FREQUENCES – niezwykły film z Jeremy Prevostem

Filmy freeride’owe są do siebie podobne. To nic złego, bo sięgając po takie pozycje mamy sprecyzowane oczekiwania i jesteśmy z pewnością zadowoleni, kiedy twórcy nas nie zawodzą. „Frequences” („Częstotliwości”) to krótki metraż wpisujący się doskonale w znany schemat, ale równocześnie wychodzący daleko poza jego granice.

Chociaż nie pada w nim ani jedno słowo, jest intensywny. Twórcy bawią się skacząc bezustannie z natury do cywilizacji i z powrotem. Naturalne, słoneczne światło w ułamku sekundy zastępują błyskiem reflektora. Wszystko dzieje się w szaleńczym tempie, tylko na chwilę co jakiś czas pozwalając nam złapać oddech. „Frequences” to ośmiominutowy teledysk, będący apoteozą zimy. Fascynujący, wciągający i sprawiający, że jeszcze zanim się skończy będziecie nerwowo przebierać palcami kombinując jakby tu wyrwać się choćby na jeden dzień w góry.

Całość jest przy tym natłoku ujęć na wskroś minimalistyczna. Niemal każdy kadr można by wydrukować w dużym formacie, zawiesić na ścianie i delektować się perfekcyjną kompozycją. I ani jedno ujęcie nie jest zbędne. Nic nie da się z „Frequences” usunąć i nic nie trzeba dodawać. Naprawdę rzadko zdarza się film freeride’owy, który w warstwie wizualnej jest tak wysmakowany i tak dopracowany.

Każdy dzień spędzony na nartach to historie, które można potem opowiadać przy piwie godzinami. Życie w górach jest lepsze niż zwykła codzienność. To prawdziwy rock’n’roll.

Jeremy Prevost

Film jest elementem kampanii promocyjnej kurortu Méribel , ale gdyby nie informacja o tym w końcowych napisach, trudno byłoby się dopatrzeć nachalnego marketingu. Z drugiej strony, jest niezwykle skuteczny. Po obejrzeniu tej miniaturki, zapałacie nieposkromioną chęcią odwiedzenia Méribel i eksplorowania okolicy w poszukiwaniu zachwycających linii, które „narysował” Jeremy.

Jeremy Prevost – freerider, członek teamu Black Diamond

Jako dwudziestojednolatek startował z sukcesami we Freeride World Tour. W 2011 wygrał zawody w Kirkwood, na Verbier Xtreme był drugi, a cały sezon zakończył na trzecim miejscu. W kolejnym sezonie nie szło mu tak dobrze. Nie stanął ani raz na podium, więc… postanowił porzucić starty w zawodach. Nie przestał jednak wcale jeździć. Wręcz przeciwnie. Będąc wolnym od terminów FWT, może oddawać się temu, co sprawia mu największą frajdę.


Źródło / informacja prasowa Black Diamond

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024