A gdy obudzi się wojsko w Giewoncie…

Góry w mitologiach i legendach pełnią rolę wyjątkową. Są siedzibą bogów, ukrywają w swoim wnętrzu skarby, są przestrzenią niedostępną, strzeżoną przez złe moce. Wiele społeczności i narodów ma swoje szczyty, pełniące wyjątkową rolę. Mity i legendy wspólne dla wielu kultur swoje wersje znalazły i w Tatrach. Gór strzeże Król Węży, a głęboko w Tatrach ukryte są zaklęte skarby, których pilnują nie tylko złe moce, ale i złota kaczka pływająca po podziemnym jeziorze. Mamy swojego tatrzańskiego Ikara, czyli Brata Cypriana z Czerwonego Klasztoru. Kotliki pełne złotych dukatów ukryte są w jaskiniach Doliny Kościeliskiej, ale dostęp do nich jest niebezpieczny i utratą życia grożący, a same skarby to kosztowności zaklęte, zaczarowane. Drogę do nich wskazują enigmatyczne, tajemnicze spiski. W Tatrach kryją się zbójnicy. A gdy krajowi zagrozi niebezpieczeństwo, obudzi się wojsko śpiące w Giewoncie.

Tekst / AGNIESZKA SZYMASZEK
Zdjęcie otwarcia / Drzeworyt Śpiący Rycerze, Autor: Władysław Skoczylas. Fot. z archiwum Muzeum im. Stanisława Fischera w Bochni


Legenda o Bracie Cyprianie z Czerwonego Klasztoru

Pewnego razu w lustrze ukazała się bratu Cyprianowi piękna pasterka nad Morskim Okiem. Przywabiała mnicha pytaniami, czy chciałby ją poznać. – Czekam tu na ciebie – wołała pasterka, wskazując przestrzeń wokół Morskiego Oka. Brat Cyprian zbudował skrzydła i wzbił się ze szczytu Trzech Koron w stronę Tatr. Nad Morskim Okiem dostrzegł dziewczynę. Jednak Bóg, rozgniewawszy się na nieposłuszeństwo mnicha, zamienił go w skałę. Odtąd charakterystyczna turnia nad Morskim Okiem nazywa się Mnichem.

Inna wersja legendy głosi, że brat Cyprian był zafascynowany nauką, a szczególnie badaniem lotu ptaków. Przez wiele miesięcy konstruował skrzydła, a gdy były gotowe, wzbił się z Trzech Koron i poleciał ku Tatrom. Wylądował nad Morskim Okiem. Na pamiątkę tego zdarzenia skałę nad stawem nazywa się Mnichem.

Brat Cyprian był postacią autentyczną. Gdzie kończą się fakty, a zaczyna legenda? To dociekanie dla historyków i pasjonatów. Jak czytamy w Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej, mężczyzna o nazwisku Jaisge, urodzony w 1724 roku w Polkowicach k. Lubina, zmarły w 1775 roku, po wstąpieniu do klasztoru został Bratem Cyprianem z zakonu Kamedułów. Żywot spędził w Czerwonym Klasztorze u stóp Trzech Koron. Był klasztornym lekarzem i aptekarzem. Zajmował się również zbieraniem roślin leczniczych oraz tworzeniem zielników. Niektóre źródła podają, że konstruował także lustra. W lustrze zaś ujrzał postać dziewczyny. Tu zaczyna się legenda…

Drzeworyt Giewont, Autor: Władysław Skoczylas.
fot. Pobrano z systemu MUZA Muzeum Narodowego w Warszawie

Legenda o złotej kaczce

Ponoć w Jaskini Niżnej Kasprowej znajduje się piękne, podziemne, długie jezioro. Pływa po nim złota kaczka, która raz w roku – w Noc Świętojańską – znosi diamentowe jajko.

W Wielkiej Encyklopedii Tatrzańskiej czytamy: do rozpowszechnienia podania przyczynił się chyba najbardziej Mariusz Zaruski swym opisem zwiedzenia Niżniej Kasprowej Jaskini pod tytułem W gnieździe złotej kaczki (w książce Na bezdrożach tatrzańskich 1923, 1934 i 1958), ale w rozmaitej formie podanie to pojawiło się już wcześniej (na przykład w Rycerzach śpiących w Tatrach Andrzeja Stopki, 1898) i nadal występuje u różnych autorów, również i poetów, a także w przewodnikach tatrzańskich. Trudno rozróżnić, które wersje są przerobione przez piszących, a które stanowią wytwór fantazji literackiej (…).

W jednym z podań zaczarowana kaczka pojawia się w Noc Świętojańską na Zielonym Stawie Kaczym i znosi złote jajko, po czym znika w szczelinach skalnych – stąd ma pochodzić nazwa Kaczej Doliny. Ta etymologia nie jest jednak pewna, gdyż obserwowano duże ciągi dzikich kaczek zatrzymujących się tu w czasie przelotu, więc wspomniana wyżej legenda mogła być powiązana z istniejącą już wcześniej nazwą. Zaruski podaje, że opowieść o złotej kaczce pływającej po podziemnych jeziorach i strzegącej ukrytych w nich skarbów jest związana z Niżnią Kasprową Jaskinią i dlatego jednej z komór tej groty nadał nazwę Gniazdo Złotej Kaczki. Według innej wersji legendarny ptak ma mieszkać w Pisanej Jaskini.

Opowieść o złotej kaczce wpisuje się w szerszą tematykę podań i legend o zaklętych skarbach ukrytych w Tatrach. Informacje takie zapisywano w zamierzchłych czasach jako tak zwane spiski. Spiski to dawne, ręcznie pisane, starannie przechowywane, przekazywane z pokolenia na pokolenie instrukcje tajemnych dojść do skarbów ukrytych w Tatrach. Stanowią instrukcję dotarcia do skarbów, jakich niebezpieczeństw unikać po drodze i jak ustrzec się przed złymi mocami. Dlatego trzeba było mieć ze sobą między innymi mirrę, zioła, sadło wężowe. Przenoszą nas one w sferę pomiędzy rzeczywistością a legendą. Wiara w istnienie skarbów ukrytych w Tatrach była tak silna, że owych bogactw faktycznie poszukiwano. Do dziś na kamieniach znajdują się napisy wyryte przez dawnych poszukiwaczy. Kosztowności i bogactwa najczęściej miały być ukryte w jaskiniach.

Drzeworyt Taniec zbójników I, Autor: Władysław Skoczylas
fot. pobrano z systemu MUZA Muzeum Narodowego w Warszawie

O Śpiących Rycerzach

Pewnego dnia do kowala Fakli przyszedł nieznajomy. – Jest 1000 koni do podkucia. Choć ze mną, a za swoją pracę otrzymasz sowitą zapłatę – powiedział. Fakla poszedł za mężczyzną. Doszli do Giewontu, którego ściany rozstąpiły się. Fakla ujrzał olbrzymią grotę, w której spało uzbrojone  wojsko – 1000 mężczyzn. Nagle jeden z nich otworzył oczy. – Czy już czas? – zapytał.

– Nie, jeszcze nie czas – odpowiedział mężczyzna. Rycerz ponownie zapadł w sen. Zaprowadził Faklę do drugiej olbrzymiej groty, gdzie stało 1000 koni. Fakla podkuł konie, a zabrało mu to wiele  godzin. Gdy skończył, mężczyzna wyprowadził go z Giewontu i wręczył sakwę z zapłatą, zalecając, by Fakla zajrzał do niej dopiero w domu. Ale kowal nie wytrzymał. Po drodze zajrzał do torby, ale znalazł w niej tylko strużyny z żelaza, którego użył do podkucia koni. Wyrzucił strużyny. W domu ponownie zajrzał do torby i spostrzegł, że kilka strużyn, których nie wyrzucił, zamieniło się w złote dukaty. Powiadają, że uśpione wojsko obudzi się, gdy nadejdą złe czasy. Wtedy rycerze wstaną i ruszą z Giewontu, by obronić Polskę.

Według innej wersji legendy do Fakli przyszedł Anioł (taka pojawia się u Kazimierza Przerwy-Tetmajera w Legendzie Tatr). Jak podają źródła, uśpione wojsko należy do Bolesława Chrobrego lub Bolesława Śmiałego. Jedne z pierwszych spisanych wariantów pochodzą z XIX wieku. Wśród nich najpopularniejszy jest opowiedziany przez Sabałę, a utrwalony na papierze przez Andrzeja Stopkę. Sabała rozwija legendę, przy czym niekwestionowanym atutem jego wersji jest góralska gwara, w której opowiada historię o Fakli. Istnieją też opowieści, które umiejscawiają śpiących rycerzy w Ornaku lub Pisanej Skale („Sabałowa” wersja), jednak najbardziej utrwalony w zbiorowej świadomości mówi o Giewoncie. Taką wersję legendy Przerwa-Tetmajer włączył do swojego dzieła Na skalnym Podhalu.

Bibliografia:
Paryski W.H., Radwańska – Paryska Z., Wielka Encyklopedia Tatrzańska
Przerwa-Tetmajer K., Na skalnym Podhalu, Wrocław – Warszawa – Kraków 1998
Jazowski A., Z legendą w góry, Kraków 1983 Sabałowe opowieści, red. Maciej Kowalczyk, Jordanów 2010


Tekst został opublikowany w 238 (3/2014) numerze magazynu GÓRY.
Możesz go również przeczytać na naszym czytniku
 – czytaj.goryonline.com

REKLAMA

REKLAMA

Czytaj inne artykuły

Wszelkie prawa zastrzeżone © 2024