FEEL FREE w rejonie Aletsch

Tekst i zdjęcia / PIOTR DROŻDŻ
Zdjęcie otwarcia / Poranek we Fiescheralp

Nic dziwnego, że w celu promowania Aletsch Arena Szwajcarzy wymyślili slogan „Feel free”. Co najmniej kilka czynników sprawia, że na skiturowca, narciarza czy turystę, który zawita w ten rejon, spływa błogi spokój i poczucie wolności. Może on tu zapomnieć na przykład o samochodzie, który zostawia w dolinach. Wbrew pozorom zerwanie więzi z automobilem, który jest nam niezbędny w gonitwie dnia codziennego, sprawia, że automatycznie wrzucamy na luz. Ponadto atmosfera w 3 miniośrodkach składających się na opisywany kompleks – Fiescheralp, Bettmeralp i Riederalp – jest wyjątkowa. Zawieszone wysoko nad dnem Doliny Rodanu, dają możliwość oglądania zarówno wschodów, jak i zachodów słońca oraz podziwiania absolutnie wyjątkowej panoramy. Wreszcie: w pozytywnych wibracjach tego rejonu jest coś, co sprawia, że wracamy w doliny z nową energią. Być może jej źródłem jest gigantyczny lodowiec Aletsch, więc od niego zaczniemy naszą opowieść.

Lodowcowy król

Aletsch jest największym lodowcem w Alpach. Zamarznięty jęzor ma aż 23 kilometry długości, a jego maksymalna głębokość sięga niemal kilometra. Masę szacuje się na 27 miliardów ton, zaś całkowita powierzchnia wynosi 86 kilometrów kwadratowych.

Długość i grubość to łatwe do wyobrażenia wymiary. 23 kilometry to przecież odległość z Nowego Targu do Zakopanego. Z kolei niemal kilometr wysokości ma El Capitan. Trudniej pojąć bezmiar masy największego alpejskiego lodowca. Z pomocą mogą przyjść nam kolejne obrazowe porównania. Oto pierwsze: na jego powierzchni zmieściłoby się całe średniej wielkości miasto (na przykład Elbląg, liczący ponad 120 tysięcy mieszkańców). Zaskoczeni? Chyba nie aż tak bardzo, jak z powodu drugiego statystycznego przykładu. Otóż gdyby stopić cały lód, otrzymalibyśmy taki wielki rezerwuar wody, że starczyłoby jej dla każdego mieszkańca globu przez sześć lat po jednym litrze na głowę dziennie.

Światło wschodzącego słońca na odległym Matterhornie

40 czterotysięczników

W 2001 roku Aletsch i jego okolice zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Z pewnością nie zadecydowały o tym wyłącznie statystyki. Równie ważne były walory krajobrazowe i przyrodnicze, a te są niepodważalne.

Masy lodowe biorą początek z wielkich pól firnowych Jungfraufirn, Ewigschneefeld i Grosser Aletschfirn, które łączą się w miejscu, które otrzymało nazwę Konkordiaplatz. Znajduje się ono na wysokości 2800–2900 metrów po południowej stronie masywów Jungfrau i Mönch. Nawiązując do sygnalizowanego wspomnianego na początku poczucia wolności, jakie wielu znalazło w tych okolicach – „konkordia” w wielu językach, także po polsku, oznacza właśnie „jedność” lub „harmonię”.

Jedne z najlepszych widoków na lodowiec oferują szczyty położone nad ośrodkami Aletsch Arena. Narciarze wyciągowi mogą się na nie łatwo dostać za pomocą kolejek linowych i gondolek. Kolejka zawiezie nas do stacji Bergstasion Eggishorn położonej na wysokości 2869 metrów, skąd roztacza się nieprawdopodobna panoranama na wszystkie strony świata. W oddali rysuje się Konkordiaplatz wraz z kultowymi szczytami: Jungfrau, Mönchem i Eigerem, a równocześnie jak na dłoni mamy niemal cały lodowiec, charakterystycznie skręcający na południowy zachód. Ciekawostką jest, że to właśnie z tego szczytu „odkryto” Aletsch, bowiem pierwsza wzmianka w literaturze znajduje się w relacji z wejścia na Eggishorn autorstwa Arthura Thomasa Malkina (1803–1888), datowanej na 1840 rok. Nieco inaczej, ale wcale nie gorzej nasz bohater prezentuje się z Bettmerhornu (2647 m) i Moosfluh (2333 m), które są równie łatwo dostępne za pomocą gondolek.

Lokalsi chwalą się, że z punktów widokowych wokół Aletsch Arena widać aż 40 alpejskich czterotysięczników (z ogólnej liczby 83). Rzeczywiście, biorąc pod uwagę odległość między tymi szczytami, która w linii prostej wynosi blisko 80 kilometrów, możliwość równoczesnego spoglądania na Matterhorn i Egier zasługuje na miano prawdziwego ewenementu.

Grupa polskich dziennikarzy podczas zjazdu z Moosfluh z widokiem na Lodowiec Aletsch

Ski in – ski out, czyli królestwo bez samochodu

Do trzech wspomnianych miniośrodków dostajemy się wyłącznie za pomocą kolejek linowych. Najwygodniej do miejscowości w Dolinie Rodanu dojechać pociągiem. Zmotoryzowani zostawiają swoje samochody na parkingach i z plecakiem (lub walizką) oraz nartami (a czasem bez, bo oczywiście można wypożyczyć je na miejscu) udają się na stację kolejki, która szybko transportuje ich ponad 1000 metrów do góry. Z Fiesch (1049 m) do najwyżej położonego Fiescheralp (2212 m) dotrzemy w ciągu 10 minut. Bettemeralp (1950 m) osiągamy w ciągu zaledwie 7-minutowej przejażdżki z Betten Talstation (816 m), zaś dostanie się do Riederalp (1925 m) zajmie nam 12 minut, bo tyle trwa przejazd wagonikami startującymi z Mörel (759 m).  

Po wyjściu z górnych stacji kolejek znajdziemy się w innym świecie. Z reguły pierwszą rzeczą, która zdumiewa przybyszów, jest grubość pokrywy śnieżnej – nieprzypadkowo agencje turystyczne gwarantują śnieg od grudnia do kwietnia, a na klasycznym zdjęciu z tego rejonu spadziste dachy przykryte są średnio półtorametrową czapą. Lokalny mikroklimat jest także wyjątkowo łaskawy dla miłośników zimowego szaleństwa: liczba słonecznych godzin w ciągu roku przekracza 3000.

Jeśli mieszkamy w hotelu lub pensjonacie, możemy poprosić o pomoc w transporcie bagażu i sprzętu narciarskiego. Wówczas zjawi się ktoś z obsługi na… skuterku śnieżnym i przewiezie nasz ekwipunek na recepcję.

My zaś ruszamy na spacer zimową krainą, gdzie głównym środkiem lokomocji są narty. Czasem minie nas skuter śnieżny z charakterystyczną przyczepką, rodzic ciągnący pociechę na sankach lub okazjonalnie mały ratrak. Wychodzenie z hotelu, pensjonatu lub apartamentu w butach narciarskich nie stanowi wyjątku, lecz regułę. Hasło „ski in – ski out” zobowiązuje – narty są tu głównym środkiem lokomocji. Wszystkie ciągi komunikacyjne są śnieżnobiałe. Wzdłuż głównych uliczek widzimy przede wszystkim knajpki, sklepy sportowe i szkoły narciarskie. Nie możemy wątpić, że trafiliśmy do świata innego niż ten oferowany przez wiele topowych ośrodków narciarskich.

Zjazd podczas skitury w okolicach Märjelensee

Feel free, czyli królestwo wyciągowe i pozawyciągowe

Nieprzypadkowo na zdjęciu otwierającym artykuł widzimy narciarza skiturowego szusującego po dziewiczym stoku. Aletsch Arena jest rajem dla wszelkich odmian narciarstwa. Na amatorów zjazdówek czeka 35, w większości supernowoczesnych wyciągów, a łączna długość przygotowanych stoków wynosi 104 kilometry. Skiturowcy i freeriderzy mogą korzystać z 3 wytyczonych tras w Fiescheralp, natomiast liczbę pięknych linii – szczególnie w kierunku lodowca – ogranicza tylko wyobraźnia, umiejętności i znajomość terenu.

Rozczarowani nie będą także turyści, którzy pieszo lub w rakietach śnieżnych lubią przemierzać zaśnieżone przestrzenie. Czeka na nich 75 kilometrów oznaczonych zimowych tras i nawet krótkie, widokowe szlaki spacerowe, jak ten prowadzący granią z Moosfluh do Riederfurka, są gratką dla miłośników niezapomnianych górskich widoków.

Gospodarze regionu pomyśleli także o rodzicach, którzy chcieliby na część dnia zostawić pociechy pod okiem profesjonalistów. Rajem dla dzieciaków jest Kindersonnenland urządzony niedaleko „widokówkowej” kapliczki Maria zum Schnee w Bettmeralp, gdzie mogą szusować na przeróżnego koloru i kształtu gadżetach.


Rejon Aletsch Arena odwiedziliśmy dzięki uprzejmości Switzerland Tourism w Polsce. Udaliśmy się tam bezpośrednio z Zermatt – jednego z najsłynniejszych ośrodków sportów zimowych w Europie. Jest truizmem, że ta miejscowość z pięknym widokiem na pobliski Matterhorn nie może nikogo rozczarować. W dodatku w Zermatt, podobnie jak Aletsch Arena również nie odbywa się ruch pojazdów spalinowych (takich ośrodków w Szwajcarii jest 9). Mimo to klimat obu miejscówek jest odmienny: pierwsza jest nieco bardziej rozrywkowa, a druga – klimatyczna. Dla każdego coś miłego. Zermatt jest z pewnością spotem, do którego prędzej czy później trafi każdy miłośnik gór. Mamy nadzieję, że dzięki tej rekomendacji na liście „obowiązkowych” rejonów przynajmniej części naszych czytelników znajdzie się także Aletsch Arena!


Cały tekst został opublikowany w 265 (6/2018) numerze magazynu GÓRY.
Możesz go również przeczytać na naszym czytniku
 – czytaj.goryonline.com

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024