O najsłynniejszej alpejskiej skiturze w rozmowie z Agnieszką Szymaszek opowiada Zbigniew Młynarczyk
Czy możesz podać podstawowy przebieg trasy i jej parametry – orientacyjny dystans, przewyższenie – oraz krótko ją opisać?
Klasyczna Haute Route przebiega z Chamonix do Zermatt wzdłuż głównego grzbietu Alp. W przybliżeniu do pokonania jest około 120 kilometrów trasy, a przewyższenia wynoszą około 10 tys. metrów. Jest to jeden z najpiękniejszych trawersów w Alpach, podczas którego codziennie konfrontujemy się z lodowcami, stromym terenem w podejściu i zjeździe, gdzie musimy posiadać wiedzę w zakresie alpinizmu i skialpinizmu oraz mieć opanowane techniki alpinistyczne i skialpinistyczne.
Jaki przebieg ma trasa? Czy możesz wymienić najbardziej charakterystyczne punkty przełęcze, szczyty, lodowce?
Przebieg klasycznej Haute Route jest następujący: start w Argentière (Francja), przejście przez wysokie przełęcze (ponad 3000 m) do Szwajcarii, dalej wzdłuż głównego grzbietu Alp Zachodnich Walijskich, gdzie pokonujemy najwyższą i trudną przełęcz Plateau de Couloir, przechodzimy obok wysokich czterotysięczników, jak Grand Combin, Dent Blanche, Dent d’Hérens, Matterhorn, Obergabelhorn, z fantastycznym widokiem na wysokie szczyty Monte Rosy.
Ukoronowaniem Haute Route jest wspaniały i bardzo długi zjazd przez lodowce z przełęczy Col de Valpeline do Zermatt. Trudne przełęcze, które pokonujemy po drodze, to Col de Chardonnet, Col des Ecandies, Plateau de Couloir, Col du Mont Brulé. Przechodzimy przez lodowce: Argentière, Salaina, Trient, Zmutt, Brenay, Durand. Możliwe do zdobycia szczyty to L’Évêque (3716) i Pigne d’Arolla (3796).
Ile trwa przejście? Gdzie śpimy po drodze?
Przejście Haute Route trwa pięć-sześć dni, zależy od pogody i sytuacji lawinowej. Noclegi rezerwujemy w schroniskach Cabane du Trient (3160), Cabane de Valsorey (3060), Cabane des Vignettes (3160) należących do Alpenclubu oraz w pensjonacie w wiosce Bourge St. Pierre.
Dla kogo jest przeznaczona ta trasa? Jakie trzeba mieć umiejętności, by móc ją świadomie i bezpiecznie po- konać samodzielnie?
Aby przejść Haute Route zimą bez przewodnika, trzeba mieć wieloletnie doświadczenie w terenie lodowcowym, potrafić wypracować taktykę przejścia, wziąwszy pod uwagę panujące warunki śniegowe i pogodowe. Trzeba posiadać umiejętność podejmowania decyzji w dzień i w nocy, a przede wszystkim trzeba mieć szczęście. Ja startowałem tam z klientami 56 razy, 42 razy dokończyłem trasę. Spotkałem wiele grup próbujących przejścia bez przewodnika, tylko nieliczne miały szczęście i udało im się pokonać trasę z Chamonix do Zermatt.
Jak trudne zjazdy oferuje Haute Route?
Zjazdy przy korzystnej sytuacji śniegowo-lawinowej i dobrej widoczności nie są zbyt trudne, nastromienie wynosi do 35 stopni. Trzeba wziąć jednak pod uwagę, że mamy ciężki plecak. Ponadto trzeba zawsze liczyć się ze zmianą pogody i zmianą warunków śniegowych. Przy twardym, lekko zalodzonym śniegu zjazdy mogą być nawet bardzo trudne.
A główne zagrożenia?
Najważniejsze zagrożenia to zła widoczność, brak umiejętności orientacji w terenie lodowcowym zimowym, szczeliny, dużo nowego śniegu i wiatr, lawiny, błędy taktyczne, brak umiejętności technicznych (podejścia w rakach, opuszczanie się na linie, przekraczanie szczelin), brak wiedzy o pogodzie, brak umiejętności posługiwania się mapą lub GPS, brak kondycji.
Sporo mówi się o tłoku na tej trasie. Czy duża liczba osób wędrujących tym samym szlakiem nie stanowi dodatkowego zagrożenia? Czy na Haute Route można utknąć w korku?
To prawda. Bywają okresy, na przykład ferie i święta, gdy w niektórych miejscach Haute Route tworzy się kolejka i występuje zagrożenie potrącenia i spadnięcia stromym stokiem. Dlatego radzę wybierać okresy pomiędzy feriami.
Z jakim wyprzedzeniem należy zarezerwować miejsca w schroniskach?
Schroniska należy zarezerwować cztery, pięć miesięcy wcześniej.
Dlaczego Haute Route uważana jest za najsłynniejszą alpejską skiturę?
Jest miarą umiejętności alpinistycznych i skiturowych. Każdy skiturowiec chce ją przejść, ale tylko niewielu potrafi to zrobić – z różnych przyczyn. Pokonując trasę, podziwiamy fantastyczne krajobrazy, imponujące rejony lodowcowe. Przechodzimy bezpośrednio obok olbrzymich czterotysięczników, jak Grand Combin czy Dent Blanche. Mamy wspaniały widok na ponad dwadzieścia innych czterotysięczników, między innymi te najsłynniejsze: Mont Blanc, Matterhorn, Gran Paradiso.
ZBIGNIEW MŁYNARCZYK
Od dziewiątego do szesnastego roku życia był zawodnikiem zakopiańskiego klubu narciarskiego WKS. W wieku piętnastu lat ukończył kurs taternicki w Betlejemce na Hali Gąsienicowej. Jego instruktorką była Wanda Rutkiewicz.
W latach 1971-1974 wspinał się w Tatrach Polskich i Słowackich, latem i zimą, pokonując wiele trudnych dróg, między innymi na Kazalnicy Mięguszowieckiej i Kazalnicy Miętusiej, Ganku, Łomnicy. Latem 1975 roku przeszedł w Wysokich Taurach kilka długich dróg lodowych, między innymi północno-wschodnią ścianą Wiesbachhornu (3564). W tym samym roku wziął udział w wyprawie w Hindukusz Wysoki, gdzie dokonał wejścia na Noszak (7465). Brał również udział w pierwszym trawersie Keshnikhana (6755). Po tej wyprawie wszedł do wąskiej grupy kwalifikowanej przez PZA do udziału w wyprawach centralnych.
W latach 1977-1985 uczestniczył w wielu wyjazdach centralnych w Alpy, Dolomity i Himalaje. W 1978 roku uzyskał stopień pomocnika instruktora PZA i zajął się pracą szkoleniową w Betlejemce. W 1980 roku przeszedł wiele trudnych dróg w Yosemitach, między innymi Salathé/Steck na Sentinel Rock. Trzy lata później uczestniczył w wyprawie centralnej w Pamir, podczas której wszedł między innymi na Pik Korżeniewskiej (7105). W sezonie 1983/84 brał udział w zimowej wyprawie na Manaslu, która zakończyła się sukcesem.
Po emigracji do Niemiec w 1985 roku ukończył szkolenie na międzynarodowego przewodnika wysokogórskiego IVBV i od 1990 roku pracuje jako przewodnik zawodowy w górach świata. Prowadził ponad dwadzieścia wypraw w Himalaje, Karakorum, Pamir, Andy i na Alaskę. Najmilej wspomina wejście na nartach na Mustagh Ata (7534) oraz wejście na Cho Oyu przy wspaniałej pogodzie.
Jako przewodnik spędził wiele lat w Nepalu, Indiach, Pakistanie, Boliwii, Kazachstanie, Kirgistanie, prowadząc trekkingi i wejścia na łatwe sześciotysięczniki. W latach 1990-2000 pracował jako zawodowy przewodnik dla największej na świecie szkoły górskiej Summit Club. W 2000 roku założył własną szkołę górską Bergprofis.
Cały tekst został opublikowany w 236 numerze magazynu GÓRY (1/2014)
Możesz go również przeczytać na naszym czytniku – czytaj.goryonline.com
Zdjęcie główne / Na przełęczy Col de Valpelline 3568 m; fot. Julien Regnier/Red Bull Content Pool