JAK POWSTAŁA LISTA 14 OŚMIOTYSIĘCZNIKÓW?

Pomiary dokonywane w okolicach Skardu przez wyprawę księcia Spoleto

Nie można wspiąć się na najwyższą górę świata, nie wiedząc, która nią jest.

Nie wszyscy pewnie mają świadomość, że pierwsze mapy topograficzne Himalajów i Karakorum zaczęli sporządzać Brytyjczycy w okresie swojej kolonialnej dominacji w Indiach. Wysokość poszczególnych szczytów wyznaczali wówczas w stopach, czyli używanej przez nich jednostce miary, która odpowiada 30,48 centymetra w dziesiętnym systemie metrycznym. Praca nie należała do łatwych, ponieważ odkrywcy musieli dokonywać pomiarów niejako na piechotę… W dosłownym tego słowa znaczeniu, wymagały one bowiem przemierzania na nogach kilometrów szlaków, wspinania się na duże wysokości i dźwigania ciężkich, nieporęcznych teodolitów – wszak nie było jeszcze systemów GPS ani zdjęć satelitarnych.

W 1852 roku Indyjska Służba Topograficzna rozpoczęła pomiary Mount Everestu, wówczas nazwanego Peak XV. Ogłoszono wtedy oficjalnie, że ma on wysokość 29 028 stóp. Rok później zmierzono K2, określając jego wysokość na 28 250 stóp, natomiast Kanczendzonga, trzeci najwyższy szczyt ziemi, okazała się mieć 28 168 stóp.

Zachodnia ściana K2 widziana z lodowca Savoia. Wyprawa Duca degli Abruzzi w 1909 roku; fot. Vittorio Sella / Centro Documentazione Museo Nazionale della Montagna – CAI Torino

Liczby te robią wrażenie, ale nie trzeba być matematykiem, by zrozumieć, że przy zastosowaniu anglosaskiego systemu miar na liście 29-tysięczników znajdzie się tylko Everest, w przedziale 28-tysięczników są K2 i Kanczendzonga, a czwarte w kolejności Lhotse należy już do 27-tysięczników. Z kolei najniższa w Koronie Himalajów i Karakorum Sziszapangma jest 26-tysięcznikiem.

Przy zastosowaniu anglosaskiej skali miar do określenia wysokości himalajskich olbrzymów trudno też byłoby odnieść do nich wielkości szczytów w pozostałych rejonach świata – bez użycia kalkulatora z pewnością jest to bardzo uciążliwe. Aby w przejrzysty i wygodny sposób sklasyfikować górskie szczyty według ich wysokości, potrzebny jest jednolity system. Europejczycy z kontynentu zaczęli więc zamieniać stopy na metry, ale w przypadku Himalajów i Karakorum właściwie zrobili to sami Brytyjczycy – postanowili używać systemu metrycznego, żeby w przystępniejszy sposób przedstawić europejskim eksploratorom rozmiary tych górskich łańcuchów. Miało to duże znaczenie w przypadku rozpowszechniania informacji dotyczących pierwszych prób ich zdobycia, takich jak zakończona zaginięciem Alberta F. Mummery’ego akcja na Nanga Parbat w 1895 roku lub brytyjskich wypraw na Mount Everest w latach 20. ubiegłego wieku. Powstanie listy 14 ośmiotysięczników jest też odzwierciedleniem dominującej roli, jaką w świecie uzyskał system metryczny, a nawet dzisiaj zestawienie to niezbyt podoba się Brytyjczykom.

Wróćmy do historii, na wspomnianą listę ośmiotysięczników musieliśmy bowiem poczekać. Jednym z powodów było to, że w górach wysokich na początku XX wieku największą estymą cieszył się Mount Everest – najwyższy, a więc najbardziej fascynujący. Daleko za nim plasowały się K2 i Kanczendzonga, a pozostałym 11 ośmiotysięcznikom w ogóle nie poświęcano wiele uwagi, ponieważ ich wysokość nie wzbudzała już takiego respektu. Jak mylne było to przeświadczenie, mogli przekonać się niemieccy wspinacze, którzy w 1932 roku po raz pierwszy wyruszyli na Nanga Parbat. Zderzenie z realiami, które zaskoczyły ich na „nagiej górze” wystarczyło, by z większą pokorą, ale i uporem kontynuować projekt wspinaczkowy rozpoczęty przez Waltera Schmidkunza, sekretarza Deutscher Alpenverein w Monachium.

Teodolit używany do pomiarów na początku XX w.; fot. Centro Documentazione Museo Nazionale della Montagna – CAI Torino

W latach 30. lista ośmiotysięczników powoli nabierała realnych kształtów.

Zaczęły pojawiać się solidniejsze dane topograficzne, pozyskiwane przez członków kolejnych ekspedycji himalajskich, podczas których dokonywano bieżących pomiarów, korygując wyniki uzyskane wcześniej przez Anglików. Początkowo największy udział w tych pracach miał Marcel Kurz, szwajcarski topograf, a następnie Francuz Lucien Devies. Na podstawie danych ustalili oni ponownie wysokości i hierarchię najwyższych szczytów ziemi. Wiele lat później prace profesora Güntera Oskara Dyhrenfurtha, znawcy tematyki Himalajów i „trzeciego bieguna” – Everestu, ostatecznie zamknęły temat listy Korony Himalajów i Karakorum.

Niemal natychmiast po jej rozpowszechnieniu na podbój ośmiotysięcznych szczytów ruszyli Francuzi, którzy w czerwcu 1950 roku weszli na Annapurnę. Był to pierwszy ośmiotysięcznik zdobyty przez człowieka. Prawdopodobnie wciąż wyczuwalny w powojennej Europie nacjonalistyczny klimat miał spory wpływ na to, że w latach 1950–60 zdobyto 13 z 14 ośmiotysięczników, począwszy od Annapurny, a skończywszy na Dhaulagiri. Sukces ten stał się udziałem wypraw wspinaczy z Wielkiej Brytanii, Francji, Austrii, Szwajcarii, Włoch, Japonii i USA. Ostatnim niezdobytym szczytem przez jakiś czas była położona na terenie Tybetu Sziszapangma, ale i ona została uległa chińskim himalaistom w 1964 roku.

Zainteresowanie górami wysokimi wciąż się utrzymywało, ale doszło do przemian. Taki sam proces miał miejsce wcześniej w Alpach. Wyścig o pierwszeństwo wejścia na szczyt ustąpił miejsca wytyczaniu coraz trudniejszych dróg. Zaczęły rodzić się nowe pomysły, również wśród wspinaczy zza żelaznej kurtyny… I tu pojawia się polski akcent w postaci Andrzeja Zawady, człowieka obdarzonego niezwykle silną osobowością i charyzmą. To właśnie dzięki niemu Polacy stali się prekursorami zimowych wejść na ośmiotysięczniki – jako pierwsi wspięli się na 10 z nich! W czasie zimowych wypraw w Himalaje kształtowała się też legendarna postać polskiego himalaizmu – Jerzy Kukuczka. Niewiele zabrakło, by to on został pierwszym człowiekiem, który zdobył Koronę Himalajów i Karakorum. Sukces ten stał się jednak udziałem Reinholda Messnera. Ogromne znaczenie miały w tym nieporównywalnie większe zasoby finansowe, jakimi dysponował Włoch, pozwalające profesjonalnie organizować wyprawy.

Dziś wielu wspinaczy może poszczycić się zdobyciem wszystkich 14 ośmiotysięczników. Udało się to dokonać nawet w czasie jednego sezonu, który trwa zaledwie sześć miesięcy. Jednak w dobie rozwoju nowoczesnych technologii nie wzbudza to już takich emocji, jak osiągnięcia pierwszych himalaistów, którzy nie dysponowali zaawansowanym sprzętem. Tym bardziej warto więc przyjrzeć się wielkim wyczynom z początków alpinizmu i himalaizmu, takim jak próba zdobycia Everestu bez tlenu w latach 20. czy pierwsze samotne wejście Hermanna Buhla w stylu alpejskim – również bez tlenu – na Nanga Parbat w 1953 roku. Osiągnięcia te są tym bardziej godne podziwu, że dokonano ich w imię idealistycznej chęci odkrywania świata, bez wielkich nakładów finansowych i wyrafinowanego sprzętu.

Tylko dzięki poznawaniu historii możemy żyć pełnią teraźniejszości i ulepszać przyszłość.

Tekst / GILBERTO MERLANTE

Tłumaczenie / KATARZYNA GADŻAŁA

Zdjęcie otwarcia / Pomiary dokonywane w okolicach Skardu przez wyprawę księcia Spoleto; fot. Centro Documentazione Museo Nazionale della Montagna – CAI Torino

GILBERTO MERLANTE – historyk alpinizmu, od ponad 15 lat współpracuje z Narodowym Muzeum Górskim w Turynie. Kierował Włoskim Centrum Badań i Dokumentacji Alpinizmu Pozaeuropejskiego (CISDAE).


Artykuł został opublikowany w Magazynie GÓRY numer 5/2021 (282)

Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023