

4 STYCZNIA – CZAS NA AKCJĘ

Niektórzy z uczestników wyprawy nie widzieli się od wylotu z Warszawy, ale nareszcie wszyscy ludzie i cały potrzebny sprzęt, znaleźli się na miejscu. Mogliśmy przystąpić do właściwej akcji.

OBÓZ I – LOKALIZACJA PREMIUM

Mroźna, ale słoneczna i, co najważniejsze, prawie bezwietrzna pogoda zachęcała do działania. Chętnych do wyjścia było aż zbyt wielu. Po czterech dniach ciężkiej pracy obóz I był gotowy. Położony na skraju Kotła Zachodniego, na wysokości 6050 metrów, w małym zagłębieniu za serakiem dawał szansę przetrwania silnych wichrów.

OBÓZ II – NIEREALNA ŚCIANA

9 stycznia założono obóz II na wysokości 6500 metrów. Stąd już dobrze było widać dalszą część drogi – stok północnej ściany Lhotse, Żebro Genewczyków i Przełęcz Południową. Stroma, błyszcząca od lodu ściana zapowiadała duże trudności i konieczność poręczowania. Spiętrzająca się nad obozem południowo-zachodnia ściana Everestu wyglądała przedziwnie. Znana z licznych fotografii, na których jest biała od śniegu, teraz błyszczała zielononiebieskim lodem i czernią skał. Brak zimowych opadów i potworny wiatr, wiejący pod kątem do ponad dwukilometrowego urwiska, oczyszczający ścianę – stąd wziął się jej nierealny wygląd.

OBÓZ III – ERUPCJA EUFORII

Trochę nisko, ale mamy obóz III, położony na wysokości 7150 metrów, mniej więcej w połowie wysokości ściany Lhotse. Jest 15 stycznia, jedenasty dzień akcji nad bazą, a my już powyżej 7000 metrów. Pogoda jest dobra, mroźna, wymagająca, jednak daje szansę działania w tych warunkach. Nic dziwnego, że zapanował pełen optymizm, a nawet zniecierpliwienie. Wszyscy chcą iść do góry.

Świętowanie sukcesu w bazie; fot. Bogdan Jankowski

Tekst w całości przeczytasz w 298 (1/2025) numerze Magazynu GÓRY.

GÓRY w formacie pdf można kupić w naszej księgarni Książki Gór > link

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2025