Czemu nie powinno się chodzić w klapkach w Tatry…

Znacie z pewnością zdjęcia czy filmy pokazujące jak niefrasobliwi turyści wybierają się w góry w klapkach, sandałach czy jakimś innym, kompletnie nieprzystosowanym do takich warunków obuwiu. Nikt nie krytykuje tego, że ktoś poszedł w Tatry bez wystarczająco „górskiej” kurtki czy spodni, ale niewłaściwe buty nieodmiennie budzą emocje. Trudno jednak krytykującym takie sytuacje odmówić racji. W przypadku ubrań czy plecaka można bowiem pójść na jakiś kompromis. Jeśli chodzi o buty – nie ma na to miejsca.

Na sypkiej, luźnej nawierzchni, utrzymanie stabilnej przyczepności jest nie lada wyzwaniem.

Czemu zatem komentarze pod każdym zdjęciem „szpilek na Giewoncie” są, nazwijmy to delikatnie, niezbyt przychylne? I czemu, choć ich forma nie zawsze zyska naszą aprobatę, z treścią zasadniczo się zgadzamy? Upraszczając, nieodpowiednie buty w góry to proszenie się o kłopoty. Najniższym wymiarem kary będzie wyszydzenie przez komentujących albo spóźnienie się na pociąg do domu bo wędrówka zajmie znacznie dłużej niż powinna. W najgorszym razie, cóż … wszyscy wiemy jak to się może skończyć. Łatwo jest jednak krytykować i wytykać błędy. Nieco trudniej natomiast spróbować wytłumaczyć dlaczego buty górskie są właściwym wyborem i – co ważniejsze – jak te odpowiednie wybrać. Przyjrzyjmy się zatem po kolei wszystkim elementom, które sprawiają, że na wycieczce w góry wygodniej i bezpieczniej będzie wybrać się w obuwiu górskim. Pomógła nam w tym multibrand eobuwie.pl, gdzie znajdziecie pełną ofertę butów marki Jack Wolfskin. Dlaczego właśnie ta marka? Od wielu lat ambasadorką Jack Wolfskin jest Martyna Wojciechowska. Skoro więc zdobywczyni Korony Ziemi i podróżniczka, która przemierzyła tysiące kilometrów pieszo w każdym klimacie, korzysta z obuwia trekkingowego Jack Wolfskin, to możemy je z czystym sumieniem polecić.

Ambasadorkę marki Jack Wolfskin, Martynę Wojciechowską, można było spotkać w czasie Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju we wspólnej strefie Jack Wolfskin i eobuwie.pl.

Podeszwa, czyli najważniejsze jest to, czego nie widać

To co na pierwszy rzut oka jest niewidoczne, jest bodaj najważniejszą częścią każdego buta górskiego – podeszwa. W sensie technicznym podeszwą nazywa się wszystko to co znajduje się pomiędzy naszą stopą a podłożem. Zajmijmy się jednak najpierw tym elementem, który odpowiada za przyczepność buta, albo – jeśli wybierzemy się w teren w niewłaściwym obuwiu – jej brak.

Słynna asfaltówka z Palenicy do Morskiego Oka jest wyjątkiem potwierdzającym regułę. W górach nie ma asfaltowych ścieżek. Są za to wszystkie inne możliwe podłoża. Piach, ziemia, błoto, kamienie, skały, śnieg… na domiar złego co i rusz wystają jakieś korzenie… Każda z tych możliwości oznacza, że nawet niewielkie nachylenie szlaku może być wyzwaniem. Żeby nie ześlizgiwać się bezradnie ku uciesze obserwatorów, trzeba zapewnić sobie odpowiednią przyczepność. Górskie buty mają więc, czasem wysoce skomplikowaną, rzeźbę bieżnika. Musi mieć zatem odpowiednią ilość krawędzi, które będą wgryzać się w miękkie podłoże.

Spójrzcie chociażby na model Refugio Texapore Low. Bieżnik wygląda jakby miał zęby, a na dodatek są skierowane w obie strony, więc zapewni przyczepność niezależnie od tego czy dopiero idziemy na szczyt czy zmierzamy już w dół. Ważne jest też to, żeby pomiędzy wypustkami było nieco więcej przestrzeni niż w zwykłych „usportowionych” butach. Jeśli są zbyt blisko siebie, bieżnik szybko zapcha się błotem albo drobnymi kamyczkami i przyczepność zniknie w mgnieniu oka.

Innym dobrym przykładem jest bieżnik Vojo 3 Texapore Low. Dwukolorowy bieżnik nie jest zabiegiem wyłącznie estetycznym. Żółta wstawka jest zrobiona z gumy o innej twardości i dzięki temu but jest bardziej uniwersalny. Daje równocześnie przyczepność i amortyzację.

Amortyzacja, czyli jak znaleźć złoty środek.

No właśnie, amortyzacja. Co prawda gumowy bieżnik pochłania nieco wstrząsów, ale głównym elementem, który ma je amortyzować jest coś, co nazywa się śródpodeszwą. To, czasem nawet kilkucentymetrowej grubości, warstwa pianki. Jej ilość, sprężystość i uformowanie stanowi o tym czy but będzie wygodny. W butach górskich, tak jak w butach sportowych, robi się ją niemal wyłącznie z pianki EVA. To polimerowe tworzywo sztuczne ma kilka przewag nad innymi materiałami. Jest doskonale i długotrwale elastyczne. Wytrzymuje setki tysięcy cykli ściskania i rozprężania zachowując przy tym swój kształt. Pianka EVA jest też niewrażliwa na temperatury i nie chłonie wody. Krótko mówiąc – zachowuje swoje właściwości niezależnie od tego czy wędrujemy latem czy zimą, brodząc w kałużach czy po plaży. Pianka piance nierówna, i ta wykorzystywana w butach przewidzianych do długich, górskich wędrówek musi być gdzieś pośrodku. Jeśli będzie zbyt miękka, buty nie dadzą koniecznej stabilności. Zbyt twarda zaś spowoduje, że już po kilku kilometrach poczujemy zmęczenie.

Woodland 2 Texapore Low (po lewej) i Vojo 3 Texapore Low (po prawej) to dwa różne podejścia to projektowania lekkich butów trekkingowych.

Buty górskie o zacięciu sportowym, przewidziane do speed-hikingu czy wręcz biegów trailowych, będą miały więcej amortyzacji niż te do wędrówek w trudnym, alpejskim terenie. Te drugie najczęściej – jak na przykład Vojo 3 Texapore – mają wewnątrz piankowej śródpodeszwy dodatkowy element usztywniający ją. Można dzięki temu pogodzić ogień z wodą – mieć komfortową amortyzację i dającą poczucie stabilności odpowiednią sztywność podeszwy.

Cholewka, czyli nie wszystko złoto co się świeci

Estetyka butów górskich jest czymś co znalazło swoje miejsce w świecie mody. Pojawia się więc całkiem sporo obuwia, które choć przypomina to przewidziane na szlaki, poza wyglądem nie ma z tym wiele wspólnego. Nie dajmy się więc zwieść agresywnemu designowi w tradycyjnie outdoorowych kolorach. Trzeba się przyjrzeć szczegółom.

Buty, które zabieramy na długie, wielodniowe wędrówki z namiotem, muszą być po prostu wygodne. Dobrze też jeśli są lekkie, bo im dłuższy dystans, tym bardziej docenia się każdy zaoszczędzony gram.

Na styku cholewki buta i piankowej śródpodeszwy, prawdziwie górskie buty (o ile nie są zrobione ze skóry, ale o tym za chwilę) będą miały wzmocnienie. Otok wokół palców i pięty ma chronić stopę przed uderzeniami w ostre krawędzie kamieni czy wystające z ziemi korzenie. Musi więc być zrobiony z solidnego materiału, który temu podoła. Te wstawki robi się więc z grubego tworzywa sztucznego, gumy albo ze skóry.

Jack Wolfskin Dromoventure Texapore Mid – Minimalna ilość przeszyć tylko częściowo wynika z zamysłu estetycznego. Prosty design wpływa korzystnie na trwałość buta.

Dobrze zaprojektowane górskie buty są… proste. Nie dlatego, że minimalizm jest w górach obowiązującym standardem, ale dlatego, że takie buty są solidniejsze. Im mniej przeszyć, tym mniej słabych punktów. Przy obciążeniach, którym poddawane jest takie obuwie podczas wędrówki nawet łatwym szlakiem, ma to ogromne znaczenie. Refugio Texapore są wykonane raptem z kilku kawałków skóry i niemal zupełnie pozbawiono je ozdób. Podobnie zaprojektowano Dromoventure Texapore – przeszyć jest tylko tyle ile wymusza funkcjonalność buta, nie ma miejsca na zbędne ornamenty.

Zimą, zwłaszcza kiedy temperatury oscylują w okolicach zera, na szlakach zalega mieszanina błota i śniegu. Bez membrany takiej jak Texapore, w butach będzie chlupać.

Membrana, czyli „Czemu w górach zawsze pada?”

No dobra, może nie zawsze. Też widzieliśmy te zdjęcia skąpanych w słońcu szczytów i ludzi śmiejących się zza przeciwsłonecznych okularów. Nie twierdzimy, że to się nie zdarza, ale doświadczenie mówi nam, że zdarza się znacznie rzadziej niż byśmy chcieli. Latem zdarzają się gwałtowne ulewy, wiosną i jesienią siąpi czasem całymi dniami, a zimą z kolei – niestety coraz częściej – dokucza nam śniegopodobna chlapa.

W kaloszach nie sposób iść w góry, więc trzeba sięgnąć po inne rozwiązanie. Producenci butów górskich, albo szerzej mówiąc – obuwia outdoorowego – już dawno odkryli przydatność wodoszczelnych membran. To, że nie przepuszczają wody jest, rzecz jasna, ich zasadniczą rolą, jednak nieco „przy okazji” mają jednak i drugą zaletę. Przepuszczają mianowicie, w przeciwną stronę, nadmiar ciepła i pary wodnej. To jest chyba największa przewaga butów z membraną nad klasycznymi kaloszami. W tych drugich po raptem kilku minutach marszu będziecie się czuć jak w saunie. Membrana spowoduje, że nadmiar wilgoci przeniknie przez membranę i będzie można maszerować dalej tak samo energicznie jak wcześniej.

Marka Jack Wolfskin stosuje w swoich butach własne, autorskie rozwiązanie – Texapore. W membranę Texapore Core wyposażona jest większość trekkingowych, górskich butów niemieckiej marki. Wytrzymuje 10000 mm słupa wody, jest stuprocentowo wiatroszczelna i oferuje oddychalność zupełnie wystarczającą dopóki nie ścigamy się w zawodach trailowych na tatrzański szczyt.

W środku zimy prawie każdy chętnie przeniósłby się w jakieś egzotyczne „okoliczności przyrody”, ale z kolei tam trzeba stawić czoło upałom. Prelight Pro Vent Low rozwiązują ten problem.

Odległe marzenie, czyli co począć, kiedy wrócą upały

Jeśli wybierzecie się na wędrówkę w środku lata, to całkiem prawdopodobne, że zamiast ulewy trzeba będzie zmagać się z upałami. W takich okolicznościach zapewne najchętniej zamienilibyście buty górskie na klapki. To jednak oznaczałoby, że trzeba by się zmagać ze zjadliwymi komentarzami spotykanych na szlaku turystów, o ryzyku kontuzji nie wspominając. Przydałyby się buty z klimatyzacją – westchniecie pewnie, nie wiedząc, że takie buty już są.

Prelight Pro Vent Low nie przydadzą się do schłodzenia butelki z ulubionym napojem wędrowców (cokolwiek by tym napojem miało być), ale zapewnią naprawdę skuteczną wentylację. Odpowiada za to kilka przemyślanych technologii. Texachill opiera się na specjalnej strukturze włókien i ich zdolności do doskonałego przewodzenia ciepła. Pochłania więc ciepło ze skóry i odprowadza je na zewnątrz. W warstwie śródpodeszwy umieszczono specjalne kanały wentylacyjne, które umożliwiają cyrkulację powietrza. Gdy stawiamy krok, nasz ciężar powoduje wypychanie nagrzanego powietrza na zewnątrz podeszwy, a gdy odrywamy stopę od podłoża, chłodniejsze powietrze jest zasysane do wnętrza. Ta technologia nazywa się Crossvent i w połączeniu z poprzednią działa jak sprawna klimatyzacja.

Sama cholewka tych butów także wspomaga łatwy przepływ powietrza. Nowoczesny materiał Texaflow jest wyjątkowo przewiewny, a przy tym nadal odpowiednio wytrzymały. To model idealny na najcieplejsze dni w roku, czy wędrówki po najbardziej egzotycznych zakątkach naszego globu.

W systemie Crossvent opracowanym przez markę Jack Wolfskin, podeszwa działa jak pompka wydmuchująca na zewnątrz ogrzane powietrze i zasysająca chłodniejsze.

Nawet więc kiedy żar leje się z nieba, nie ma wytłumaczenia dla wybierania się na szlak w klapkach. Przyznacie, że skoro są buty, które pozwalają w taką pogodę komfortowo wędrować po górach, tym, którzy wybierają obuwie nadające się najwyżej na basen, należy się życzliwa krytyka.

Wszystkie modele wymienione w artykule – i kilkadziesiąt innych – możecie znaleźć w sklepie ebouwie.pl, aplikacji mobilnej i sklepach stacjonarnych eobuwie.pl.


Żródło / materiały prasowe Jack Wolfskin

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2025