MŁODZIEŻ W NATARCIU, CZYLI GURBA – KUNC BEZ KOMPLEKSÓW

Jan Gurba Patryk Kunc

Zimowe zgrupowanie PHZ i Grupy Młodzieżowej PZA w Morskim Oku. Przy wieczornej herbacie i podsumowaniu dnia, jeden z instruktorów mówi podekscytowany: “Mówię ci, takich chłopaków jak Jasiek i Patryk nie ma zbyt wiele, mają zapas sportowy, spręża i miłość do gór. Daj im kilka lat i będą z nich mocni alpiniści. Trzeba im tylko dać miejsce gdzie będą się rozwijać”. Zapewne autor tych słów mógł coś widzieć na ten temat. Tym instruktorem był Jasiek Kuczera, który ostatnimi laty szkoli i wspiera mocno Grupę Młodzieżową PZA. 

Porozmawiamy dziś z Jaśkiem Gurbą i Patrykiem Kuncem, którzy pomimo tego, że mają jeszcze -naście lat, bez najmniejszych kompleksów wkraczają w świat alpinizmu i Big Wall’u.

Gratulacje świetnych, zeszłorocznych przejść w Alpach i Yosemitach. W środowisku robi się o Was coraz głośniej, jednak dla szerokiego grona kibiców sportów górskich jesteście pewnie mniej znani. Moglibyście się przedstawić.

Patryk Kunc: Dzięki. Jestem z Kościana i tam też zacząłem się wspinać na lokalnej Wieży Ciśnień, gdy miałem 10 lat. Obecnie chodzę do 4 klasy technikum. Czyli można powiedzieć, że wspinaniem zajmuję się około 8 lat, czyli blisko połowę życia. Należę do krakowskiej Sakwy.

Jan Gurba: Ja pochodzę z terenów znacznie bliżej gór. Wychowałem się w Starym Sączu i wspinam się od dziecka, pewnie dlatego, że mój tata to aktywny wspinacz i taternik. Wspinaniem zajmuję się już 13 lat i łącze bycie zawodnikiem* ze wspinaniem w skałach i górach. Reprezentuję KW Nowy Sącz. Obecnie mieszkam w Krakowie gdzie studiuje na I roku, na AGH.

Jasiek Gurba Patryk Kunc bez kompleksów
Biwak na ścianie El Capitan

Chciałem z Wami pogadać o Szkocji, ale ciężko nie wspomnieć o waszym ekspresowym przejściu “Freerider’a” na El Capitanie. Niestety trochę ubolewamy, że przeszło to bez większego echa. Jak to się stało, że trafiliście do doliny?

PK: Na jednym z wyjazdów GM wpadłem na pomysł aby wraz z Wojtkiem Kujawskim pojechać do Doliny. Był on nieco abstrakcyjny dla nas w tamtym czasie, ale złożyliśmy wniosek do PZA i został zaakceptowany. Przed wysłaniem wniosku zwerbowaliśmy jeszcze Janka i Lame (Robert Pallus przyp. red.). W sumie mój tata był tak podekscytowany tym pomysłem, że pewnie i bez dofinansowania pojechałbym z chłopakami.

JG: Do mnie odezwał się Patryk z Wojtkiem, czy nie chciałbym pojechać. Zgodziłem się i dałem się porwać ciągowi wydarzeń. Do samej Doliny dojechałem sam, trochę później niż chłopaki, z powodu rozpoczynającego się roku akademickiego.

Jan Gurba Patryk Kunc bez kompleksów
Od lewej, Maciek, Jan Gurba i Patryk Kunc po zrobieniu “Freerider’a”

Poza El Capitanem zrobiliście kilka klasyków w Dolinie w dobrym stylu. Opowiecie coś o tych przejściach?

PK: W Yosemitach spędziłem cały październik 2022 r. Udało się zrobić kilka klasyków ze “Steck- Salathe” oraz “Rostrum” na czele. Klasyki klasykami ale nie doceniliśmy relatywnie łatwo wycenionych wyciągów, które w Dolinie potrafią dać w kość. Przykładem są kominy wycenione na 5.9 (V+ przyp.red.), szczególnie ”Steck- Salathe” na Sentinelu, gdzie nagromadzenie otarć i bólu rosło wraz z każdym wyciągiem. “Rostrum” to zdecydowanie najpiękniejsza droga jaką robiłem, zresztą udało się ją pokonać flashem z Robertem Pallusem.  Droga jest świetnie urozmaicona, trzeba znać wszystkie techniki rysowe od klinów palców po off-width. Wspinałem się też z Maćkiem Książczykiem, zrobiliśmy “Voyager” 5.11c (VI.2 przyp.red.) RP, oddałem też próby na “Separate Reality”, ale niestety nie zrobiłem legendarnej rysy w dachu.

JG: Z racji, że miałem trochę mniej czasu, poza El Capem niewiele udało mi się zrobić. W  10 dni, kiedy byłem w Dolinie, zrobiłem 3 klasyki: “Voyager” z Anią Hosadyną 5.11c RP, “Rostrum” A0 z Wojtkiem Kujawskim i “Serenity Crack” 5.10d OS też z Anią. Nie jestem mistrzem wspinania w rysach, więc te drogi były rewelacyjnym treningiem przed głównym celem, szczególnie, że są świetnie asekurowalne. Na moje szczęście trudności Freeridera były w płycie. 😉

Jak udało się dobrać zespół na “Freerider’a”? Dopływały do nas informacje z Doliny, że mieliście różne roszady w zespole.

JG: To była spontaniczna decyzja. Maćkowi Książczykowi nie dawało spać to, że podczas próby z Krzyśkiem Balonem i Wojtkiem Ciępką nie przeszedł głównych trudności klasycznie. Zagadał do nas czy nie wybralibyśmy się z nim na szybką akcję na “Freerider’a”. Obaj bez zastanowienia się zgodziliśmy, bo wcześniej już ta droga chodziła nam po głowie.

PK: Dokładnie tak jak powiedział Jasiek. Maciek złożył nam propozycję, której się po prostu nie odrzuca. Wcześniej mieliśmy pomysł robić “Freerider’a” z Jaśkiem. Jednak wspinanie idzie nam znacznie lepiej niż operacje sprzętowe w wielkiej ścianie. Plan zakładał pójście one-push całej ściany. Z perspektywy czasu dobrze, że poszliśmy z Maćkiem, który jest bardziej doświadczony i pomógł nam ogarnąć całą logistykę ścianową.

El Capitan nocą
El Capitan nocą

Taką drogę jak “Freerider” można zrobić w różnym stylu, jak to wyglądało u Was?

JG: Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby rozpoznać dwa najtrudniejsze wyciągi ze zjazdu. Maciek oddał jedną wstawkę w Monster Offwidth, a ja przepatentowałem Boulder Problem. Podczas samego przejścia 3 wyciągi padły w “drugiej próbie”: Boulder Problem, pierwszy wyciąg Enduro Corner i… o tym to może niech opowie Patryk.

PK: Tak jak mówi Jasiek, dwa dni przed wbiciem się zjechaliśmy i zostawiliśmy depozyt na Alcove. A wyciąg, o którym wspomina Jasiek, to przedostatni wyciąg. Sytuacja była trochę straszna, ale nic się nie stało. Nie miałem asekuracji… podczas wyjścia z daszku pojechała mi noga ze stopnia, a że podchwyty nie działają bez nóg, to wylądowałem na półce kilka metrów niżej.

Jeżeli chodzi o styl i podział drogi na kolejne dni to pierwszego doszliśmy do Alcove, gdzie mieliśmy zostawiony depozyt, tego dnia nie holowaliśmy worów, drugiego pokonaliśmy główne trudności i  zabiwakowaliśmy na The Block, trzeciego weszliśmy na szczyt.

Droga zajęła nam 60h, w stylu team-free, czyli każdy wyciąg na drodze musi być pokonany przez kogoś z zespołu klasycznie.

Jak to się stało, że trafiliście do GM? Jak oceniacie działanie tej instytucji i czy wsparcie ma duże znaczenie dla młodych alpinistów?

JG: Ja dowiedziałem się o GM  i dostałem tam przez Maćka Oczko. Bardzo lubię działanie tej instytucji. Pomaga w wymianie doświadczeń i pozwala młodym ludziom na wyjazdy w miejsca, w które sami nie byliby w stanie się udać.

PK: Zostałem przyjęty do GM za poleceniem Jaśka Kuczery. Zdecydowanie dzięki GM dużo się nauczyłem i miało to ogromny wpływ na moje dotychczasowe osiągnięcia

To dochodząc do meritum, jak wyglądał proces rekrutacji na zimowe BMC w Szkocji?

JG: Z naszej perspektywy była krótka piłka. Dowiedzieliśmy się o BMC na zgrupowaniu zimowym w dolinie Kieżmarskiej i od razu nam zaproponowano udział w tym wydaniu.

Jak wyglądał sam meeting i z kim się wspinaliście?

JG: Zostaliśmy dobrani parami. Jedna osoba to gość z zagranicy, druga to lokalny wspinacz z Wielkiej Brytanii. W sumie było 10 zespołów po 2 osoby. Ja się wspinałem z Willisem Morrisem. Atmosfera była bardzo miła i codziennie wieczorem wymienialiśmy się doświadczeniami z naszych rodzimych stron, w postaci prezentacji.

PK: Moim hostem był Tom Priestley, meeting był super zorganizowany pod kątem logistycznym i wspinaczkowym.

Zrobiliscie w te kilka dni niewyobrażalną liczbę dróg. Jak można robić więcej niż jedną drogę zimową dziennie?

JG: Tak, dróg było całkiem sporo. Ja z Willisem zrobiłem 19 dróg w ciągu 6 dni. Efektem tego było duże zmęczenie pod koniec wyjazdu. Drogi były stosunkowo krótkie, miały średnio po 2 wyciągi. Po za tym wspinanie lodowe robi się znacznie szybciej niż drogi mikstowe.

PK: Wspinaliśmy się 6 dni bez dnia restowego. Ja z Tomem przeszliśmy chyba najdłuższą możliwą drogę w warunkach jakie mieliśmy, 9 wyciągów. Tak jak wspominał Jasiek, o ile lód chodzi się stosunkowo szybko, to teren mikstowy w Szkocji zajmuje ogrom czasu.  Najtrudniejszy mikstowy wyciąg prowadziłem chyba 1:15h.

Jan Gurba Patryk Kunc bez kompleksów
Jasiek w Szkocji

Jak porównujecie wspinanie w masywie Ben Nevis z taternictwem zimowym?

JG: Podobno wyjątkowo dopisała nam pogoda. Mieliśmy tydzień słonecznej i praktyczne bezwietrznej aury. Ale wiemy, że pogoda może być tam kapryśna. Wspinanie ma charakter zdecydowanie bardziej lodowy. Jest dużo więcej lodu niż w Tatrach, prawie wszystko w górnych częściach ściany jest nim pokryte. Duże znaczenie ma bliskość morza, a co za tym idzie, panuje tam bardziej wilgotny klimat.

PK: Praktycznie każda droga ma choć jeden wyciąg lodowy i na dodatek ten ostatni to z reguły pola śnieżne, które są często nieasekurowalne. W Tatrach, w porównaniu do Szkocji, asekuracja jest dobra. W Szkocji, sporo rys jest mocno zalodzonych, więc friendów się  prawie nie używa. Główna asekuracja to kostki i heksy. Na Ben Nevis nie ma również ani jednego ringa ani spita.

Coraz mniej młodych ludzi bierze się za zimowe wspinanie. Chcecie rozwijać się bardziej w alpinizmie, czy łączyć to z letnim wspinaniem?

JG: Ja jestem przede wszystkim wspinaczem letnim. Zimą wspinam się z pasji do gór. Moim głównym celem, na tą chwilę, jest rozwijać się we wspinaniu skalnym, chociaż jak mam okazję, to chętnie korzystam z wyjazdu zimowego.

PK: Osobiście coraz bardziej lubię zimowe wspinanie, myślę że jest to kwintesencja wspinaczki, ale oczywiście to letnie wspinanie jest mi najbliższe. Myślę, że moja przyszłość jednak będzie mnie kierowało w stronę alpinizmu. Kto wie, czas pokaże.

Jasiek w Szkocji
Jasiek w Szkocji

Pozostaje zapytać o plany na przyszłość, przy takim sprężu pewnie macie ich setki. Jak wygląda organizer na 2023?

JG: Ja chciałbym zrobić w tym roku “Coronę”, czyli najtrudniejszą drogę wielowyciągową w Tatrach. Prawdopodobnie pojadę też w skały do Hiszpanii. Planuję jechać w ramach wyjazdu Grupy Młodzieżowej do Chamonix, a z Patrykiem w Dolomity i do marokańskiej Taghii.

PK: W głowie mam kilka klasyków w Tatrach m.in. “Wariant R”, myślę też o “Expanderze” w Tatrach, i oczywiście wspinanie w Alpach i Dolomitach.

Dzięki za rozmowę.

*Jan Gruba jest wielokrotnym medalistą i mistrzem Polski we wspinaniu na trudność, boulderingu i wspinaniu na czas. Kilka dni temu został vice-mistrzem Polski młodzieżowców w prowadzeniu.

Rozmawiał / Paweł Bańczyk

Zdjęcia / Jan Gurba i Patryk Kunc


O „El Capitanie” możesz przeczytać więcej tutaj.

Zapraszamy też na nasz kanał Youtube, gdzie prezentujemy filmy o wspinaniu i wielu innych górskich tematach.

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023