Szlaki długodystansowe każdego kto wędruje po górach przyciągają, rozpalają ciekawość, rozbudzają marzenia, a wszystko podszyte jest lekkim niepokojem, bo nawet nasz rodzimy GSB to spore wyzwanie. PCT, czyli Pacific Crest Trail jest wielokrotnie dłuższy. 4270 km wzdłuż zachodniego wybrzeża USA. Od granicy z Meksykiem na południu do granicy z Kanadą na północy – albo w drugą stronę oczywiście. Suma przewyższeń? 128 kilometrów. Od poziomu morza do ponad 4000 m na Forester Pass w kalifornijskich Sierra Nevada. Tylko 14% ludzi, którzy wyruszają z jednego końca szlaku dociera do celu. FKT to oczywiście Fastest Known Time czyli najkrótszy czas przejścia. Nie ma sensu poświęcać czasu na wszystkie zawiłości z tym związane, a jest ich sporo. Ustanowienie nowego, krótszego FKT – niezależnie od kontrowersji związanych z płynnymi regułami – jest ogromnym osiągnięciem.
Początek tego przedsięwzięcia to lata 30 ubiegłego stulecia, pierwsze znane przejścia pochodzą z lat 70, ale szlak oficjalnie uznano za ukończony dopiero w 1993 roku. Niemal od początku istnienia szlaku próbowano pokonać cały dystans w możliwie najkrótszym czasie. I tu – jak w górach wysokich – ceni się styl. Najbardziej poważane jest więc przejście szlaku z możliwie najmniejszą pomocą osób trzecich.
Heather „Anish” Anderson przeszła PCT w 2013 roku w ciągu 60 dni, 17 godzin i 12 minut. Jest absolutną legendą w świecie thru-hikingu, Każdy z trzech wielkich szlaków w USA – Pacific Crest Trail, Appalachian Trail i Continental Divide Trail – pokonała trzykrotnie i jest jedną z niewielu osób (i pierwszą kobietą) które przeszły te trzy szlaki w ciągu jednego roku kalendarzowego.
Pobicie jej rekordu było przez dziesięć lat celem niezliczonych prób. Nieudanych. Pomimo tego, że wielu pretendentów to ludzie obyci z długimi dystansami, biegacze ultra na których konieczność pokonywania dziennie średnio 70 km nie robi specjalnego wrażenia.
Czasem pojawia się trochę znikąd ktoś, kto nie jest sponsorowanym przez wielkie marki wyczynowcem. Ktoś kto „drepta” przez świat dla własnej przyjemności i kto, choć niezupełnie przypadkiem, drepta całkiem szybko.
Josh Perry ma 27 lat. Jest Brytyjczykiem. Nie ma stałego adresu zamieszkania, ale większość czasu od paru lat i tak spędza na szlakach. Szacuje, że przeszedł już ponad 24000 km.
Josh wskazuje „Anish” jako jedną z osób, które są dla niego inspiracją, ale to nie jej czas miał zamiar pobić. Celował w 51 dni 16 godzin i 55 minut. Czas Timothy Olsona, gwiazdy ultramaratonów, który w zeszłym roku wykręcił taki wynik mając wsparcie sponsorów zapewniających mu codzienne noclegi w kamperze, obsługę fizjoterapeuty i dietetyka – słowem – warunki diametralnie różniące się od tego co miał do dyspozycji Josh.
Josh próbował zmierzyć się już z PCT w 2019. Po pokonaniu około tysiąca mil w bolesny sposób dowiedział się, że jest uczulony na jad pszczół i trafił do szpitala zniesiony ze szlaku przez innych turystów. Pokonał później wiele innych długodystansowych szlaków, ale żaden z nich nie mógł się oczywiście równać z PCT. Ani pod względem długości, ani pod względem technicznych wyzwań, ani – co jest nie mniej istotne – jeśli chodzi o to jak duże ma dla thruhikerów symboliczne znaczenie. W skrócie – dopiero pokonanie jednego z trzech wielkich szlaków jest prawdziwym chrztem bojowym. Wszystkie pozostałe to przy nich treningowe wprawki.
W zeszłym roku Josh wskutek splotu różnych wydarzeń przeżył poważne załamanie nerwowe, zakończone próbą samobójczą. Po opuszczeniu szpitala zastanawiał się co ze sobą zrobić i pójście na szlak wydało mu się jedyną rozsądną opcją. W swoich relacjach zresztą opowiada o wszystkim. Bez cenzury i bez użalania się nad sobą.
13 czerwca tego roku Josh wyruszył więc na Pacific Crest Trail ponownie. Mimo większego doświadczenia nie uniknął przeciwności – głównie związanych ze zdrowiem. Halucynacje, odwodnienie, udar cieplny, biegunki, posiniaczone żebra – pełen przegląd atrakcji znanych doskonale biegaczom ultra. Dołóżmy do tego wszystkie problemy związane z kryzysem zdrowia psychicznego jak na przykład regularne ataki paniki. Wystawił swoje ciało i umysł na niezwykle trudną próbę.
7 sierpnia 2022, Perry dotarł do słupka wyznaczającego północny koniec PCT na granicy z Kanadą po 55 dniach, 16 godzinach i 54 minutach od startu. Pobił rekord Anderson o ponad 5 dni.
Bardziej niż niezaprzeczalnie duże osiągnięcie jednak wydaje się zajmować go porażka. Takie przynajmniej jest jego podejście. Do czasu Olsona zabrakło mu niemal dokładnie czterech dni, a to był jak się okazuje właściwy cel.
„To nie jest kres moich możliwości. To jest maksimum tego co mogłem zrobić w okolicznościach, z którymi musiałem się zmagać”.
Josh napotkał po drodze zamknięte fragmenty szlaku, co spowodowało, że musiał nadłożyć sporo drogi – tracąc czas. Zakłada więc, że ma jakiś zapas, choć podkręcenie tempa będzie naprawdę bardzo trudne. Na tak długim dystansie trudno przypuszczać, że wszystko ułoży się perfekcyjnie. Szlak prowadzi miejscami przez prywatne tereny, nie na całej długości jest też permanentnie utrzymywany i konieczność zmiany trasy marszu wskutek okresowej niedostępności jego fragmentów jest jednym z elementów wyzwania.
Mamy nadzieję, że Josh odnalazł na szlaku to czego szukał nawet jeśli nie spełnił swoich założeń w stu procentach.
Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego. Na http://centrumwsparcia.pl/ znajdziesz również przydatne numery telefonów, pod którymi dyżurują specjaliści, gotowi pomóc w kryzysowej sytuacji.