Mięguszowiecki Szczyt Wielki (2438)

Mięguszowieckie Szczyty, Cubryna, Mnich

Mięguszowiecki Szczyt Wielki jest drugim co do wielkości szczytem Tatr Polskich i znajduje się w głównej grani. Nie sposób go nie zauważyć będąc nad Morskim Okiem. Jego olbrzymia (900 m) północna ściana opada prawie w samą toń górskiego jeziora. Kiedy pierwszy raz pojawiłem się tam, a było to trzynaście lub czternaście lat temu, pomyślałem, że wejście na szczyt byłoby spełnieniem marzeń. W najśmielszych snach nie spodziewałem się, że kiedyś to zrealizuje.

Lustro na jeziorze nieskazitelnie gładkie, nietknięte wiatrem, odbija masyw Mięguszowieckich Szczytów. Unoszę głowę wysoko w górę spoglądam na Mnicha, Cubrynę i zatrzymuje się na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim. Kopuła owalna, wiec nie budzi grozy. Za to olbrzymie ściany powodują wzrost adrenaliny i wyzwalają chęć latania. Pamiętam dobrze to uczucie sprzed lat. Od tamtego czasu góry stały się moją pasją i choć początkowo zdominowane przez muzykę od kilku lat są numer jeden a ja staram się zgłębiać wiedzę i uczyć każdego szczegółu i realizować górskie marzenia. Idziemy we trzech, Konrad,  ja i Edward Lichota – Przewodnik UIAGM IVBV i Przewodnik Tatrzański I klasy. Jednym znany jako ratownik TOPR, innym jako narciarz ekstremalny a jeszcze innym jako skarbnica wiedzy tatrzańskiej i taternickiej. Dokonał wielu pierwszych wejść na ścianach tatrzańskich zarówno latem jak i zimą. Wspinał się również w Andach, na Alasce i Alpach. Uczestniczył w wyprawie na Dhaulagiri z okazji 100 lecia TOPR. Dokonał też ekstremalnych zjazdów zaśnieżonymi drogami wspinaczkowymi, m.in. częścią naszej drogi czyli z Hińczowej Przełęczy wprost do Morskiego Oka. A my? My nieśmiało zaglądamy do świata taternickiego.

Mięguszowieckie Szczyty, Cubryna, Mnich. Fot. Marcin Kuś

Tydzień przed sobotą 18 sierpnia to czekanie na łaskawość pogody. W poniedziałek nad Tatrami wisiały ciężkie chmury i lał deszcz. Kilka dni wcześniej padał śnieg. Codziennie rano oglądam prognozy pogody z nadzieją że uda się dostrzec pozytywne rokowania. Jednak wtorek również nie przyniósł wyraźnej poprawy. Na kamerkach pogodowych topr.pl nadal szaro i góry znikają w chmurach. Dopiero czwartek przełamał złą passę. Zapadła decyzja – idziemy! W plecaku ciepły polar, czapka,  rękawiczkami, kurtka od deszczu i obowiązkowe ubezpieczenie na działalność górską poza szlakiem turystycznym uwzględniające interwencję helikoptera Horskiej Zachrannej Sluzby, ponieważ duża część naszej trasy w tym „Droga po Głazach” przebiega po słowackiej stronie.

Droga po Głazach. Fot. Marcin Kuś

Do Zakopanego dotarliśmy niestety z godzinnym opóźnieniem, czyli o 6.45. Zwykle na Mięgusza wychodzi się ok. 5 wiec jesteśmy mocno z tyłu. Szybko odnajdujemy Edka i pędzimy do Doliny Rybiego Potoku. Dzięki stosownym pozwoleniom parkujemy na Włosienicy. Dalsza część naszej drogi odbywa się już na nogach. Przy schronisku skręcamy w żółty szlak na Szpiglasową Przełęcz i idziemy nim aż do skrzyżowania ze szlakiem czerwonym na Wrota Chałubińskiego. Trzeba wspomnieć, że pierwszym zdobywcą naszego celu był Ludwik Chałubiński, razem z przewodnikami Wojciechem Rojem i Maciejem Sieczką. Było to w 1877r., a teraz my staramy się tą drogę powtórzyć. Na szczyt MSW nie prowadzi żaden znakowany szlak turystyczny. Nawet najłatwiejsza droga jest drogą taternicką. Na wysokości Stawu Staszica schodzimy ze szlaku i kierujemy się na Mnichowe Plecy.

Podszczytowe partie. Fot. Konrad Wójtowicz

Wchodzimy między granitowe ściany, strome żleby i sypkie piargi. To jest to miejsce, ten krok między turystyką a taternictwem. Na ten krok czekałem kilkanaście lat, aż nadszedł właściwy moment. Dla mnie rzecz niesamowita i wyjątkowa. Zatrzymuję się na chwilę i wypatruję w ścianę Mnicha. Trwa to krótką, ale znaczącą chwilę. Robie zdjęcie i ruszam w ślad za Konradem i Edim. Z Małej Galerii Cubryńskiej kierujemy się na Wielką Galerie Cubryńskie i dochodzimy do wylotu żlebu Hińczowego. Tu wiążemy się liną i gęsiego ruszamy w górę. Żleb stromy i bardzo kruchy, wiec idziemy ostrożnie starając się nie zrzucać kamieni. Trzeba bardzo uważać aby nie poślizgnąć się na ruchomych kruszyznach. Przed nami grupa tatrzańskim przewodników z Władysławem Cywińskim na czele. Za nami dwóch taterników. Staramy się utrzymywać linę w lekkim napięciu, co jest pomocne w momencie upadku. Siła szarpnięcia jest mniejsza oraz nie pozwala upadającemu na rozwinięcie prędkości, co byłoby bardzo groźne dla asekurujących. Bez problemów, choć z niemałym wysiłkiem spowodowanym stromizną wychodzimy na przełęcz.

 

Koprowy Wierch, Grań Hrubego, Krywań. Fot. Marcin Kuś

Tu upragniony widok tego co kryje wielka ściana Mięgusza. U podnóża  walna Dolina Mięguszowiecka, a w zasadzie jej górna część, Dolina Hińczowa i Wielki Hińczowy Staw. Przed nami Koprowy Wierch, nieco na lewo Szatan, na drugim planie Gran Hrubego, a jeszcze dalej Krywań. Grupa przewodników idzie granią. My wchodzimy w ścianę poniżej i lawirujemy wśród półek skalnych, gzymsów i kominkami w górę. Jeszcze kilkanaście metrów i grań a do szczytu zostaje już przysłowiowy „rzut beretem”. – To już szczyt? – ze zdziwieniem pytam Edka na co on odpowiada: – Tak! Nie wierze. Jeszcze do mnie nie dotarło. Spoglądam dookoła i widok potwierdza jego słowa. Uczucie nie do opisania. Wielka radość przebija się przez zmęczenie. Edi wyciąga puszkę z notatnikiem, gdzieś z czeluści głazów i wpisuje datę i nasze nazwiska. W tym momencie granią zachodnią wchodzi na szczyt grupa przewodników, a na czele Władysław Cywiński. Gratuluje nam. To niewątpliwy zaszczyt dla nas i wielka przyjemność z tego spotkania. Zrobiło się gwarno, sympatycznie i wesoło.


Zachodnia Grań. Fot. Marcin Kuś

Konrad wyjął termos z herbatą, która tutaj smakuje nieprawdopodobnie znakomicie. Popijamy, zajadamy kanapki i wtedy przypomniałem sobie, że w plecaku mam 10. Tom Szczegółowego Przewodnika pt. „Mięguszowieckie Szczyty” autorstwa wspomnianego wyżej i obecnego właśnie tu i teraz na 2438 m n.p.m. Władysława Cywińskiego. Oczywiście poprosiłem o wpis, który będzie pamiątką najlepszą z możliwych: „Mięguszowiecki Szczyt 18.08.2012. Marcinowi z gratulacjami za wejście na MSW i wniesienie tam tomu 10. Autor.” Czas ruszać w drogę powrotną. To nie koniec atrakcji. Przed nami Droga po Głazach. Niskimi prożkami i gzymsami opuszczamy grań. Kluczymy między blokami skalnymi, z półki na półkę coraz niżej i niżej aż wychodzimy na Wielką Mięguszowiecką Ławkę. Edi cały czas prowadzi i znakomicie asekuruje. Mamy do niego pełne zaufanie a jednocześnie uważnie stawiamy kolejne kroki aby głupio nie popsuć mu roboty. Spoglądam przed siebie i dziwię się jak on odnajduje tu właściwą drogę. Nie widać nic charakterystycznego, nigdzie nie zarysowuje się chociaż element naszej drogi. Co jakiś czas pojawiają się kamienne kopczyki, ale czasami jest ich tak dużo, że i tak nie pomagają.

Zdecydowanie to chyba najtrudniejsze orientacyjnie miejsce. Bez odpowiedniej wiedzy można tu zapędzić się w poważne kłopoty. Zmęczenie odczuwam coraz bardziej kiedy zaczynamy kolejne podejście tym razem na Pośrednią Mięguszowiecką Ławkę. Emocje i noc spędzona w pociągu dają o sobie znać, na szczęście nie brakuje motywacji do walki. Chwilowe słabości zostają pokonane i jestem gotowy do trawersu Żlebu Westwalewicza. To bardzo niebezpieczne miejsce i wielka kruszyzna. Przed laty rozegrały się tu tragiczne zdarzenia. W czasie akcji ratunkowej po Adama Milówkę, zginął Tadeusz Westwalewicz. Tragedia rozegrała się 17 sierpnia 1954r. Przeszliśmy „Drogę po Głazach”  w 58. rocznice tych zdarzeń. Wawrzyniec Żuławski tak opisuje śmierć Westwalewicza: „Zginął w ofiarnej próbie ocalenia kolegi, zginął tak, jak niegdyś, przed laty, Klimek Bachleda…”. Tamtej nocy kiedy trwała akcja rozpętała się regularna śnieżyca.

Na Przełęczy pod Chłopkiem rozwiązujemy linę, zdejmujemy uprzęże i kaski. Wycieczka dobiegła końca. Przed nami zejście zielonym szlakiem do schroniska przez wierzchołek Kazalnicy. Cała trasa zajęła ok. 7h. Masyw Mięguszowieckich Szczytów to piękna, wymagająca i przyciągająca jak magnes góra.

 

Marcin Kuś

 

MOko – Mnichowe Plecy –Zadnia Galeria Cubryńska – Mała Cubryńska Galeria – Wielka Cubryńska Galeria – Hińczowy Żleb – Hińczowa Przełęcz – (z Hińczowej obchodziliśmy grań zachodnią od południowej strony) – Mięguszowiecki Szczyt Wielki – „Droga po Głazach” (Wielka Mięguszowiecka Ławka – Pośrednia Mięguszowiecka Ławka – Trawers Westwalewicza) – Mięguszowiecka Przełęcz Pod Chłopkiem – Moko.

 

Trudności:

„Droga po Głazach” – (I)

Z Hińczowej na MSW – (I)

 

Bibliografia:

–              Władysław Cywiński „Mięguszowieckie Szczyty”, Poronin, Wydawnictwa Górskie, 2003

–              Wawrzyniec Żuławski „Trylogia Tatrzańska”, „Tragedie Tatrzańskie”, rozdział: W sierpniowej Śnieżycy, Warszawa, Sklep Podróżnika, 2012

–              Zofia Radwańska – Paryska, Witold Henryk Paryski „Encyklopedia Tatrzańska”, Warszawa, Sport i Turystyka, 1973r.

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2020