DREAM-DUO W PATAGONII!

Taki duet można spokojnie nazwać dream teamem, a wygląda na to, że chłopaki dopiero się rozkręcają. Chodzi nam mianowicie o brytyjsko-belgijski zespół Pete Whittaker i Sean Villanueva, który wspina się obecnie w Patagonii. My jednak, aby nie iść w ślady innych światowych i polskich serwisów, do znudzenia powielających te same wiadomości i obrazki, przygotowaliśmy dla Was zestaw zdjęć chłopaków, ale… w skałach Podzamcza i Szczelińca. Zresztą w treści też przemycimy trochę ciekawostek i informacji, których próżno szukać w innych zakamarkach netu.

Obaj bohaterowie newsa są z pewnością jednymi z najlepszych wspinaczy tradowych na świecie, a Sean należy też do czołówki alpinistycznej, czego dowodem są dwa Złote Czekany (w tym ten przyznany w ubiegłym roku za niesamowity Moonwalk Traverse zrealizowany właśnie w masywie Fitz Roy).

Po odhaczeniu tegorocznej drogi „Yacaré” na Aguja Rafael Juárezz, o którym pisaliśmy w połowie lutego, tandem wziął na celownik kolejną nowość, a mianowicie „Andá p’allá” na zachodniej ścianie Aguja Guillaumet. Ponownie była to linia, której autorom – Facundo Saubidetowi, Jerému Castanie, Santiemu Scavoliniemu i Franco Toscaniemu – nie udało się przejść w pełni klasycznie w trakcie jej wytyczania. Polegli oni na piątym, kluczowym wyciągu, którego trudności szacowali na 8a oraz na czwartym, który nie był aż tak trudny, ale za to mokry.

Pete’a i Seana zainspirowały zdjęcia z przepięknie wyglądających rys opublikowane przez autorów. Kiedy więc doczekali się kolejnego, krótkiego okna pogodowego – zaatakowali. Sean odważnie, czyli całkiem w swoim stylu, przeszedł czwartą długość liny, na której odpoczywali w przelotach poprzednicy. Trudności oszacował na około 7b. Potem przyszła kolej na crux, który zaatakował Pete. Na początku odcinek wydawał się niezwykle trudny z powodu cieknącej wody oraz… zalodzenia. Tak, Brytyjczyk musiał oczyścić rysę w verglasu! Najtrudniejsze ruchy wymagały dość ekwilibrystycznych pozycji i klinowania palców w wyjeżdżającej rysie. Niemniej wszystkie pojedyncze przechwyty puściły klasycznie, więc szansa na odhaczenie była realna. Pete zjechał do stanowiska i przyszła kolej na Seana, który popatentował ruchy i zdał prowadzenie. Następnie, ku swojemu zdziwieniu, bohater filmu „Wide Boyz” przeszedł wyciąg klasycznie już w drugiej przymiarce, wyceniając go na mniej więcej 8a.

Zespół, któremu w ścianie towarzyszyła fotografka Julia Cassou, ukończył drogę jeszcze przed zachodem słońca, a do śpiworów mogli wejść przed północą z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Wszak pokonali najtrudniejszą drogę na ścianie i prawdopodobnie jedną z najtrudniejszych technicznie w Patagonii.

Aguja Guillaumet, choć oczywiście nie dorównuje rozmiarami największym celom w grupie Fitz Roya, czyli głównemu wierzchołkowi masywu czy imponującej turni Aguja Poincenot, oferuje mnóstwo ciekawych dróg. Linie nie przekraczają 600 metrów długości i idealnie nadają się jako cele rozgrzewkowe, na krótkie okno pogodowe lub gdy jest za ciepło, aby atakować najpoważniejsze wyzwania w okolicy. Poza tym zachodnia ściana posiada gęstą siatkę dróg, wśród których jest jeszcze wiele kandydatek do odhaczenia.

Pierwszego wejścia na turnię dokonali w 1965 roku Carlos E. Comesaña i José L. Fonrouge. Pionierskie wejście zimowe z 1999 roku należy do brytyjskiego zespołu, w skład którego weszły takie tuzy jak Paul Ramsden i Andy Kirkpatrick. Na przestrzeni lat swoje drogi na ścianach Guillaumet wytyczali inni wielcy alpiniści jak: Daniel Anker, Charlie Fowler, Simon Gietl, Maurizio Giordani, Michel Piola czy Roger Schäli. Do eksploracji zachodniej ściany mocno przyczynił się Czech Michal Pitelka, który jest autorem trzech linii. Swój ślad zostawili też Polacy – w lutym 2004 roku Marcin Szczotka i Mariusz Nowak poprowadzili w stylu OS drogę o trudnościach 6b+ w lewej części ściany. Ciekawostką jest też fakt, że w 1974 roku Stanisław Jaworski i Andrzej Łapiński weszli na dziewiczy wierzchołek o kocie 2270, znajdujący się pomiędzy Aguja Guillaumet a Cerro Electrico i ochrzcili go Cerro Copernico.

Szczyt został nazwany na cześć francuskiego pilota, Henriego Guillaumeta (1902-1940), który był pionierem lotnictwa w Andach. Jego niesamowitą walkę o przetrwanie po rozbiciu samolotu w okolicach jeziora Laguna di Diamante w Argentynie opisał w opowiadaniu sam Antoine de Saint-Exupéry. Guillaumet zginął w 1940 roku, kiedy jego samolot, lecący do Syrii, został zestrzelony przez włoski myśliwiec.

A my, kończąc już te historyczne ciekawostki, trzymamy kciuki, aby Dream Duo dał nam okazję do kolejnych newsów okraszonych takimi „specjalnymi dodatkami”. Jak napisał Pete: „Skała w tym miejscu jest naprawdę niesamowita, choć góry Patagonii ciągle mnie trochę przerażają, więc pełna koncentracja i wspinanie na najwyższym poziomie są jedyną opcją”. Życzymy więc maksymalnego skupienia i mnóstwa mocy – May the force be with you!

Tekst i zdjęcia / PIOTR DROŻDŻ

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2023