O wejściu na Broad Peak i K2 w jednym sezonie zacząłem myśleć już podczas zeszłorocznej wyprawy na Gaszerbrum II. Idąc wtedy do bazy, poznałem ludzi, którzy zamierzali zrealizować taki scenariusz. Wtedy postanowiłem, że warto zmierzyć się z tym wyzwaniem.
PLANY, PLANY…
Zakładałem, że na Broad Peaku (8051 m) nie powinienem mieć problemów natury wydolnościowej, o ile zdrowie i pogoda dopiszą. Rok wcześniej wszedłem na niewiele niższy Gaszerbrum II (8034 m) – w dobrym stylu, w 20 dni od dojścia do bazy i nie używając tlenu. Największym, wręcz przerażającym mnie wyzwaniem było jednak majestatyczne K2. To drugi co do wysokości szczyt Ziemi, niższy zaledwie o 237 metrów od Everestu, uznawany jednak za najtrudniejszy technicznie ośmiotysięcznik. Wiedziałem, że aby się z nim zmierzyć, muszę bardzo dobrze się zaaklimatyzować i w miarę szybko wejść na Broad Peak. Jednak postanowiłem nie martwić się na zapas i dopiero jeżeli powiedzie się pierwsza akcja, myśleć o kolejnym wyzwaniu.
Długo zastanawiałem się, jak się zaaklimatyzować. Mój organizm dość szybko dostosowuje się do wysokości, nie mogłem jednak bazować tylko na subiektywnych odczuciach z poprzednich wypraw. Dlatego mocno zmodyfikowałem mój trening rowerowy, zaproponowałem też współtowarzyszom wstępną aklimatyzację na szczytach w okolicach Skardu i dość nietypową drogę do bazy. Postanowiliśmy nie iść tradycyjnie przez lodowiec Baltoro, lecz od strony doliny Husche. Ta droga jest krótsza, ale za to bardziej wymagająca, bo trzeba pokonać przełęcz Gondogoro (5650 m). Niestety, nie mogą przejść tamtędy tragarze i zwierzęta z ciężkim ładunkiem, więc wszystko, czego będziemy potrzebować, musieliśmy wynieść na własnych plecach. Dodatkowo po drodze zamierzaliśmy wejść na Laila Peak, by zapewnić sobie mocny bodziec w postaci ponad 6000 metrów, utrwalony noclegiem na przełęczy pod szczytem.
Czekając w Skardu na zgodę wojska na wjazd do doliny Husche, postanawiamy zaaklimatyzować się na leżącym około 1,5 godziny drogi od miasta sześciotysięczniku Kasar Gang. Nie wchodzimy na szczyt. Po około trzech godzinach spokojnego podejścia osiągamy 4000 metrów i postanawiamy, że na razie to wystarczy.
Nie do końca realizujemy plan aklimatyzacji na Laila Peak, gdzie spędzamy sześć dni, i dochodzimy do wysokości 5550 metrów. Niestety, warunki na zboczach Laili nie pozwoliły na bezpieczną wspinaczkę – lato było wyjątkowo ciepłe i śnieg nie trzymał. Dlatego postanowiliśmy zrealizować plan B i zostać dwie noce na przełęczy Gondogoro.
Tekst i zdjęcia / PIOTR KRZYŻOWSKI
Zdjęcie otwarcia / Widok z „niskiej dwójki” (K2), tuż przed kominem House’a, na grań szczytową Broad Peak
Dalsza część artykułu znajduje się w Magazynie GÓRY numer 1/2023 (290)
Zapraszamy do korzystania z czytnika GÓR > http://www.czytaj.goryonline.com/